Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jaka powinna być szkoła katolicka?

edytowano maj 2008 w Arkan Noego
W innym wątku Eleonora napisała: Oczekuję, iż w szkole katolickiej wszystkie programy wszystkich przedmiotów są katolickie.

Czy to realistyczne oczekiwanie? Jaka powinna być szkoła katolicka?

Komentarz

  • No jak to? Ma być wykładana katolicka matematyka i katolicka chemia.
  • Czy taka szkoła powinna przyjmować wyłącznie katolików?
  • Nie tylko katolików. Lecz nie może sprowadzać się do miejsca przechowania wyrzutków z innych szkół i obniżania jakości kształcenia. Nie może być szkołą mercedesów elitarna dla wąskiego grona nuworyszy, które może ponieść koszta czesnego, a tak często w chwili obecnej bywa. Znam przykłady z natury.
  • [cite] Maciek:[/cite]Czy taka szkoła powinna przyjmować wyłącznie katolików?
    myślę, że nie
    ale powinni to być ludzie, którzy szanują katolicyzm i jego wartości

    pieniądze nie powinny być głównym kryterium, ale trzeba pamiętać, że szkoła też musi się z czegoś utrzymywać i nie jest instytucją charytatywną, idealnie byłoby, gdyby każdy wpłacał tyle, ile może... na pewno trudno to sobie wyobrazić, że ktoś płaci więcej niż oficjalne czesne, ale jeśli szkołę potraktuje się jako coś własnego, coś co się współtworzy, jako taką inwestycję w przyszłość, wtedy wydaje mi się to możliwe.
  • " -Szkoła katolicka
    By była ona taką, potrzeba, żeby całe nauczanie i całe urządzenie szkoły: nauczyciele, programy, książki wszystkich przedmiotów były przejęte chrześcijańskim duchem pod macierzyńskim kierunkiem i czujnością Kościoła w ten sposób, żeby religia była prawdziwie podstawą i uwieńczeniem całego wykształcenia, na wszystkich stopniach, nie tylko początkowych, ale i średnich i wyższych."
    Pius XI Encyklika "Divini illius Magistri"
  • Z własnego doświadczenia- uważam, że szkoła katolicka powinna być dostępna nie tylko dla katolików, aczkolwiek, jezeli ktoś decyduje się na taką szkołę, to powinien respektować pewne zobowiązania. Tu nie chodzi przecież o to, że jak szkoła katolicka, to wychowa mi dziecko i z głowy. Są zasady, do których trzeba się zastosować. Np kiedy Łukasz chodził do gimnazjum, ks Dyrektor zwrócił uwagę, że niedopuszczalne dla niego jest to, żeby w jego szkole młodzi ludzie nie chcieli przyjąć sakramentu Bierzmowania - szkoła katolicka zobowiązuje. Jeżeli chcemy wychować dziecko w duchu wiary,wysyłając je do właśnie takiej szkoły, to albo zachowujemy zasady albo taka szkoła mija się z celem. Dot. to również mszy św, porannej modlitwy, korzystania z sakramentu pojednania itp.
    Jeśli komuś to nie odpowiada- są inne szkoły.

    Co do odpłatności. Przerabialiśmy szkołę nieodpłatną i odpłatną. Aczkolwiek-przynajmniej u nas, są tzw miejsca dyrektorskie dla zdolnych dzieci( z odpowiednią średnią ocen) z uboższych rodzin. I myśmy z takich miejsc właśnie skorzystali. Chociaż niestety Paweł do liceum ze swoją średnią już nie podołał.

