Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Dom Narodzin Żelazna

1235

Komentarz

  • A u mnie po nacięciu było fatalnie, a po pęknięciu miodzio - śmigałam od początku... Swoją drogą pęknięcia prawdopodobnie dałoby się uniknąć gdyby nie pierwsze nacięcie...
  • @Ania77 - a masz jakieś konkretne wskazania do cc, poza ciążą bliźniaczą (która, sama w sobie, wskazaniem nie jest)?
  • ułożenie maluchów. Jedno jest główką, drugie całkiem kosmicznie,  trochę w poprzek i dupcią, i ułożenie łożysk też podobno niekorzystne dla porodu. Ponieważ ułożenie dzieci nie zmienia się już od ponad 1,5 miesiąca, a miejsca mają mało, mało prawdopodobne żeby ułożyły się obaj głowkami. Moja gin nie jest szybka wcale do cc:) nie namawia jak nie uważa że trzeba. Tamtych rodziłam pomimo tak dużej wagi, byli dobrze ułożeni. Tu jednak doradza mi zdecydowanie cc i uważa że poród w takim ułożeniu mógłby być niebezpieczny dla dzieci.
  • Ja bym jednak z decyzją poczekała do ostatniej chwili. Dawno temu była ze mną na szkole rodzenia dziewczyna w ciąży z bliźniakami. Lekarze jej zarządzili, że będzie cc, bo obaj chłopcy ułożeni pośladkowo. I oni sobie na tych pupkach siedzieli długi czas. Ona się przyzwyczaiła do myśli, że będzie cc, a jak się zgłosiła do szpitala z czynnością skurczową, to się okazało, że obaj chłopcy są ułożeni główkowo i urodziła naturalnie.
    Jak wiadomo, w medycynie, jak w kinie ;-)
    Nie wiem, jak tam dokładnie Twoi leżą ale może jest jednak nadzieja, że ustawią się obaj podłużnie. W sumie, drugi nie musi być główkowo. Wystarczy, żeby był uprzejmy poprzecznie nie leżeć.
  • coz mozna miec bardzo miła połozna i wiez z nia nawiązac i nic porozumienia, tylko to niewiele pomoze jesli owa polozna jest przekonana na podstawie swej ze naciecie goi sie lepiej niz pekniecie, ratuje matke dziecko i cały swiat - jak cie polubi to tym bardziej ci 'dobrze' bedzie chciala zrobic
  • Tak, jestem turystką :)
    Mieszkam w woj. łódzkim a w okolicach terminu porodu drugiego dziecka wynajęliśmy mieszkanie  w Warszawie (zresztą od forumowiczki) i udało się urodzić w Domu Narodzin (towarzyszyła mi też forumowa doula :)
    Tylko, że mieliśmy szczęście bo to były wakacje, mąż pracuje na uczelni to miał wolne, a forumowiczka która udostępniła nam mieszkanie była na wakacjach poza Warszawą :).
  • @postpalatum - szczęście, szczęściem ale jak mu się nie pomoże trochę czasami, to się nawet nie wie, że się je ma :-)
  • tak dbam o szczęście :D
  • Kasia, jeszcze dwa miesiące. Narazie póki co codzienne kopanie w pęcherz po prawej uświadamia mi że nóżki ciągle w dole i z boku:) Za to z lewej obrywam po żebrach:) żeby nie było nudno. Dzieciaki zaskakują nas wielkością, w 26 tc wychodziły już 1100 i 980, jak utrzymają taki przyrost i tempo, to mogę nosić na koniec ponad 6 kg dziecka:) Mam nadzieje że kręgosłup mi nie pęknie bo już daje znać:)
  • @Ania77 - to spore masz te kurczątka. Ale skoro jeszcze 2 miesiące do końca, to różnie być może :-) Jeśli chcesz, to możesz popróbować domowych metod zwabiania tego opornego delikwenta głową do dołu. Gdzieś tu na forum są do odszukania. Bezpieczne i pozostawiające dziecku całkowicie wolną wolę w kwestii przyjętej pozycji. Taka bardzo łagodna perswazja. Bardzie nawet kuszenie... ;-)
  • Małgorzata, odpuść sobie. Rozmawiamy, masz inne zdanie, tobie się nic złego nie przydarzyło, komuś innemu może tak, może ktoś inny ma inne doświadczenia niż ty.
    Ja szanuję każdą opinię odmienną niż moja i niczyjego pytania czy stwierdzenia nie uważam za głupie. Najwyżej za złośliwe i niemiłe. I niekoniecznie chyba zasłużone.
  • edytowano styczeń 2014
    @Malgorzata - czy @Ania77 ma odpowiadać za wygodnictwo nacinających personeli? Ja rozumiem Twoje zarzuty ale nie mam przekonania, czy one są właściwie adresowane...
    Tylko mi nie dowalaj, bo ja tego nie zniesę :-( Będę płakać... :((
  • Nie idź. Tylko, po prostu, mnie oszczędź. Bo ja delikatne stworzenie jestem...
