W Australii notuje się najwyższy od 25 lat wskaźnik urodzeń - wynika z opublikowanego w środę raportu, w którym zaznaczono, że na wzrost ten ma niewielki wpływ zasiłek urodzeniowy i zachęty rządu, który promuje model: "jedno (dziecko) dla mamy, jedno dla taty i jedno dla kraju". - Wzrost płodności w ostatnim czasie jest zapewne odzwierciedleniem faktu, że w ostatnich latach młode kobiety odkładały rodzenie dzieci i mają je dopiero teraz - powiedział autor raportu instytucji zajmującej się wydajnością pracy w Australii Ralph Lattimore.
Licząca 21 mln ludność Australii została zasilona w 2007 roku 285.000 nowo narodzonych, co było najwyższym wskaźnikiem urodzeń w ciągu 25 lat. Prognozy demograficzne wskazują, że do roku 2050 ludność Australii osiągnie 31,6 mln, w czym główną rolę odegra jednak nie wysoki wskaźnik urodzeń, lecz niemal 10-milionowa imigracja.
Co prawda wzrost wskaźnika urodzeń zbiegł się z wprowadzeniem w roku 2004 tzw. becikowego, lecz autorzy raportu Lattimore i Clinton Pobke utrzymują, że urodzeniowy boom to wynik tego, że na dzieci zdecydowały się teraz kobiety w wieku lat 30-40, które dotąd odkładały posiadanie potomka.
Komentarz