no właśnie... Mam niezwykłego człowieka obok siebie. Pełnego ciepła, empatii, troski, miłości. Mam zwariowanego, mądrego syna. Mam Niezwykłą Córkę.Po swojemu Mądrą. Tylko pokory, cierpliwości i nie wiem, czego jeszcze mi brak. Czasem myślę, że nawet nadziei. A przecież jest po co żyć, tak? A, to i wiary mi brakuje, w to właśnie. Sama się dziwię. Nie, sama siebie nie rozumiem. Może nie muszę? Może powinnam zaufać, że TAK ma być. Że tu moje miejsce. Że nie ma co się boksować, tylko po tych 16 latach uznać, że taką mam drogę. drogę matki specjalnej. I co z tego, że czasem niewygodnie? No dobrze. Głęboko gdzieś czuję, że zgoda jest, tylko po ludzku siły mi brakuje. Trochę swobody. Trochę powietrza. Trochę ciszy. Trochę niech mi ktoś zabierze z tych moich pleców w rozmiarze xxs ;-) Wyjdę, trzasnę drzwiami, ale wrócę. Wrócę na pewno. Bo tu jest moje miejsce.
Sama sobie życzę wiary, nadziei, miłości...
Jak sobie radzić, gdy wszystko pod górę się wydaje?