    Ja miałam do czynienia ze szkołą katolicką od gimnazjum. Jestem bardzo zadowolona. nauczyciele wymagają, podchodzą indywidualnie do uczniów, i co by tu dużo pisać- dla mnie uczą z sercem. Refleksja moich chłopaków:"lepiej tłumaczą :)". I jeżeli w domu wychowujemy w duchu wiary, to w takiej szkole dzieci lepiej się czują niż w szkole publicznej. Takie wnioski mogę wysnuć z mojego doświadczenia.
    K
  • Szkoła katolicka to szkoła, której pracownicy kierują się zasadami i moralnością płynacą z katolicyzmu. Nauczyciele i wychowawcy są wzorowymi i prawdziwymi katolikami. Szkoła, która jest przy kosciele i ma w nazwie katolicka nie zawsze katolicką jest. Najwiekszym wrogiem szkół katolickich jest ich elitarność.
  • Niestety "katolicka" najczęściej rozumiana jest jako "zakonna".
    Tradycje szkół zakonnych są wiekowe i znane.
    A świeckie są nowsze, być może bardziej "współczesne" - powinny bardziej opierać się na fachowości i świadectwie życia nauczycieli, pełnej współpracy rodziców ze szkołą, tych samych zasad w domu i szkole.
    W mojej opinii chorobą szkół "katolickich" (głównie zakonnych) jest oczekiwanie rodziców, że to szkoła wychowa po katolicku, naprawi błędy domowe i "wyprowadzi na ludzi".
  • [cite] Spioch:[/cite] Najwiekszym wrogiem szkół katolickich jest ich elitarność.
    No nie wiem, co dokładnie masz na myśli mówiąc o elitarności. Wszystkie szkoły prywatne można nazwać elitarnymi w tym sensie, że jest jakaś selekcja, kryteria przyjmowania nowych uczniów - ale czy to źle? W szkole katolickiej też taka selekcja powinna być, bo o tym czy szkoła jest katolicka czy nie świadczą nie tylko nauczyciele, ale i uczniowie współtworzący atmosferę szkoły. Znałam jedną szkołę katolicką z nazwy (na szczęście nie w Polsce), która przyjmowała wszystkich, którzy skłonni byli zapłacić wysokie czesne. W efekcie atmosfera w niczym nie przypominała szkoły katolickiej, nawet geje zapraszani byli na prelekcje...Kadra nauczycielska była katolicka prawie w całości, ale co z tego, kiedy rodzice mieli swoje pomysły.

    Jeśli zaś chodzi o pytanie: jaka powinna być szkoła katolicka, to powiem, że dla mnie bardzo ważny jest model wychowawczy proponowany przez taką szkołę. Czy ma ona wychować dziecko na katolika (mam na myśli pogłębianie jego relacji z Bogiem) czy tylko nie przeszkadzać rodzicom w takim wychowaniu?
    U nas w szkole bardzo podobają mi się co miesięczne zadania dla dzieci. Przez dany miesiąc pracują nad jakąś cnotą (pracowitość, porządek, prawdomówność itp.) oraz praktyką pobożności. Rodzice dostają informację, jaka cnota w danym miesiącu jest tematem głównym, dzięki temu można "zjednoczyć siły" we wpajaniu dzieciom dobrych nawyków.:wink:
  • Elitarność nie jest czymś złym - wręcz przeciwnie. Tyle, że w elitarnosci tkwi niebezpieczeństwo pychy. Niektóre szkoly katolickie dobrze radzą sobie z tym problemem inne nie koniecznie.
    Czy szkoły katolickie powinny przyjmować tylko katolików?
    Czy szkoły katolickie powinny zatrudniać tylko nauczycieli katolików?
    Czy szkoły katolickie powinny być upubliczniane?
    Jaki kryteria powinny być stosowane przy naborze?
    Czy zróżnicowanie opłat jest sprawiedliwe?
    Czy szkoły katolickie mogą realizować obowiązkowe programy, ktore sa sprzeczne z katolicyzmem?
    Pytań jest wiecej ...
  • Co może być w programie szkolnym sprzeczne z wiarą katolicką?... wyłączając "wychowanie do życia w rodzinie", oczywiście...

    Kiedy myślę o katolickich placówkach, to jako atut jawią mi się tylko środowiskowe kwestie - ufam, że posyłają tam swoje porządne dzieci porządni i uczciwi ludzie. Co do reszty jestem mocno sceptyczna. Może zbyt długo pracowałam w katolickiej firmie i obracałam się w katolickim środowisku na rynku... Takie to nieprofesjonalne mocno było i za dużo przekrętów. Jedną szkołę katolicką, która padła, bo prócz modlitwy nikt nie miał na nią pomysłu, też znam...

