Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

kwaśniejąca zupa

edytowano sierpień 2013 w Kuchnia
Drogie Mamy jak już jest takowy wątek to mnie przenieście proszę, ale nie mam siły i nerwów szukać...:) wczoraj ugotowałam zupkę warzywną na kości domowego zwierza i nie wstawiłam jej na noc do lodówki bo za ciepła. wstawiłam rano. wyciągam teraz i patrzę a ona mi kwaśnieć zaczyna. Żal wyrzucać wielkiego gara zupy, może się da ją uratować???? macie jakieś sposoby żeby wam nie kisła albo jak powstrzymać kiśnięcie????

Komentarz

  • właściwie to nie wiem czy dobrze nazwałam ten proces - kwaśnienie czy kiśnięcie????
  • To się chyba nie da uratować, bakterie już są i to raczej te niezdrowe, ale niech się wypowiedzą mądrzejsi. Mam za ciepłe mieszkanie, żeby trzymać zupy poza lodówką, gorący garnek wstawiam do zimnej wody i w kilka minut jest zimny. Natomiast w mojej rodzinie dolewa się do zup-nawet jarzynowej- octu i wtedy nie kiśnie, ale...zupa bez wartości.
  • zupy z octem, fuuuj
  • edytowano sierpień 2013
    Pluma, pogotuj zupę przez chwilę. Bakterie zdechną ;) i nie będą powodowały dalszego psucia się zupy. Jeśli po tym zabiegu zupa jest lekko kwaśna, ale nie zmieniła zapachu (znaczy nie śmierdzi jakoś odpychająco ;) ), to ja bym dolała trochę barszczu i śmietany i uznała zupę za oryginalny barszczyk.
    Albo dodała startych kiszonych ogórków i uznała za ogórkową :D
  • Albo kaszy i będzie krupnik.

    MSPANC.
  • Można tez odlać zupę,zostawić warzywa,dogotować jaglanki i włala
  • pogotowałam i dodałam czosnek żeby zdechły;) mogłabym ewentualnie domowy ocet jabłkowy dac ale nie wiem....
  • Albo kaszy i będzie krupnik.

    MSPANC.
    Albo płucka i będą płucka na kwaśno :))
  • donoszę, że zupa uratowana i już strawiona. Śladu po niej nie ma....
  • Nie dla wszystkich ten sposób niestety. Wczoraj strułam się  trzydniowym leczo, które nawet nie nosiło śladu skiśnięcia. Pluma  gratuluję stalowego żołądka ;)
  • Nie dla wszystkich ten sposób niestety. Wczoraj strułam się  trzydniowym leczo, które nawet nie nosiło śladu skiśnięcia. Pluma  gratuluję stalowego żołądka ;)
    Trzy dni stało na wierzchu? :-B
  • edytowano wrzesień 2013
    nieee... u nas to niemożliwe, zbyt ciepłe mieszkanie,3 dni w lodówce


    ech-dziś sam ryż,

  • Jeden raz w życiu zjadłam "niepewny" krupnik...
    Trzy dni byłam umierająca... :(
    Nigdy więcej - gdy nadkwaśnieje przypadkiem - wylewam... Przykro mi...
  • Ja mam o czasu pierwszej ciąży taki wstręt do wszystkiego co mogłoby zostac jedynie podejrzane za nie świeże że nie tylko nie tknę, ale też nie dam nikomu , myśle że nie raz wywaliłam jedzenie zdatnie do spożycia , ale to jest silniejsze odemnie. W ciąży zdażyło mi sie wieczorem ugotowac zupe a rano przymierzac sie do wylania jej bo wczorajsza ( po nocy w lodówce) , jak mąż bohatersko ratował zupę , ja prawie rzygając odgrażałam się że jak sie zatruje i wyladuje w szpitalu to na własne życzenie i ja go odwiedzac nie bede.
  • Ja się boję jeść stare, bo już jakiś proces ruszył...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.