Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!
Głupi byliśmy - wyznaje profesor Marcin Król w rozmowie zDiagnoza profesora Króla nie odbiega zbytnio od tego, co
Grzegorzem Sroczyńskim [1]. W latach 80. zaraziliśmy się ideologią
neoliberalizmu, rzeczywiście sporo się tutaj zasłużyłem, namawiałem do
tego Tuska, Bieleckiego, całe to gdańskie towarzystwo. Pisma Hayeka im
pracowicie podtykałem.
I dodaje jeszcze:
Nie należałem do żadnej partii, ale byłem blisko UniiMoże więc Polska to był wtedy w rzeczy samej problemat tak zawiły, że nawet po kilku whisky go nie razbieriosz. I trzeba było dopiero wielu wielu lat żmudnych profesorskich dociekań, by się "zorientować".
Wolności. Mazowiecki mieszkał za rogiem, przychodził, wypijał kilka
whisky, ożywiał się o drugiej w nocy, wychodził o czwartej, ledwie żywi
byliśmy z Julią. A on jeszcze na ulicy gadał, bo na rauszu się obaj
zamaszyście odprowadzaliśmy. To całe środowisko to byli moi serdeczni
przyjaciele, ale jednak... No jak to powiedzieć, żeby nikogo nie
obrazić... Myśmy byli oderwani od realnych ludzkich problemów.
Lecz
z drugiej strony niektórym wystarczyła już pierwsza próbka umiejętności
"całego tego gdańskiego towarzystwa", by wiedzieć (w 1992 roku!), kto
tam się za Hayeka przebrał i ogonem przebranym za niewidzialną rękę
rynku wydzwania na początek Wielkiej Wyprzedaży. Kto tam aż przebiera
nóżkami, by dostać bilet na pociąg do Yumy.
Jakby nie było dość oszczerstw i innych przejawówNo i patrzcie Państwo, co za traf! Wszystko pięknie się
zoologicznej nienawiści, to jeszcze jeden z sejmowych klubów wysuwa
kandydaturę p. Zbigniewa Romaszewskiego na prezesa NIK [Najwyższej Izby
Kontroli]. Czy naprawdę już nie ma większych zmartwień? Oto pan Donald
Tusk, dyskutując w telewizji z p. Januszem Korwin-Mikke zarzucił mu, że
nie potrafi "przekładać idei na pieniądze", czy coś w tym
rodzaju. Domyślam się, że p. Tusk opanował już tę umiejętność, zresztą
nie on jeden i nie on pierwszy, co dobrze świadczy o perspektywach
rozwoju klasy średniej w Polsce. Nominacja p. Romaszewskiego na prezesa
NIK mogłaby jednak wpłynąć hamująco na ten proces, w związku z czym nie
sądzę, by ta kandydatura zyskała szersze poparcie. W końcu, jeśli
wierzyć różnym deklaracjom, powstanie klasy średniej to warunek
powodzenia reformy, bez reformy nie przyjmą nas do Europy (a może nawet
wykluczą ze świata), a wobec tego oczywiste jest, że p. Romaszewski
prezesem NIK być nie może [2].
Z dzisiejszej perspektywy zablokowanie
kandydatury Romaszewskiego na prezesa NIK wydaje się tylko bladym
epizodem, jedną z pomniejszych sejmowych przepychanek. Moim zdaniem jest
to jednak wydarzenie znacznie bardziej symboliczne niż późniejsza o
niecałe pół roku "nocna zmiana", czyli odwołanie rządu Jana
Olszewskiego. Tyle że w przeciwieństwie do "nocnej zmiany" nie opowiada
się o nim w książkach i artykułach, toteż mocno zwietrzało w narodowej
pamięci [3].