    Generalnie, "katolicki" to żadna dla mnie wytyczna. Nie ważne, czy katolicy, ważne - jacy pedagodzy i ludzie.
  • [cite] Kinga:[/cite]
    Generalnie, "katolicki" to żadna dla mnie wytyczna. Nie ważne, czy katolicy, ważne - jacy pedagodzy i ludzie.

    Ja bym raczej powiedziała: ważne, by byli katolicy i równie ważne by byli to dobrzy pedagodzy i ludzie.
    Niestety w życiu mamy często do czynienia z ludźmi, którzy Pana Boga mają na ustach, ale nic za tym nie idzie. Nawet nie koniecznie wynika to ze złej woli - czasem po prostu brak formacji. Człowiek może być gorliwy w modlitwie, ale ma problemy z tym ludzkim pierwiastkiem : jest nieporządny, spóźnialski, albo wiecznie skwaszony i pełen pretensji do innych. W szkole nauczyciele nie tylko przekazują wiedzę - przede wszystkim świecą swoim przykładem. Miałam w liceum 2 takich nauczycieli, którzy swoją miłością do nauczanego przedmiotu potrafili zarazić uczniów. W szkole katolickiej oczekuję nauczycieli katolików - i to takich, którzy swoją postawą potrafią zachęcić dzieci do życia w przyjaźni z Bogiem, tak samo jak potrafią zachęcić do nauki historii czy fizyki. I podkreślam: postawą, a nie słowami!
    Wiem, wiem, ze świecą takich szukać, co?:bigsmile:
  • [cite] Spioch:[/cite]Elitarność nie jest czymś złym - wręcz przeciwnie. Tyle, że w elitarnosci tkwi niebezpieczeństwo pychy. Niektóre szkoly katolickie dobrze radzą sobie z tym problemem inne nie koniecznie.
    Czy szkoły katolickie powinny przyjmować tylko katolików?
    Czy szkoły katolickie powinny zatrudniać tylko nauczycieli katolików?
    Czy szkoły katolickie powinny być upubliczniane?
    Jaki kryteria powinny być stosowane przy naborze?
    Czy zróżnicowanie opłat jest sprawiedliwe?
    Czy szkoły katolickie mogą realizować obowiązkowe programy, ktore sa sprzeczne z katolicyzmem?
    Pytań jest wiecej ...

    odpowiem na jedno z nich:
    "sprawiedliwie" - nie znaczy "po równo"
  • Mam pewne doswiadczenia. Połowa moich dzieci chodziła do szkół (różnych) katolickich.
    Wydaje mi się, że to czego wszyscy oczekują to katolickość i elitarność, jako efekt, skutek, jako powstały w określonej sytuacji fakt społeczny.
    Natomiast te same rzeczy, jako założenie wytwarzają ciśnienie i zły dobór np. nauczycieli oraz powodują skłonność do działań "pro forma", którą dzieci na kilometr wyczuwają i uczą się obłudy lub dwulicowości.
    Katolicki punkt wyjścia oczywiście jest potrzebny, ale szyldzik z napisem "katolicka" powinien być nie za duży.
    Co innego szkoły zakonne, tam odwrotnie.
    A więc posłałbym dzieci do szkoły katolickiej, czyli takiej, w której:
    1. Dyrektor jest katolikiem,
    2. Dyrektor ma silny wpływ na profil szkoły i dobór nauczycieli (koniecznie w większości katolików, ale tylko w większości),
    3. Ale przede wszystkim, w której katolikami są rodzice dzieci (wstępna selekcja), a zwłaszcza rada rodziców.
    4. Proponuje się jakiś rodzaj aktywnej formacji dla dzieci i/lub rodziców oraz próbuje stworzyć środowisko (współpraca z silnym ośrodkiem katolickim)
    5. Kryterium przyjmowania nie są pieniądze.

