Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Ă?Âąli ludzie z Watykanu dręczą polskiego ekumenistę

edytowano wrzesień 2008 w Arkan Noego
Watykan grozi ks. Hryniewiczowi
Ewa K. Czaczkowska , KAI 19-09-2008

Czy znany polski ekumenista ks. prof. Wacław Hryniewicz otrzyma zakaz nauczania w imieniu Kościoła?

Watykańska Kongregacja Nauki Wiary zażądała od ks. Hryniewicza, aby wycofał się ze stwierdzeń zawartych w artykule, w którym skrytykował stosunek Stolicy Apostolskiej do innych wyznań chrześcijańskich â?? poinformowała amerykańska agencja informacyjna Catholic News Service.Ksiądz prośbę odrzucił. â?? Jestem już bliski śmierci i nie mogę postępować wbrew mojemu sumieniu, pisząc artykuł zawierający sprostowania, nawet gdyby powiedziano, że grożą mi sankcje dyscyplinarne â?? powiedział w rozmowie z CNS 72-letni ks. Hryniewicz, który niedawno przeszedł operację nowotworową. â?? Najbardziej martwi to, że ten osąd może teraz objąć wszystkie moje wcześniejsze dzieła, w których wyrażałem podobne poglądy â?? dodał.

Odmowa wycofania się z tez zawartych w publikacji może spowodować zakaz publikacji i cofnięcie tzw. misji kanonicznej, czyli pozwolenia na nauczanie w imieniu Kościoła. Po tę karę Watykan sięga jednak dość rzadko. Niedawno ukarany w ten sposób został popularny w Argentynie teolog, ks. Ariel Alvarez Valdes, ponieważ zanegował istnienie pierwszych rodziców Adama i Ewy.

W obronie ks. Hryniewicza stanęli jego polscy współbracia z zakonu oblatów. Generał zakonu poprosił Kongregację Nauki Wiary, by nie wdrażała przeciw niemu sankcji dyscyplinarnych.

â?? Jeśli ks. prof. Hryniewicz straci swoje kanoniczne uprawnienia, nie będzie mógł uczyć u nas teologii â?? powiedziała rzeczniczka KUL Beata Górka.

Ks. Hryniewicz kieruje Katedrą Teologii Prawosławnej Instytutu Ekumenicznego KUL, od wielu lat jest zaangażowany w dialog ekumeniczny. Od dawna największe kontrowersje teologów budzą jego poglądy m.in. na temat powszechności zbawienia, w których piekło jest puste. Artykuł, który nie podoba się Stolicy Apostolskiej, ukazał się na międzyreligijnym forum internetowym Open Theology.
«1

Komentarz

  • To jakiś ichni "K"AI?
  • I jeszcze biskupi się nie podobają kurialnym urzędasom. Co za podłość!

    Wielu biskupów utrudnia wprowadzanie w życie dokumentu Benedykta XVI o korzystaniu z przedsoborowej liturgii â?? twierdzi sekretarz Papieskiej Komisji Ecclesia Dei. Prał. Camille Perl uczestniczył we wtorek w sympozjum na temat papieskiego motu proprio Summorum Pontificum zorganizowanym pod patronatem watykańskiej dykasterii ds. tradycjonalistów przez stowarzyszenie Młodzi i Tradycja. W swoim wystąpieniu pokusił się o pierwszy bilans, w rok po wejściu w życie papieskiego dokumentu. Jak wynika z danych dykasterii, bilans ten jest ze wszech miar negatywny.

    "We Włoszech większość biskupów, z nielicznymi godnymi uznania wyjątkami, utrudnia wprowadzanie w życie motu proprio o Mszy łacińskiej â?? stwierdził ks. Perl. â?? To samo trzeba powiedzieć o wielu zakonnych przełożonych generalnych, którzy zakazują swym kapłanom sprawowania Mszy św. według starego rytu". Z jeszcze większą opozycją papieska decyzja spotkała się w Konferencji Episkopatu Niemiec, która wydała restrykcyjne i biurokratyczne rozporządzenie, utrudniające korzystanie z motu proprio. Zdaniem sekretarza papieskiej komisji taka postawa prowadzi jedynie do kolejnych konfrontacji wewnątrz Kościoła. "Na moim biurku rośnie sterta listów od wiernych z różnych stron świata, którzy wciąż jeszcze domagają się wprowadzenia w życie motu proprio" â?? powiedział prał. Perl.

    Sekretarz Komisji Ecclesia Dei przyznaje, że realizacja papieskich postanowień w sprawie przedsoborowej liturgii napotyka na dwie obiektywne trudności. Z jednej strony istnieje całe pokolenie kapłanów, którzy zostali poddani indoktrynacji i sądzą, że dawna liturgia uległa po prostu przedawnieniu. Do sprawowania przedsoborowej Mszy nie są więc ani przygotowani, ani pozytywnie nastawieni. Z drugiej strony, są miejsca, gdzie brakuje powołań. Trudno więc sobie wyobrazić, że kapłan, który w niedzielę musi odprawić trzy Eucharystie, będzie miał ochotę na czwartą, po łacinie. Jak wynika z danych Papieskiej Komisji Ecclesia Dei, kraje, w których najczęściej sięga się po Mszał Jana XXIII, to Francja, Kanada, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Australia.


