@Karolinka - można mieć kota, pełnowartościowego, zdrowego i młodego, za symboliczną złotówkę albo za cenę kastracji/szczepień itp. Kociaka bardzo rzadko, ale i tak się zdarza.
@Karolinka ja tak zdobyłam trzy kotki jedna miała za sobą trzy mioty, miała 4,5 roku i hodowczyni nie chciała jej więcej eksploatować ( urodziła jej 12 kociąt) druga miała 2 lata i dwie cesarki za sobą - nie nadawała się do hodowli trzecia była prześliczna, przemądra, ale miała lekkiego zeza...miała 7 miesięcy i w dalszym ciągu nie znalazł się chętny na nią wszystkie dostałam za cenę kastracji...po prostu hodowla szukała dla nich dobrego, kochającego domu ( ja mam kotki brytyjskie)
Muszę się z mężem podzielić tymi wiadomościami. On nie jest kociarzem, początkowo nie chciał kota, teraz mamy trzy kocury i kotkę. Także będzie rozmowa z mężem. 8->
Pamiętam jak maż "chorował" na psa do biegania. Po ponad roku spotkał psa na drodze. To cała historia, ale półkrwi haszczor jest z nami od roku. I najważniejsze, pies szczęśliwy i wpatrzony we właściciela jak w obrazek.
Zdecydowaliśmy się na Zuzię, nazwaną przez dzieci Elzą No cóż, albo kostka na podjeździe albo maine coon DOrosłego kota nie chciałam brać, bo się nie znam na kotach i dzieci mam małe. Nie chciałam brać "kota w worku" nomen omen A co do ceny, to koty "na kolanka" są dużo tańsze od hodowlanych, choć to i tak wysoka cena. Taniej jednak niż pies rasowy. Byłam w sobotę na wystawie w Warszawie szukając psa dla córki. Od 2500 w górę :-O pytam, dlaczego takie drogie, a pani mi na to, że sprowadziła sukę za Stanów za 10 tys, to teraz musi się zwrócić Naprawdę nie rozumiej tej psiej drożyzny. Rozumiem 1 tys, ale 3? 4? Znalazłam w końcu owczarka szetlandzkiego, który jest drobny i nie rokuje wystawowo. Jerst z dobrej hodowli, po dobrych rodzicach, zdrowy, ale mniejszy, co akurat mi odpowiada. Także córka będzie miała w październiku niespodziankę, a Elza koleżankę psot Ciekawe, co na to powie Betka, moja 8-letnia sunia... :-?
Wg moich wetów jest obowiązkowe-takze fretek na przykład. Ale gorzej z możliwością sprawdzenia. U nas obowiązkowy wściek - na wystawach i u kotów mających np.woliery albo wychodzących. Ale to zależy od właściciela
A tak mi jeszcze przyszło do głowy, co ja zrobię, jak się okaże, że ktoś z nas jest uczulony na koty? Babcia ma kota i moja siostra. U babci byliśmy wszyscy z wyjątkiem najmłodszego i nic się nie działo. U mojej siostry był też F, ale tylko niecałe dwa dni i miał wtedy 2 i pół miesiąca. Też mu nic nie było. Ale teraz dostał kataru. Myślę, że przeziębiony, ale ja przecież w tych hodowlach byłam, więc nie wiem... Alergii żadnej do tej pory nie miał, mamy psa z włosem i świnkę morską. Mam się bać czy raczej będzie ok? Jak myślicie?
@MartynaN, a kupy są? Bo jak jest mysz, to są kupy. niezbity dowód na obecność małego intruza. No i charakterystyczny zapach, ale zapach to nie dowód rzeczowy.
@kociara - pytanie mam z Twojej kociej działki. Spotkałaś się z sytuacją, żeby kotka wysterylizowana młoda (3 lata) znakowała teren moczem jak kocur? Gdybym nie widziała na własne oczy i nie wiedziała, że to jest moja kotka, co na pewno jest płci żeńskiej, to bym nie uwierzyła, bo wygląda przy tym fachowo, jak pryskający w tył moczem kocurzysko. Mam taką jedną agentkę ze skłonnością do znakowania wszystkiego w obejściu (to jakoś przeżyję) i w domu też (tego znieść nie zamierzam). Szczególną potrzebę ma oznakować, jak się w domu pojawia coś nowego, obco pachnącego. W dużym zagrożeniu są np. bagaże gości X( Masz jakiś pomysł, co robić z taką paskudą?
