Kapitał rodziny
Monika Florek-Moskal
Osoby pielęgnujące więzi i tradycje rodzinne cieszą się lepszym zdrowiem niż inni i częściej osiągają sukcesy.
Po założeniu rodziny nie da się zrobić kariery - twierdziła do niedawna Dorota Chotecka, która za kilka tygodni urodzi dziecko. Z partnerem Radosławem Pazura przez wiele lat byli przedstawicielami grupy zwanej dinks (od angielskiego double income, no kids, czyli: podwójny dochód, żadnych dzieci). - Teraz przekonałam się, że praca w filmie, rauty i podróże nie dają pełnego zadowolenia. Dostawałam ciekawe role i prestiżowe nagrody, ale w końcu przestały mnie one satysfakcjonować, bo nie spełniałam się jako żona, matka i pani domu - przyznaje aktorka.
Coraz mniej osób chce dzielić los bohaterów serialu "Kasia i Tomek" czy samotnego pracoholika Neo z filmu "Matrix". W Ameryce Północnej aż 85 proc. wolnych i niezależnych finansowo dwudziesto- i trzydziestolatków chce założyć rodzinę i jedynie 4 proc. kobiet i 6 proc. mężczyzn wybiera życie bez dzieci - wynika z raportu przygotowanego na zlecenie pisma "Canadian Social Trends". Podobnie jest w Polsce. Z badań CBOS wynika, że prawie wszyscy dorośli Polacy deklarują, iż chcą mieć co najmniej dwoje dzieci (tylko 12 proc. ankietowanych zadowoliłoby się jednym potomkiem). - To świadczy o dojrzałości - mówi prof. Kazimierz Pospiszyl z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. - Osoby, które twierdzą, że są samowystarczalne pod względem uczuciowym, są niedojrzałe emocjonalnie albo się oszukują. Nawet introwertycy i silne osobowości nie mogą wyeliminować bliskich relacji z innymi, bo dają one poczucie stabilizacji i pewności siebie, niezbędne, by dobrze funkcjonować w społeczeństwie.
NAUKA ZARADNOŚCI
- Życie w pojedynkę nie stawia przeszkód i nowych wyzwań, jest jak gra komputerowa, która poza światem wirtualnym nie rozwija żadnych umiejętności - mówi "Wprost" prof. Jay Belsky z Institute for the Study of Children, Families and Social Issues z Birkbeck University w Londynie. Jego badania zaprzeczają powszechnemu przekonaniu, że więcej zarabiają i częściej awansują osoby samotne, które nie są obciążone odpowiedzialnością za rodzinę, są bardziej dyspozycyjne i otwarte na zmiany. - Osoby mające rodziny i dzieci są energiczniejsze, intensywniej pracują, efektywniej wykorzystują czas i mają większą motywację do zakładania własnych przedsiębiorstw i pomnażania majątku niż samotni - przekonuje Belsky. Przykładem jest Zbigniew Zamachowski, ojciec czworga dzieci, który przyznaje, że stał się w pełni odpowiedzialny i zaczął dbać o zasobność finansową dopiero, gdy założył rodzinę.
Nawet mężczyźni zajmujący czołowe stanowiska w polityce i gospodarce nie chcą żyć samotnie i chętnie organizują sobie życie rodzinne w tradycyjny sposób, z żonami, które są dla nich wsparciem - wykazał sondaż opublikowany przez "Die Zeit". Bronisław Komorowski, poseł PO, uważa, że bycie ojcem nie tylko wymusza zaradność, ale też uczy lepiej planować czas, tak by starczyło go i na pracę, i dla rodziny. Hanna Gronkiewicz-Waltz twierdzi, że jej kampania przed wyborami prezydenta Warszawy nie byłaby tak skuteczna, gdyby nie wsparcie rodziny: męża i córki Dominiki. Segolene Royal, matka czworga dzieci, walczy o fotel prezydenta Francji dzięki namowom męża Francois Hollande'a, lidera francuskiej Partii Socjalistycznej. Oboje przyznają, że wychowanie dzieci nauczyło ich myślenia strategicznego. Segolene Royal, gdy piastowała funkcję ministra edukacji, już kilka tygodni po porodzie pojawiła się w pracy z nowo narodzoną córką Florą. Zawsze była w kontakcie telefonicznym z rodziną i tak planowała czas, by weekendy spędzać z dziećmi.
