Kuba z Antkiem własnie wrócili z boiska. Byli tam od 10:00. Temperatura na dworze 28 st. Mieli 3 litry wody.
Kuba jest blady,boli Go głowa,przyprowadziła go koleżanka,bo wymiotował.
Wpakowałam Go pod prysznic,leży w samych majtkach z kompresem na głowie i karku. Co jeszcze moge zrobić?
Pędzić do lekarza?
Komentarz
Popieram Katarzynę- spróbujcie skontaktować się z lekarzem.
Zacieniony pokój, okłady, pojenie chłodnymi płynami. przez kilka dni spokój, tyle w warunkach domowych.
Zadzwonie na pogotowie,zapytam co radzą jeszcze.
SORu bym nie polecała, o ile gościu konający nie jest, bo tylko się tam w ścisku i zaduchu naczekają kilka godzin...
U nas akurat pediatria sprawnie działa i dzieci dość szybko są załatwiane, ale faktycznie różnie bywa. Zastanawiałam się nad tymi bólami głowy i wymiotami- różnie może być. Na pewno obserwacja i czujność zalecane
Mam duże zaufanie do personelu medycznego, bo też spotkałam tylu dobrych i kompetentnych ludzi, ale jak najbardziej rozumiem, że czasami lepiej jest załatwić coś po cichu, w domowych warunkach. Mniejszy stres (zwłaszcza dla dziecka), życie rodzinne nie jest zdezorganizowane.
Żeby ludzie mieli takie podejście, jeżeli chodzi o zapalenie spojówek...marzenie.
Myślę, że tu nie idzie o jednostkę chorobową, tylko o ogólne podejście. Ja tam jestem zdania, że człowiekowi, także choremu, nigdzie nie jest tak dobrze, jak w domu wśród najbliższych, więc ani siebie, ani swojej rodziny po szpitalach nie ciągam, jeśli sytuacja bezwzględnie tego nie wymaga (np. złamanie, konieczność szycia, drgawki z utratą przytomności). Drobniejsze problemy załatwiamy we własnym zakresie w domu. A jeśli już ten szpital jest konieczny, to robimy wszystko, żeby opuścić go tak szybko, jak to możliwe - zwykle na własne żądanie.
W odróżnieniu od Ciebie, nie mam zaufania do personelu medycznego, bo spotkałam wielu niekompetentnych medyków. Zdaję się na nich tylko w sytuacjach konieczności i wiele stresu mnie to kosztuje zawsze. Choć muszę przyznać, że pani chirurg, która ostatnio szyła łydkę mojego syna zrobiła na mnie dobre wrażenie - nie czepiała się, zrobiła, co do niej należało dość sprawnie i ładnie i nawet nie kazała na zdjęcie szwów przychodzić, tylko zasugerowała jednoznacznie, że mogę to sama zrobić. I takich medyków lubię :-D
nurofen.
W domu błoga cisza...
Jest sporo niefajnych sytuacji, ze strony lekarzy- za mało tłumaczą, za mało rozmawiają. Łatwo zapomnieć, że rozmawia się z osobą, dla której choroba to duuuży stres, która nie musi być zaznajomiona z terminami medycznymi, że może mieć zupełnie inne poglądy. Rozumiem frustrację, kiedy jedynym sensownym wyjściem jest operacja, a pacjent nie wyraża zgody i chce być leczony zachowawczo...albo rezygnuje z chemioterapii...ale jest to jednak jego wybór. Należy to uszanować i mieć na szczycie świadomości to, że nie ma co liczyć na wdzięczność. Nie o to w tych zawodach chodzi.
Staram się o tym pamiętać i mam nadzieję, że będę pamiętała w przyszłości, kiedy zacznę pracę.
Ja tylko proszę-mała prośba- żeby pacjenci na pytanie o alkohol w odpowiedziach uwzględniali też piwo a zapytani o jakieś operacje nie odpowiadali, że to było wtedy, kiedy córka wyszła za mąż. Taka odpowiedź mnie zawsze rozwala
Łepetyna juz go nie boli.
Dzięki za troskę.
Póki będzie pamiętał jak było nieprzyjemnie, to może będzie się trochę pilnował. Obawiam się jednak, że może mu nie wystarczyć tego doświadczenia na długo... ;-)