    Elitarność, jako założenie jest mało ciekawa i sprowadza się do pieniędzy lub znajomości (getto środowiskowe).
  • ... dodaję punkt:
    6. Propaguje się życie sakramentalne (wczesna I Komunia Św.) i regularne praktyki.
  • [cite] GrzegorzS:[/cite]
    4. Proponuje się jakiś rodzaj aktywnej formacji dla dzieci i/lub rodziców oraz próbuje stworzyć środowisko (współpraca z silnym ośrodkiem katolickim)
    Łomatko, wszystkie państwowe szkoły, do których chodziłam miały dyrektorów katolików, i nauczycieli, i sprzątaczki, i dzieci razem z rodzicami... Tak piszecie, jakby katolika w Polsce ze świczką trzeba było szukać. Czy może katolik to ktoś, kto żyje w jakiejś wspólnocie, cały czas poddaje się formacji duchowej etc.?

    Zacytowałam 4. punkt (i dodać należy 6.), bo to jedyne, które - wśród wymienionych - różnią zwykłą szkołę od państwowej i to też tylko dlatego, że w przeważającej większości nasi katoliccy księża i katecheci mają w nosie szkolną formację...
  • Miałem na myśli, że Dyrektor nie wstydzi się, że jest katolikiem i np. przywoła księdza z nosem w formacji, czy też odwrotnie, do porządku...
  • Kingo może chodzi o różnicę między katolikiem praktykującym a niepraktykującym...praktykujący = co niedziela na mszę św. i to z komunią, a wśród praktykujących są jeszcze zaangażowani = członkowie wspólnot. Statystyczny polski katolik często ogranicza się do I komunii ślubów i pogrzebów...a prywatnie jest ateistą albo lubi buddyzm, albo po prostu ma w nosie...
  • Tak myślę, że tu chodzi o zaangażowanych, ale - wiesz - znam duchaczy odnowowców, którzy oszukiwali swoich klientów i nie płacili pracownikom, a gdy kto się odezwał, słyszał, że przecież jesteśmy wspólnotą i pracujemy nie tylko dla kasy. Albo o tym, że w świecie to trzeba być jak lisy... :bigsmile: uwielbiam takie twórcze i aktywne podejście do Pisma Świętego.

    Widzę tę różnicę i domyślam się pragnień rodzica zastanawiającego się nad katolicką szkołą, ale czy Sternik (na przykład) jest dobry bo katolicki? Może raczej dobry (bo operatywni, uczciwi i profesjonalni założyciele) i do tego jeszcze katolicki (bo przy okazji formuje duchowo)? Dobry profesor to ten, co dużo wie i umie to przekazać, a nie ten, który się dużo modli. Super, jeśli tak jest - wtedy jest dobrym profesorem i dobrym - daj Boże, żeby to sie tak przekładało - człowiekiem. A w polskim katolicyzmie świeckim jeszcze nieczęsto sumienność duchowa idzie w parze z zawodową. I na odwrót.

    Tak się tu wymądrzam, bo mam takie skrzywienie środowiskowe, gdzie największa chała i głupota uchodziły płazem tylko dlatego, że omodlone. Pana Boga zęby bolą od takiego cwaniactwa.
  • Czytam sobie i czytam... Giuseppe Romano ciekawie to ujął w swojej książce "Opus Dei. Posłannictwo, inicjatywy, ludzie":

    [...]Przez wieki przywykliśmy do "wyobrażeń", "muszli" i "etykietek". Nie jest łatwo przekonać siebie, że ktoś może działać z pobudek czysto osobistych, że nie jest przedstawicielem jawnych lub tajnych interesów zbiorowych i korporacyjnych. A przecież w tym tkwi cała siła chrześcijaństwa, jeśli istnieje.
    Pewnego razu błogosławiony [obecnie święty - przyp. Socrat] Josemar?­a Escriv?? natrafił na sklep ze słodyczami, którego szyld głosił "cukiernia katolicka". Zaczął się wtedy zastanawiać nad bezsensownością używania tak zobowiązującego przymiotnika tam, gdzie katolicyzm nie jest szczególnym składnikiem, chyba, że zamierzamy mówić o zaangażowaniu i celach, jakie przyświecają tej pracy. Ale również w tym przypadku określenie "katolicki" nic by nie wniosło, skoro pod tym względem wszystko może i powinno być katolickie.[...]
  • Podziękowałam, ale jeszcze podziękuję słownie: wielkie dzięki, Socrat, za ten cytat. Ujmuje istotę rzeczy, o którą mi się rozchodzi.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.