    Poglądy Ani77 wykazują pewien postęp względem procedur przyjętych w wielu szpitalach. Choć noszą wyraźny znak akademickiej edukacji medycznej nie zweryfikowanej doświadczeniem popartym głębokimi przemyśleniami dotyczącymi przyczyn i natury różnych zjawisk. Nie jest łatwo zakwestionować wiedzę, którą ileś autorytetów zgodnie kładło Ci do głowy przez kilka lat. Szczególnie, jeśli nie ma się okazji do weryfikacji tej wiedzy w praktyce...
  • @Malgorzata - piękna teoria. I w teorii, jak byś tych personelów zapytała, to oni właśnie tak robią - wspierają, pomagają, podejmują decyzje... Tylko przesłanki mają często niewłaściwe i nie do końca prawidłowe definicje wsparcia i pomocy...
  • @Malgorzata - ale ci lekarze te teoryjki dostają na studiach. Przecież oni sobie tego sami nie wymyślają. Ktoś ich tak uczy, że trzeba naciąć, bo inaczej kobieta pęknie po sam odbyt i dopiero będzie problem. A jak taki przy każdym porodzie nacina, to jak ma się przekonać, że jak nie natnie, to nie będzie tragedii?
  • wydaje mi sie ze strasznie niesprawiedliwe i wiele zlego robi mówienie o tym ze to naciecie i przyspieszenie jest dla wygody personelu. bo przeciez nie o to na ogol chodzi, tylko o to o czym Katarzyna pisala - poczucie ze dopuki dziecko nie jest po tej stronie to sytuacja jest grozna, wszystko sie moze stac - wiadomop ze nikt nie chce długo pozostawac na skraju przepasci i chocby za uszy pociagnie towarzyszy w głab skalnej połki. a ze uszy po drodze urwie albo lawina im tam na głowy spadnie z powodu tego ciagniecia - o tym nie mysli, osllepiony patrzeniem w te straszna przepasc
  • A czy z tym nacięciem/pęknięciem nie jest tak, że to normalny czynnik ludzki zaważa? Każdy lekarz/położna ma swój charakter i historię zawodową. Może być tak, że jeden lekarz/położna nie nacieli a potem kobieta miała masakryczne pęknięcie i oni całe miesiące sobie zarzucają "trzeba było naciąć" i potem w 80% będą nacinać bo będą już bardziej ostrożni, a drugi lekarz/położna będą mieli takie doświadczenie i charakter, że będą woleli żeby jedna kobieta na 100 miała masakryczne pęknięcie nić niepotrzebnie nacinać 99%. Teoria pewnie jest generalnie jedna, ale później interpretacja w praktyce może być skrajnie różna.
  • ja bardzo przepraszam,
    o sztywnym kroczu napisałam ja :P
  • Małgosiu. Dobrze że piszesz o swoim doświadczeniu, o innym zdaniu. To nie powód żeby każda z nas dokuczała innej. Forum jest po to żeby poczytać o różnych sytuacjach i doświadczeniach, nie wyśmiewać, nie kpić. Twoje zdanie  jest cenne i dobre i nie może być powodem żeby ktoś ci dokuczał. Ja nie jestem ginekologiem , tylko internistą, jako ciężarna jestem pacjentką. Moje doświadczenia są głownie doświadczeniami pacjentki tak jak wasze. Jeśli ktoś będzie chciał zapytać o coś z mojej działki, postaram się jak najdokładniej przedstawić rzetelną wiedzę na ten temat. Mój mąż jest chirurgiem dziecięcym. Konsultuje neonatologię od 13 lat. Krwiaki okołoporodowe u dzieci są, są dosyć częstym powikłaniem, zwłaszcza przy dużej głowce i ciężkim porodzie. W zeszłym tygodniu dzwoniła do mnie spanikowana pacjentka której córka urodziła pierwsze dziecko z dużym krwiakiem podskórnym czaszki i ogólnie dosyć wymęczoną główką, II faza porodu była długa i ciężka, główka duża, położna nie nacięła. Na szczęście to tylko zewnetrzne obrażenia i się zagoją, ale one akurat mają żal o to że "może jakby nacięła, główka łatwiej by się urodziła". Może. I to jest inne doświadczenie innej kobiety. Może mój ogromny synek miałby złamany obojczyk a tak nie miał nic, pomimo wagi i bardzo szerokich ramion. Zaufałam położnej, nie żałuję, urodziłam zdrowe duże dziecko i to się liczy, efekt końcowy.
    Wiemy wszystkie że kiedyś nacięcie było rutynowe, teraz tak nie jest i ma zależeć od oceny konkrtenej sytuacji. Nie można oskarżać położnej, która w najlepszej intencji tak zdecyduje że robi to tylko po to żeby sobie przyspieszyć pracę. Wiele z nich naparwdę wkłąda wiele serca i wysiłku w to żeby nasze dzieci rodziły się sprawnie i zdrowo. Nie wiem czy jest wśród nas położna, gdyby była, pewnie miała by wiele doświadczeń. Nie dobrze jest przyjmować skrajną opcję w żadną stronę. Inaczej rodzi się dziecko z wagą 3kg, inaczej 4,5 kg. To jest o 50% większe dziecko! Budowa anatomiczna kobiet też trochę się różni, nie jesteśmy identyczne. I chyba o to nam chodzi , żebyśmy były traktowane indywidualnie, żeby każdy poród był prowadzony jak najlepiej dla danej, konkrtenej sytuacji. Nie jesteśmy tu po to żeby się kłocić, tylko żeby sobie pomagać.
