Kto z Warszawy lub okolic przygarnie dwie małe myszki? To bracia, więc nie będą się rozmnażać. Znajomi wyjeżdżają z Polski, a właściwie wracają do swojego kraju i rozpaczliwie szukają domu dla myszek. My im nie pomożemy, bo mój najstarszy syn uczulony na sierść.
W pakiecie klatka i wyposażenie.
Kto zrobi dobry uczynek, a przy okazji sprawi dzieciom radość?
To dość pilne, bo w poniedziałek wkracza firma przeprowadzkowa.
Please!!!
Komentarz
Teoretycznie można by je przesłać przesyłką, ale to chyba jednak droga impreza jest.
Dopisane - a ci znajomi przypadkiem przez Niemcy nie będą przejeżdżali?
Co najwyżej przelatywać nad.
Oj, tam. Kwestia zabezpieczenia klatki. Kiedy Ci przywieźć? (please, please, please)
@Prayboy nie chcecie myszek zamiast prosiaków?
(zawołałam Prayboy'a o prosiakach myśleli jakiś czas temu, może się skuszą na myszy)
Też miałam myszoskoczki i kota - te były tak głupie, że nie pilnowały swoich ogonków, więc w krótkim czasie byłam posiadaczką myszoskoczków bezogonkowych.
Ale żyły normalnie, tyle lat ile im przysługiwało.
Jeden myszek jest biało-cappucinowy, a drugi biało - czarny, o ile dobrze pamiętam.
Mika! Jeszcze Ci mało torsji?!
Szczerze mówiąc, założyłam im propozycję uwolnienia myszek i wypuszczenia ich na wolność gdzieś między Wilanowem a Konstancinem, ale jakoś nie wykazali entuzjazmu dla tego pomysłu.
No wiem, wiem. :-P
Na wolności mają większe szanse przeżycia samiczki, ale i samczykom może się udać.
Trzeba by je było wywieźć już teraz na jakieś pola, wypuścić w jakimś zakrytym miejscu (krzaki), a obok zostawić karmę, tak ok. 2 kg. , zabezpieczyć przed deszczem.
Gdyby była taka możliwość, to dowieźć karmę za ok. miesiąc, w to samo miejsce.
Ja tak uwalniałam szczurzycę, którą wzięłam od syna, i która niestety nie dała się oswoić - gryzła nawet, jak się wkładało jedzenie, a przecież trzeba było też sprzątać klatkę.
Gdy pojechaliśmy tam po pewnym czasie i położyliśmy karmę, po ok. 30 min. podeszła do jedzenia, a z nią kilkoro dzieci.
Pozwoliłam sobie wtedy na uwagę, że gdyby Niemcy to zobaczyli, to by mi co najmniej nawtykali ostro.
Pod tym względem chyba nie inaczej było by w Polsce - czy?