Być może dzieje się tak, bo to na pozór historia bez
suspensu, czysto buchalteryjna. Na pozór, bo i w tej sprawie obradowano
po nocy i zawierano osobliwe sojusze. Jak pisał wtedy na gorąco Jan
Walc:
Na klubowym zebraniu o drugiej w nocy - wedle nieWarto w każdym razie zapamiętać, jakie to anty-Reytany
potwierdzonych informacji - lider Unii [Demokratycznej; to znaczy kompan
od whisky profesora Króla, Tadeusz Mazowiecki, o którym wiemy już, że
właśnie o drugiej w nocy zwykł był się ożywiać] oświadczył, iż
dopuszczenie do wyboru Romaszewskiego grozi paraliżem państwa. Chodzi
zapewne o to, że z Romaszewskim trudno by było załatwić, aby pro publico bono
schował coś pod sukno. Uważam ten argument za w pełni przekonywający -
sądzę, że Romaszewski rzeczywiście starałby się dotychczasową
działalność rozmaitych instytucji sparaliżować. I trzeba spróbować
odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nie jest to z punktu widzenia
funkcjonowania państwa niezbędne.I czy paraliż państwa to
stan, który ktokolwiek mógłby w dzisiejszej Polsce jakimiś działaniami
wprowadzić, czy też przeciwnie - może to stan, w którym się właśnie
znajdujemy, i można go przedłużać - na przykład nie wybierając prezesa
NIK-u - albo szukać ludzi, którzy potrafią ów stan przezwyciężyć,
przełamać, zmienić.Przez czterdzieści parę lat przy obsadzaniu
wysokich stanowisk państwowych brano pod uwagę wszystko, tylko nie
przygotowanie kandydata do sprawowania proponowanego mu urzędu - tocząca
się walka o prezesurę NIK-u stała się - za sprawą kandydatury
Romaszewskiego - przeprowadzanym na oczach publiczności testem na to,
czy i jak daleko odeszliśmy od nawyków i obyczajów peerelu. I bez
względu na to, jaki ów test da wynik, będzie co zapamiętać [4].
Tak więc jednak można było zorientować się w porę.
To
zresztą jedynie dobremu refleksowi Janusza Korwin-Mikkego rząd Jana
Olszewskiego zawdzięcza swój efektowny upadek i żywą do dziś legendę,
zamiast - co mu nieustannie groziło - odejść w jakimś takim przykrym
rozmamłaniu i bezwładzie. Niczym rozdeptana ameba. A było to (w wersji
Jana Walca) tak:
O teczkach, podobnie jak o wszystkim w tym kraju,I tak ten rejwach, dodajmy, trwa aż po dziś dzień. Amen.
postanowił Okrągły Stół i jego córka Magdalenka. I rzekł Okrągły do
Antoniego: Do wszystkich teczek możesz zaglądać, ale do tych, co ty
wiesz, a ja rozumiem - ani mi się waż, są tam bowiem wiadomości dobrego i
złego, i którego dnia w nie zajrzysz, fotel ministerialny utracisz i
śmiercią polityczną umrzesz. Potem, jak powszechnie wiadomo, stworzył
Okrągły wszelkie zwierzęta, składające się na polskie zoo.A
Ujrzał tedy Antoni,
Korwin-Muszka chytrszy był nad inne zwierzęta polityczno-parlamentarne i
rzekł do Antoniego: Czemu nie miałbyś zajrzeć do każdej teczki? Któremu
odpowiedział Antoni: Do teczek zaglądamy, ale do tych, które są w
środku archiwum MSW, zaglądać nam nie wolno, abyśmy się snadź nie
wykopyrtnęli, bo tak nam Okrągły nakazuje. I rzekł Korwin-Muszka do
Antoniego: Żadną miarą się nie wykopyrtniecie. Bo wie Okrągły, że
któregokolwiek dnia teczki otworzycie, otworzą się i oczy wasze, i
będziecie jako Okrągły, wiedząc dobre i złe.
że dobre były teczki ku otwieraniu i do oglądania rozkoszne, tedy
oglądał je, a Tywonkowi dawał. I otworzyły się oczy Antoniego, i poznał,
co nie trzeba, w całej bezwstydnej nagości. I poznawszy począł zszywać
listki figowe, aby co bardziej nieprzystojną bezwstydność zasłonić.I
posłyszał Antoni głos Adama przechadzającego się po zoo na wiatrku ze
wschodu: Przeczżeś to uczynił, kiedy ci Okrągły zakazał? A i
Korwin-Muszka usłyszał głos, a był to głos Prezesa: Iżeś to uczynił,
przeklętyś między zoologiem i położę między tobą a nim tego lojala,
któregoś po 13 grudnia podpisał. Po ziemi się czołgać będziesz, a
procentowego progu normalnej ordynacji nie przekroczysz.Odrzekł
atoli Antoni, któren był mąż sprawiedliwy i doskonały w rodzajach
swoich: Napełniona jest Rzeczpospolita nieprawością i widzę ją skażoną,
przeto wytracę nieprawości one, korab uczynię, a zabiorę nań wszystkiego
po parze, wyjąwszy oczywiście PZPR i stronnictwa sojusznicze wraz z
młodzieżowymi przybudówkami jakoż i milicjami wszelkimi.Aliści rejwach się podniósł ogromny [...] [5].
Pamięci Jana Walca [6] i Zbigniewa Romaszewskiego [6a]