Może ktoś ma doświadczenie z leczeniem wodobrzusza w przebiegu choroby nowotworowej?
Może jest jakiś sposób, by ulżyć choremu, który mi do głowy nie przychodzi?
A może ktoś zna chirurga, który by się odważył zoperować nie oglądając się na onkologów?
Będę wdzięczna z wszelkie przemyślenia i sugestie na ten temat.
Komentarz
Jaki punkt wyjścia , tak w ogóle?
Pacjent odmawia poddania się chemioterapii. Zależy mu jedynie na opiece paliatywnej. Lekarze odmawiają robienia czegokolwiek z wodobrzuszem, jeśli nie dostanie wcześniej chemii.
Co do hospicjum - człowiek mieszka w małym mieście, więc nie wiem, czy tam taki przybytek działa, a z wojewódzkiego odległego o 30 km nie wiem, czy ktoś będzie chciał dojeżdżać. A inna rzecz, że nie wiem, czy on jest psychicznie gotowy na oddanie się pod opiekę hospicjum. Cały czas twierdzi, że czuje, że jeszcze się z tego świata zbierał nie będzie.
Z tego, co czytałam, to przy nowotworowym wodobrzuszu diuretyki są mało skuteczne raczej...
Z tego, co wiem, przyjmuje jakieś zioła moczopędne pod kontrolą lekarza. Ale narzeka, że efekt nie jest tak spektakularny, na jaki by liczył.
Problem z nerką jest ale wskutek ucisku guza na moczowód. Poza tym, nerki działają skutecznie. Wyniki badania moczu prawidłowe. Obrzęków brak.
A hospicjum domowe nie jest złym pomysłem trzeba mieć tylko zaświadczenie o nowotworze i zakończeniu leczenia przyczynowego. skierowanie moze rodzinny wypisać. a z hospicjum ozna rózne przydatne rzeczy wypozyczyć np wczoraj dla mamy wypozyczyłam koncentrator tlenu który to przynosi jej ulgę w oddychaniu.
Brzoza ma działanie delikatnie odwadniające w porównaniu z diuretykami.