Tak @Katarzyna, spotkałam się to kotka przyjaciólki, dachóweczka, z bardzo silnym instynktem terytorialnym mam też taki egzemplarz na stanie-ale u mojej wynika to z chęci wskoczenia na wyższe "stanowisko". Zaczyna podsikiwać też, jak się pojawią nowe zapachy, zwłaszcza kocie-jak wracam z wystawy (ona nie jeździ już). Nakręca się wtedy bardzo, potrafi też siedzieć non stop w kuwecie i wyciskać mocz aż do pojawienia się krwi. Bo w niej walka się toczy pomiędzy chęcią znaczenia a czystością. Nie mam dobrych wiadomosci jeśli jest zdrowa i to znakowanie nie wynika z choroby ukł moczowego (to zawsze należy wykluczyć), to będzie ciężko. Polubić i przyzwyczaić się. Bagaże chować albo wkładać w rzeczy pachnące domem. I paradoksalnie-nie sprzatać za bardzo po jej moczu. Tj na tyle, by domownicy mogli jakoś żyć, ale nie przesadzac z całkowitym wytępieniem zapachu, bo będzie znaczyć mocniej
Komentarz
ale maine coon????
jedna miała za sobą trzy mioty, miała 4,5 roku i hodowczyni nie chciała jej więcej eksploatować ( urodziła jej 12 kociąt)
druga miała 2 lata i dwie cesarki za sobą - nie nadawała się do hodowli
trzecia była prześliczna, przemądra, ale miała lekkiego zeza...miała 7 miesięcy i w dalszym ciągu nie znalazł się chętny na nią
wszystkie dostałam za cenę kastracji...po prostu hodowla szukała dla nich dobrego, kochającego domu ( ja mam kotki brytyjskie)
On nie jest kociarzem, początkowo nie chciał kota, teraz mamy trzy kocury i kotkę.
Także będzie rozmowa z mężem. 8->
Pamiętam jak maż "chorował" na psa do biegania. Po ponad roku spotkał psa na drodze. To cała historia, ale półkrwi haszczor jest z nami od roku.
I najważniejsze, pies szczęśliwy i wpatrzony we właściciela jak w obrazek.
A co do ceny, to koty "na kolanka" są dużo tańsze od hodowlanych, choć to i tak wysoka cena. Taniej jednak niż pies rasowy. Byłam w sobotę na wystawie w Warszawie szukając psa dla córki. Od 2500 w górę :-O pytam, dlaczego takie drogie, a pani mi na to, że sprowadziła sukę za Stanów za 10 tys, to teraz musi się zwrócić Naprawdę nie rozumiej tej psiej drożyzny. Rozumiem 1 tys, ale 3? 4? Znalazłam w końcu owczarka szetlandzkiego, który jest drobny i nie rokuje wystawowo. Jerst z dobrej hodowli, po dobrych rodzicach, zdrowy, ale mniejszy, co akurat mi odpowiada. Także córka będzie miała w październiku niespodziankę, a Elza koleżankę psot Ciekawe, co na to powie Betka, moja 8-letnia sunia... :-?
i tylko zarażone, tak jak inne-mogą być groźne
Ale gorzej z możliwością sprawdzenia.
U nas obowiązkowy wściek - na wystawach i u kotów mających np.woliery albo wychodzących. Ale to zależy od właściciela
a o jakie złagodzenie konkretnie chodzi? Bo raczej nie licz, ze będzie Ci zaparzał i pił z Tobą popołudniową siorbatkę
@Savia - ok 60 zł o ile dobrze pamiętam (może więcej, może mniej, ale to są widełki) i teoretycznie co roku, ale i co dwa lata
Tylko ja wcale brzydliwa myszy nie jestem B-)
kluchy raczej
tylko nasz point miał świry...rozkoszna była.... ;;)
Masz jakiś pomysł, co robić z taką paskudą?
to kotka przyjaciólki, dachóweczka, z bardzo silnym instynktem terytorialnym
mam też taki egzemplarz na stanie-ale u mojej wynika to z chęci wskoczenia na wyższe "stanowisko". Zaczyna podsikiwać też, jak się pojawią nowe zapachy, zwłaszcza kocie-jak wracam z wystawy (ona nie jeździ już). Nakręca się wtedy bardzo, potrafi też siedzieć non stop w kuwecie i wyciskać mocz aż do pojawienia się krwi. Bo w niej walka się toczy pomiędzy chęcią znaczenia a czystością.
Nie mam dobrych wiadomosci jeśli jest zdrowa i to znakowanie nie wynika z choroby ukł moczowego (to zawsze należy wykluczyć), to będzie ciężko.
Polubić i przyzwyczaić się. Bagaże chować albo wkładać w rzeczy pachnące domem. I paradoksalnie-nie sprzatać za bardzo po jej moczu. Tj na tyle, by domownicy mogli jakoś żyć, ale nie przesadzac z całkowitym wytępieniem zapachu, bo będzie znaczyć mocniej