"[...]Sytuacja jaką zastałem we Francji (przynajmniej na południu) jest trochę inna [niż w Polsce - dop. mój LP] i po rozmowach z wieloma tradsami muszę przyznać, że zaczynam powoli ich (tu, we Francji) - rozumieć. Byłem nawet zaproszony do klasztoru Benedyktynów w Barroux - bastionu tradycjonalizmu, na pogrzeb zmarłego Opata wszystko po łacinie, tyłem do ludzi, zakaz koncelebry, niezliczona ilość okadzeń i różnych antyfon itd. - 3 godziny. Troszeczkę za długo - ale dobrze się tam czułem. Ba! Zostałem przedstawiony wszystkim jako prezbiter Drogi Neokatechumenalnej!!!!!!!! - ani jednego słowa uszczypliwości czy jakiegokolwiek ataku lub pretensji czy odrzucenia. Zostałem przyjęty baaaardzo życzliwie.
Chodzi o to, że we Francji reformę Vaticanum II totalnie wypaczono. Zwłaszcza księża (jak zwykle niestety.....:/) potraktowali Vat.II jako swego rodzaju kościelną wersję rewolucji roku 1968. Czyli, że od tej pory wszystko jest dozwolone. Reguły, przykazania już obowiązują tylko z grubsza itd. Nie ważne czy jesteś obecny na liturgii czy nie - nie musisz, przecież Bóg jest wszędzie; spowiedź to przeżytek przecież Bóg i tak wszystko wie - po co pośrednik, likwidacja spowiedzi i konfesjonałów (jak poprosiłem, jednego księdza o spowiedź to patrzył na mnie z takim zakłopotaniem i politowaniem i tak kręcił, że ledwie w końcu mnie wyspowiadał!!!! - no wiesz, Pan Bóg jest miłosierny, więc no naprawdę jeśli musisz i bardzo chcesz, ale w gruncie rzeczy to...... itd. itd....!!!!!); komunikować może każdy nie zależnie od stanu w jakim się znajduje, bo to przecież moja sprawa, co to kogo obchodzi a zwłaszcza księdza; a co to ja jestem gorszy od księdza? - każdy sam sobie udziela komunii, kto chce to w czasie liturgii czyta albo robi coś przy ołtarzu; nie wskazane jest aby ksiądz się zbytnio wyróżniał w czasie liturgii więc stopniowo wszyscy stoją w jednym miejscu razem a z czasem ksiądz jest już nawet nie ubrany w albę tylko odprawia w garniturze pod krawatem z zarzuconą stułą; słynne judaszowe: po co marnowanie tego olejku lepiej go sprzedać i rozdać ubogim.... wyprzedaż a nawet niszczenie przedmiotów używanych do sprawowania sakramentów: zastąpienie kielichów, paten itd. przez jakieś wazy i donice z gliny - bo to tak bliżej ubogich; swego czasu była nawet moda, jak się dowiedziałem niedawno, pod koniec lat 70-tych i początku 80-tych na kupowanie za bezcen po kościołach np. alb, ornatów itd i paradowanie dla śmiechu w tym stroju po ulicach; nie trzeba ewangelizować bo to może urazić czyjeś przekonania - trzeba rozmawiać; dzieci sporadycznie się przygotuje do sakramentów na wyraźne żądanie rodziców, bo trzeba im zostawić wolny wybór jak dorosną...... itd. itd. itd......... - dało to w rezultacie totalny bałagan, kompletną degrengoladę i całkowity relatywizm wszystkiego. Rezultat tego jest do dziś, a był nieomal natychmiastowy po kilkunastu latach takiego wprowadzania Vat. II nastąpiło tąpnięcie. Łuuuup!!!! Dosłownie w ciągi kilku lat: kościoły opustoszały, zostały resztki wiernych, wiele kościołów i klasztorów idzie pod młotek itd. itd. Stąd też reakcja i uformowanie się ruchu tradycjonalistów oraz skupienie się tych osób zwłaszcza wokół kilku klasztorów i odrzucenie soboru Vat. II jako siły niszczącej Kościół......
Natomiast kiedy tradycjonaliści widzą jak to wygląda naprawdę, jak na Drodze chcemy baaardzo dbać o godnośc sprawowania liturgii i jej piękno; jak potężny jest akcent na katechizowanie i ewnagelizowanie; jak ważne jest przeżywanie wszystkiego nie jak leci z dowolną interpretacją ale spokojne, głębokie i po uprzednim poważnym przygotowaniu; nie hurtem dla wszystkich ale indywidualnie; jak wielki akcent położony jest na poważne nawrócenie i przywrócenie jednego z naczelnych miejsc sakramentowi pojednania - toooo, chociaż na pewno jest im trudno zaakceptować niektóre ryty lub gesty czy sposoby ich realizacji w czasie liturgii, rozumieją je i przyjmują i widzą w Drodze bardziej naturalnego sprzymierzeńca niż wroga."
