Włoski biskup sprzeciwił się udzieleniu ślubu kościelnego młodemu mężczyźnie choremu na niedowład kończyn dolnych. Bp Lorenzo Chiarinelli uznał, że spowodowana chorobą impotencja jest przeszkodą do przyjęcia sakramentu małżeństwa.
- Żaden biskup i żaden ksiądz nie może sprawować sakramentu małżeństwa, gdy wie o stwierdzonej impotencji, gdyż jest ona przyczyną uniemożliwiającą jego otrzymanie â?? wyjaśnił 8 czerwca rzecznik ordynariusza Viterbo, Salvatore de Ciuco w wieczornym programie stacji telewizyjnej SkyTG24.
26-letni mężczyzna został sparaliżowany w wyniku wypadku samochodowego. O jego impotencji wie jego narzeczona, a mimo to postanowiła zawrzeć z nim związek małżeński. 7 czerwca w szpitalu, w którym leczy się narzeczony, odbyła się cywilna ceremonia ślubna, na której był obecny także miejscowy proboszcz, któremu biskup zabronił sprawowania sakramentu małżeństwa.
Kanon 1084 Kodeksu Prawa Kanonicznego orzeka, że "niezdolność dokonania stosunku małżeńskiego uprzednia i trwała, czy to ze strony mężczyzny czy kobiety, czy to absolutna czy względna, czyni małżeństwo nieważnym z samej jego natury". Impotencja traktowana jest jako "przeszkoda zrywająca", która "czyni osobę niezdolną do ważnego zawarcia małżeństwa". Za przeszkodę zrywającą nie uchodzi natomiast niepłodność, o ile nie została ukryta dla uzyskania zgody małżeńskiej.
Małżeństwo ma w rozumieniu Kościoła katolickiego dwa cele: wspólnotę życia małżonków oraz zrodzenie i wychowanie potomstwa (kanon 1055 KPK).
Komentarz
Czy można sobie ślubować miłość bliźniego lub przyjaźń?
Co można uznać za owoce przyjaźni w takim przypadku?
Skoro w czasie ceremonii kapłan wypowiada słowa: Małżeństwo przez was zawarte ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam, ...
Następnego dnia każdy prawnik może zakwestionować ważność takiego małżeństwa (zwłaszcza, gdy okaże się dla obojga zbyt trudne do udźwignięcia bez sakramentalnego fundamentu) i powaga Kościoła trwa jeden dzień. To nie dekoracja chyba...
Uważam, że biskup miał rację.
Bardziej ciekawa jestem teologicznych argumentów. Może ktoś z Was je zna?
Nie chodzi mi o dyskryminowanie. Ale o to, że jeśli tych dwoje zna swoje ograniczenia i mimo to odczytuje wobec siebie plan Boży, pragnie wspólnej rodziny i dzieci - no, nieco zaskoczona jestem takim zapisem w Prawie K.
w sensie cywilnym taka para ma pełne prawa. Dla Kościoła jest to jednak efemeryda. Jeśli choć przez sekundę taki związek do niczego nie zobowiązuje, a
mogą się przecież nad Bożym planem namyślać 5 lat i rozmyślić, to podstawowe zadanie małżeństwa o którym Karol Wojtyła pisze w swoim dziele, ląduje między pobożnymi życzeniami.
Jednak współczuję im bardzo. Nie porzucenie chłopaka czy dziewczyny w obliczu ciężkiej choroby lub wypadku uważam za czyn heroiczny. Może doczekamy się świętych ...narzeczonych?