(na marginesie rozmowy o powstaniu warszawskim kolegów T. i rz z kropką w wątku "Zychowitz to ich człowiek" -
http://www.ivrp.pl/viewtopic.php?t=14444)
Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden, wydaje mi się bardzo ważny, dla naszej przyszłości, aspekt:
to nie tylko wodzowie, to także młodzież,
odpowiednio ukształtowana, dopiero co wyszła z dziecięctwa, będąca
anty-dziećmi więc w swym pojęciu kwintesencją dorosłości, chce zostawić
po sobie ślad, zmienić świat:
i idzie mordować generałów, sama przeciw imperium
albo bez zastanowienia wykonuje szaleńcze rozkazy dowódców i rzuca się zdobywać broń na wrogu,
nie czując się za swe działania odpowiedzialna - wszyscy z drogi, teraz przyszli oni, zmienić świat !
Czy tak zawsze było, czy gdzieś na świecie było/jest inaczej ?
Czy tak musi być ?
Czemu brak im podstawowej wiedzy o życiu i o zadaniach przed nimi stojących ?