ŚWIĘTOWANIE ROCZNIC
Dr Barbara Fiest z Syracuse University zaobserwowała, że im staranniej rodzina przestrzega rytuałów, takich jak wspólne zakupy, codzienne rozmowy, czytanie książek przed snem czy świętowanie rocznic, tym jej członkowie mają lepsze relacje z innymi i częściej odnoszą sukcesy. Z jej badań wynika, że ściślej przestrzegają rytuałów ci rodzice, którzy mają w sobie ducha rywalizacji, a dzieci wychowywane w takich domach są ambitne, otwarte na nowe wyzwania i nie boją się konkurowania z innymi. Zdaniem Fiest, przyczynia się do tego budowane w ten sposób poczucie bezpieczeństwa i umiejętność planowania czasu.
- Do niedzielnych posiłków zawsze zasiadamy odświętnie ubrani, obchodzimy wszystkie święta kościelne i państwowe, a kiedy ja lub żona wracamy po kilku dniach do domu, cała rodzina oczekuje nas na dworcu - mówi Leszek Dobrzyński, poseł PiS, który trzy lata temu założył z żoną rodzinny dom dziecka. Pięcioro z sześciorga jego dzieci, które już chodzą do szkoły, pomaga sobie nawzajem w nauce. - W mojej rodzinie hucznie świętuje się każde urodziny i imieniny, wspólnie przygotowujemy prezenty. To nas bardzo zbliża. Dzięki temu wiemy, że w nieszczęściu możemy na siebie liczyć. To najlepsza polisa na życie - mówi Jan Pospieszalski, muzyk i publicysta.
POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA
Prof. Pospiszyl uważa, że więzy rodzinne będą zacieśnianie, ponieważ zmniejsza się poczucie bezpieczeństwa ludzi. A im bardziej niespokojne czasy, tym pieczołowiciej pielęgnujemy tradycję. - To dobrze wróży, bo w rodzinie najlepiej rozwijają się cechy decydujące o rozwoju społeczeństwa, takie jak solidarność, uczciwość ofiarność, pracowitość, odkrywczość, zdolność do współpracy i poszanowanie prawa - mówi prof. Gary Becker, noblista w dziedzinie ekonomii, autor "Traktatu o rodzinie". Jego przekonania potwierdził raport brytyjskiej organizacji Universities UK sporządzony na podstawie badań przeprowadzonych wśród studentów, który wykazał, że osoby pochodzące z rodzin nie dbających o zachowanie tradycji szybko się poddają pod wpływem przeciwności i mają niskie aspiracje.
- Wpajam swoim dzieciom przekonanie, które sama wyniosłam z rodziny, że wiele z tego, co nas otacza, zależy od nas i dlatego nie wolno rezygnować z żadnej możliwości urządzenia czegoś lepiej, niż jest -mówi Róża Thun. Jej mąż Franz Thun co jakiś czas zabiera żonę i dzieci w odwiedziny do krewnych, nawet tych, z którymi gałęzie drzewa genealogicznego rozeszły się już w średniowieczu, by przybliżyć im rodzinne tradycje. - Na rodzinnych spotkaniach zjawia się u mnie około 30 osób. Część rodziny mamy w Stanach Zjednoczonych, ale cały czas jesteśmy z nimi w kontakcie telefonicznym. Takie poczucie bliskości i związek z tradycją pobudzają mnie do działania - mówi restauratorka Marta Gessler.
BIZNES PRZY STOLE
Z najnowszych badań wynika, że nawet pozornie błahe rodzinne rytuały kształtują nasze zachowanie. Uczeni z uniwersytetu Rutgers w New Jersey dowodzą, że wspólne przygotowywanie posiłków zacieśnia więzy między małżonkami mocniej niż seks. Buntownicze nastolatki chętniej siadają do wspólnego posiłku, kiedy biorą udział w jego przygotowaniu. Potwierdziły to badania National Center on Addiction and Substance Abuse, które wykazały, że dzieci spożywające wspólnie z rodzicami mniej niż trzy posiłki w tygodniu rzadko z nimi rozmawiały, nie mówiły im o swoich problemach, były spięte i żyły w przekonaniu, że rodzice nie są z nich zadowoleni. Częściej też sięgały po papierosy, alkohol, narkotyki, przedwcześnie rozpoczynały życie seksualne. Z kolei uczniowie codziennie spożywający posiłki z rodziną aż o 40 proc. częściej niż inni otrzymywali w szkole najwyższe oceny i wyjątkowo rzadko doskwierały im zaburzenia odżywiania.
Joe Philips z trzeciego pokolenia słynnych producentów sprzętu RTV twierdzi, że nauczył się zarządzania biznesem przy rodzinnym stole. To jeszcze jeden "efekt rodziny", który współczesne pokolenie odkrywa na nowo. Na szczęście.
WPROST