Widzę na forum zapalonych tradsów - zwolenników liturgii trydenckiej, wiernych ortodoksów...
Widzę też neonów - zwolenników liturgii "neokatechumenalnej", według tradsów nie do końca wiernych ortodoksów...
Ze skrajności w skrajność... :confused:
Są tu jacyś katolicy, którzy uczestniczą w Eucharystii według Mszału "posoborowego"?
Dbacie o jej poprawne sprawowanie (np. przez piłowanie proboszczów o wierność Wprowadzeniu do Mszału Rzymskiego czy Instrukcji o Liturgii)?
Jak przeżywacie taką Mszę?
Pozdrawiam :smile:
Komentarz
W naszej parafii:
1. brak drugiego czytania na niedzielnej mszy dla dzieci i (a jak mówią wiara rodzi się ze słuchania Słowa Bożego)
2. homilię w niedzielę głosi jeden ksiądz na wszystkich mszach (tzn. odczytuje z kartki, bo kto by się tyle razy powtarzał?)
3. w dni powszednie w ogóle nie ma homilii.
Odpowiedź księdza na prośbę, żeby powiedział, dlaczego tak jest:
"szukacie problemów tam, gdzie ich nie ma. Macie dużą rodzinę, zajmijcie się nią zamiast księży pouczać"
No to my posłuszni jesteśmy i się zajmujemy
:bigsmile::bigsmile::bigsmile:
Jeszcze słowo na temat czytań. Otóż do reformy Pawła VI podczas Mszy św. były dwa czytania: Lekcja i Ewangelia. Co więcej, tylko niedziele i większe święta miały własne formularze, inaczej powtarzano czytania z niedzieli przez kolejne dni tygodnia. Cykl czytań był roczny, a nie trzyletni, jak obecnie. W efekcie kolejne niedziele w roku zrastały się w świadomości ludzi z przeznaczonymi dla nich czytaniami i choć ilościowo rezultat był gorszy, to myślę, że czytania stosowane podczas liturgii głęboko zapadały ludziom w pamięć.
Jeżeli ktoś z Was miałby ochotę dowiedzieć się, jakie fragmenty Ewangelii były wybrane do czytań w klasycznym rycie rzymskim, to na stronie msza.net są publikowane oparte na nich rozważania na każdy dzień roku, które można także zamówić w formie mailowej.
Dokładnie to mówią tak tutaj: Rz 10,17 "Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa."
To owoc jednych rekolekcji na których jeszcze wówczas ksiądz Andrzej Siemieniewski kładł to uczestnikom do głowy.
No właśnie to jest problem. U mnie w parafii walczyłem o chwile ciszy po czytaniach, po homilii i po komunii, ale nie dało to skutku. Dopiero kolega, który zaczął znikać z naszego kościoła, zapytany przez księdza o powód odpowiedział, że chodzi do parafii gdzie Msza sprawowana jest po katolicku. Ksiądz zbaraniał i powiedzmy, że jakieś tam ciszę są... Choć oczywiście najkrótsze jak się da.
Kwiatów na ołtarzu nie udało mi się usunąć - proboszcz powiedział, że jeśli zasłaniają akcje liturgiczną to można sie przecież przesiąść
Dawanie księżom wydrukowanych zaleceń Episkopatu Polski dotyczących poprawnego sprawowania liturgii Eucharystycznej w naszym kraju - niestety bez odzewu :sad:
To sie może przydać do ciśnięcia księży do poprawnego celebrowania liturgii w kościele parafialnym. Trochę trzeba sie naklikać, ale pewnie warto.
Inna sprawa, to kwestia Mszy w klasycznym rycie rzymskim. Papież widzi w starej Mszy lekarstwo na upadek formacji liturgicznej duchownych. Ten ryt zmusza do respektowania zapisów w księgach liturgicznych, a jednocześnie w czytelny sposób wyjaśnia teologię Najświętszej Ofiary. Dlatego Ojciec Święty chciałby takiej Mszy w każdej parafii. Może więc - właśnie z troski o jakość zwykłej Mszy parafialnej - warto zaangażować się w popularyzację tridentiny u własnego proboszcza i w parafialnych wspólnotach?
Osobiście uważam, że to jest bardzo ważna i cenna informacja.
Dzięki!
Jeszcze raz podkreślę to, co mi się wydaje tutaj najistotniejsze. Nie chodzi o to, abyśmy my, świeccy, pilnowali księży z Ogólnym Wprowadzeniem do Mszału w ręku, ale żeby przemienić mentalność duchownych i uczynić ją bardziej chrystocentryczną.
Ładnie mówił o tym tutaj Michał Barcikowski, skądinąd szef ministrantów u św. Benona i osoba znakomicie znająca starą liturgię.
(ja tylko raz się oburzyłam, jak w bocznej nieużywanej teraz do Mszy kaplicy na ołtarzu słowa tj ambonce pani sprzątaczka zaczęła wystawiać kwiatki doniczkowe. kwiatki zdjęłam parę razy aż wreszcie napisałam karteczkę że to ambonka ołtarz słowa a nie kwietnik. podziałało.:cool:)
mój mąż tyż się wkurza jak po wigilii paschalnej Najśw. Sakrament wtryniają z powrotem do grobu, by Go wyciągnąć na rezurekcję. Po wigilii zawsze wychodzi przed zaniesieniem Najśw. Sakramentu.
W kościelel w niedziele robi o może 5 osób, mimo wielokronego upominania przez księży.
Mnie brakuje po prostu kapłanów hardkorowców, których jak Izajasza "pożerałaby gorliwość o Dom Pana", którzy kazaliby twarzą w twarz przed samym udzieleniem Komunii przyklęknąć (nawet mimo robienia komuś siary na oczach innych) którzy nie przepuszczaliby do Bierzmowania gówniarzy niegodnych tego Sakramentu (zamiast szpanować przed biskupami że w parafii 300 młodych szlachetnych przyjęło Bierzmowanie), którzy dbaliby o każdy ukłon w trakcie Eucharystii i znaliby dokumenty liturgiczne na pamięć jak świeżo upieczeni neoprezbiterzy.
"Trydentka" zmusza do przestrzegania dokumentów liturgicznych, ale i posoborowa Msza również! Tylko że dobrze przygotowani w seminariach księża idą na parafie, gdzie, przepraszam za słowo, zdziadziali proboszcze wola swoje twory liturgiczne niż naukę papieża i biskupów.
"Takiego księdza macie, jakiego sobie wychowacie". Upominać i machać dokumentami przed nosem należy, przynajmniej dla spokoju swojego sumienia. Zresztą, jak biblijna upierdliwa wdowa, możemy przecież osiągnąć cel - a o to chodzi. Może warto zaangażować się w życie parafii, w animacje spotkań dla służby liturgicznej, w rade parafialną, która ma sporo do powiedzenia...
"Ucieczka" do doskonałych księży sprawujących doskonałe "trydentki" moim zdaniem nie zmieni parafii, które będą kisić się we własnym sosie pseudolitrugicznego badziewia.
Przeginasz w sposobie swojej krytyki.
Precyzyjność momentu nie wydaje mi się aż tak ważna. Chodzi o moją wewnętrzną postawę przed Chrystusem i jej zewnętrzny wyraz.