    Pozdrawiam.
  • Ania77, Twoja główna Dyskutantka, z imieniem na K, jest położną ;)
  • @Honorata, czy Ty też jesteś położną? Tak mi się wynika  z Twoich wpisów ;)
  • @Ania77 - wybacz uwagę osobliwą może - nie słyszałam, żeby nacięcie krocza mogło uchronić noworodka przed złamaniem obojczyka. To jakaś fantastyczna historia...
    I bardzo nie lubię tego argumentu, że w porodzie "liczy się efekt końcowy", bo cóż jest tym efektem końcowym? Dla ginekologa-położnika, czy szpitalnej położnej tym efektem końcowym bywa sprawnie wydobyte zdrowe dziecko i matka w dobrym stanie miejscowym i ogólnym. Dalej rzecz przestaje być dla nich interesująca. Ale czy to jest na prawdę ten jedyny istotny efekt końcowy? A może warto spojrzeć na to trochę bardziej całościowo? Jeśli dziecko może się urodzić równie zdrowe bez interwencji, przy aktywnym udziale matki, to czy bilans takiego porodu nie będzie korzystniejszy dla matki i dziecka?
    Niestety, lekarzom (i położnym często też) wkłada się do głów, że rodząca nie ma kompetencji do rodzenia. Oni nabierają więc przekonania, że muszą kobietę w rodzeniu wyręczać. Skrajnym przykładem jest cc, ale jest też wiele stadiów pośrednich wyręczania kobiety w rodzeniu. Zwykle, zupełnie niepotrzebnego wyręczania, które nie przynosi korzyści dla stanu dziecka i matki, a niesie niejednokrotnie wiele szkody psychologicznej, a niejednokrotnie i fizycznej.
  • @Ergo - ztcw, Honorata jest pasjonatką :-)
  • No właśnie, czy obojczyka nie łamie się ew. wcześniej? Tak patrząc, trzeba byłoby naciąć całą drogę rodną do samiutkiej macicy. W celu poszerzenia.
  • Przede wszystkim, trzeba by miednicę kostną poszerzyć... ;-)
    Złamanie obojczyka bywa powikłaniem dystocji barkowej. A dystocja najczęściej występuje, gdy kobieta rodzi w pozycji na wznak. Z doniesień naukowych wynika, że pozycja kolankowo-łokciowa chroni przed dystocją nawet w przypadku bardzo dużych dzieci. Drugi czynnik ryzyka, to nadmierny pośpiech personelu i ciągnięcie dziecka za głowę, gdy tyko ta pojawi się na zewnątrz - to nie daje barkom czasu na zrotowanie się i może skutkować zaklinowaniem się górnego barku o spojenie łonowe. Żeby ten bark wydobyć bywa konieczne złamanie dziecku obojczyka.
  • Proponuję wybetonować tunel o odpowiedniej wielkości :)
    auć...
  • @Emilia_K - prościej cc zrobić :-D
  • Moje najmniejsze dziecko (2980g) miało pęknięty obojczyk. Dlaczego?
    Dlatego, że personel medyczny użył wszelkiej możliwej formy przemocy (na jaką pozwala pewnie prawo w tej sytuacji), żeby moje dziecko ze mnie wydobyć. Było uciskanie brzucha, było ciągnięcie za główkę. Były koszmarne ilości oksytocyny i brak skurczy w wyniku podanego wcześniej zzo.
    Najmniejsze dziecko, najgorszy poród.

  • edytowano styczeń 2014
    @Honorata, czy Ty też jesteś położną? Tak mi się wynika  z Twoich wpisów ;)
    doulą, ale duzo czytam w temacie najnowszych badań i rozmawiałam troche z praktykujacymi poloznymi przy roznych okazjach

    edit. doczytalam wpis Katarzyny i poczułam sie połechtana tym określeniem
  • @Annana mam podobne spostrzezenia, a mawet podejrzenia, ze w wyniku tych wszystkich "dobrodziejstw" dziecko ma teraz rozne problemy. Na szczescie nikt mnie nie nacinal, samo peklo. Nastraszona jednak opowiesciami o tym, jak to rutynowo tnie sie wszystkich prosilam polozna, zeby nie ciela, jesli nie bedzie rzeczywiscie takiej potrzeby. Na co ona zdziwiona odpowiedziala, ze rutynowo to juz nikt nie tnie, bo wiadomo, ze lepiej, jak samo peknie, a jej zadaniem jest wlasnie ochrona krocza przy porodzie, a nie ciachanie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.