H/T Loyolny z FF
Komentarz
W mniej odległej przeszłości, Sobór Watykański II wyraził pragnienie, aby obserwancja i szacunek należne kultowi Bożemu zostały zreformowane i przystosowane do wymogów naszych czasów. Ponaglany tym pragnieniem, mój poprzednik Najwyższy Kapłan, Paweł VI zatwierdził w 1970 r. odnowione księgi liturgiczne Kościoła łacińskiego; przełożone na całym świecie na liczne języki nowożytne zostały przyjęte z radością zarówno przez biskupów, jak księży i wiernych. Jan Paweł II zatwierdził trzecie wydanie Mszału rzymskiego. W ten sposób Biskupi rzymscy pracowali, aby ta "liturgiczna budowla... oczyszczona ze smutnych przejawów starzenia się, na nowo się ukazała się w splendorze swojej godności i harmonii"[4].
Niemniej w niektórych regionach liczni wierni przywiązali się i wciąż pozostają przywiązani z taką miłością i zaangażowaniem do wcześniejszych form liturgicznych, które głęboko naznaczyły ich kult i ich ducha, że Najwyższy Kapłan Jan Paweł II przynaglany troską o tych wiernych, w 1984 r. specjalnym indultem Quattuor abhinc annos Kongregacji Kultu Bożego przyznał prawo do korzystania z Mszału Rzymskiego wydanego w 1962 r. przez Jana XXIII; następnie w 1988 r. listem apostolskim Ecclesia Dei w formie motu proprio, Jan Paweł II wezwał biskupów do szerokiego i hojnego korzystania z tego prawa na rzecz wszystkich wiernych, którzy by o to prosili.
Wziąwszy pod uwagę prośby wiernych, które rozważał nasz poprzednik Jan Paweł II, wysłuchawszy opinii Ojców Kardynałów zebranych na Konsystorzu 22 marca 2006, głęboko rozważywszy wszystkie aspekty problemu, przywoławszy Ducha Świętego i zaufawszy w pomoc Bożą, ustalamy tym Listem Apostolskim co następuje:
Art. 1. Mszał Rzymski ogłoszony przez Pawła VI jest zwyczajnym wyrazem zasady modlitwy (Lex orandi) Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego. Jednakże, Mszał Rzymski ogłoszony przez św. Piusa V i wydany po raz kolejny przez bł. Jana XXIII powinien być uznawany za nadzwyczajny wyraz tej samej zasady modlitwy (Lex orandi) i musi być odpowiednio uznany ze względu na czcigodny i starożytny zwyczaj. Te dwa wyrazy zasady modlitwy (Lex orandi) Kościoła nie mogą w żaden sposób prowadzić do podziału w zadach wiary (Lex credendi). Są to bowiem dwie formy tego samego Rytu Rzymskiego.
Jest przeto dozwolone odprawiać Ofiarę Mszy zgodnie z edycją typiczną Mszału Rzymskiego ogłoszoną przez bł. Jana XXIII w 1962 i nigdy nie odwołaną, jako nadzwyczajną formą Liturgii Kościoła.
Właśnie w Boże Ciało zostały podpisane.
Źródło:
http://www.papanews.it/news.asp?IdNews=7822
Trochę zboczę z tematu...
Jak przeżywają Mszę w rycie trydenckim Wasze dzieci? Mnie się wydaje, że to może być strasznie dla nich trudne a więc i nudne... cała ta łacina... 3 godziny liturgii...
Napiszcie jak jest w Waszych rodzinach
U nas także jest to niecałe półtorej godziny. Jeżeli chodzi o dzieci, to wiele oczywiście zależy od temperamentu, ale ogólnie wydaje mi się, że moje dzieci tę liturgię lubią. Trzeba pamiętać, że w starym rycie strasznie dużo się dzieje i cała choreografia jest niezmiernie pasjonująca. Ministranci maszerują jak oddział wojskowy nie bynajmniej najkrótszą drogą, ale efektownie kreśląc na posadzce prezbiterium figury geometryczne. Wielkie jest bogactwo znaków liturgicznych i form ekspresji. Od pokutnego, wręcz wyrywającego serce z piersi Kyrie, poprzez radosne i triumfalne Gloria i Credo, po dźwięczącą w uszach ciszę podczas Kanonu (modlitwy eucharystycznej). Liturgia bezustannie angażuje wiernych, którzy wielokroć podczas Mszy klękają, czy kreślą znak krzyża.
Jeżeli chodzi o łacinę to przestaje być ona problemem, kiedy się przywyknie do tego, że jest to język modlitwy. Moje starszaki podczas pielgrzymki do Czerwińska nauczyły się same śpiewać po łacinie "Zdrowaś Maryjo" i powtarzają to teraz w różnych sytuacjach. Nawet Józek się nauczył od nich :bigsmile:
a) Ekstrapolowanie na wszystkich tradsów podejścia FSSPX do części dokumentów VII to chamskie nadużycie.
b) Reforma liturgiczna nastąpiła ładnych parę lat po VII, więc nie mogła być przyjęta z wielkim entuzjazmem przez Ojców Soborowych.
c) Nie dostaliśmy zgody na starą mszę, tylko potwierdzenie, że stary mszał nie został nigdy odwołany (Maciek zakreślił to na czerwono), z czego wynika, że dotychczasowe restrykcje były nielegalne.
no właśnie