    Za Radiem Watykańskim
  • Latina pulchra est.
  • Puellae też może być piękna. :bigsmile:
  • i Puer:shamed:
  • Salvete pulchrae puellae et non pulchri pueri :bigsmile:

    tak nas witała w liceum nasza łacinniczka (zwana czule Puellą właśnie), umiała motywować do nauki jak żaden inny nauczyciel i potrafiła wbić łacinę do głów największym głąbom :wink:
  • Hryniewicz to "heretyk". Głosi teorię "mozliwości apokatastazy", czyli że prawdopodobne jest, że piekło będzie/jest puste. Szkoda, bo apokatastaza jest zaliczana raczej przez Kościół do nadinterpretacji sprzecznych z Objawieniem i Tradycją.

    P
  • :shocked: :rolling:
  • Zdarzenie, o którym wspomina ten wątek stawia pod znakiem zapytania przynależność ks. H. do Kościoła.
  • Nie pije kwaśnego mleka? No, to już tylko inkwizycja może pomóc...

    FytQkOosE9s
  • A odstępstwo w Brytanii zaczęło się od tego, że Heniu VIII był erotumanem.
  • Zaraz erotomanem. Po prostu chciał dostać orzeczenie o nieważności małżeństwa, rzecz banalną w dzisiejszych czasach. Ale że Kościół był wtedy zacofany, to mu odmówiono. Stąd cała afera.

    BTW wczoraj słuchałem w Radiu Józef audycji z różnymi paniami, które miały podobny problem, jak Heniek VIII, ale trafiły na bardziej przychylną epokę. Jedna opowiadała, jak spotkała w międzyczasie innego mężczyznę, ale nie chciała się z nim wiązać, bo uważała, że wiąże ją węzeł małżeński z mężem. Dopiero później się dowiedziała, że tylko jej się tak wydawało, bo żadnego węzła nie było. Ciekawe, ile nam rzeczy się wydaje, choć naprawdę jest zgoła inaczej... :neutral:
  • [cite] Werka:[/cite]Ks. prof. Hryniewicz, wybitny teolog, szkoda, że tak mało takich osobowości w naszym Kościele.
    Wybitny heretyk, który publicznie ogłosił, że nie podziela wiary Kościoła w piekło.
  • Apokatastaza, za słownikiem: -
    - końcowa i ostateczna odnowa całego stworzenia poprzez przywrócenie mu pierwotnej doskonałości i bezgrzeszności lub nawet przewyższenie tego pierwotnego stanu.
    - rozumie się nie jako przymus zbawienia, lecz jako ostateczne zwycięstwo dobra nad złem, które nastąpi gdy wszystkie stworzenia osiągną z własnej, nieprzymuszonej woli jedność z Bogiem.

    Spór w różnych epokach polegał na tym, czy:
    - tylko w czasie życia doczesnego czy też po śmierci mamy taką możliwość aby wybrać jednak dobroć Boga ?

    - czy Bóg w swojej nieskończonej dobroci nie może postąpić wbrew naszej po ludzku pojmowanej sprawiedliwości - vide dzisiejsza Ewangelia, gdzie robotnicy po równo zostali wynagrodzeni mimo, iż nierówne wg nas wnieśli zasługi ?

    - czy na równi z wiecznym i dobrym Bogiem, absolutną dobrocią może istnieć wieczne zło - czy może jednak dobro odniesie zwycięstwo nad złem ?
  • Oczywiście, że nie możemy wykluczyć tego, że po śmierci dostaniemy jakieś koło ratunkowe. Ale eksponowanie tej nadziei jest pastoralną katastrofą, bo prowadzi do zaniku w ludziach poczucia grzeszności. Co więcej, jeżeli każdy bez wyjątku może liczyć na zbawienie, to przestaje być potrzebny Kościół i wiara. Po co żyć porządnie i pobożnie, skoro i tak spotkamy się u bram niebieskich z Hitlerem i Pol Potem?

    Dobrze, że Kongregacja Doktryny Wiary, zaczęła eliminować z obiegu treści, które są bombami z opóźnionym zapłonem.
  • Jak rozumieć "eksponowanie nadziei jako pastoralną katastrofę" ?

    Czy to znaczy, że my mądrzy wiemy, że może być i nadzieja, ale w obawie aby maluczcy nie pobłądzili, więc ich straszmy piekłem i wiecznym ogniem i zapachem siarki ?
    Czy tylko strach trzyma ludzi przy Bogu ? Coż jest warta wiara oparta li tylko na strachu. Stacza się często w puste formy i jest w pobliżu jakiejś magii.

    Czy jednak człowiek w swojej wolności wybiera Boga dla jego nieskończonej dobroci, potwierdzonej śmiercią jego Syna na krzyżu ?
    Którą naukę chcemy głosić i która jest bliższa Ewangelii ?

    W Ewangeliach, w nauczaniu Chrystusa występują prawie równolegle dwa wątki:
    - o sprawiedliwej i surowej karze: "tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" (pytanie jak długo),
    - oraz o miłosierdziu: np. o dobrym pasterzu, który pozostawia 99 sprawiedliwych i idzie szukać tej jednej zagubionej

    Czy nie dostrzegasz, że bardziej przez stulecia w tradycji naszego Kościoła bardziej opisuje się Boga w kategoriach surowego sędziego.
    Dopiero ostanie lata, powrót do św. Faustyny wskazał Bóg jest też miłosierny.
  • Oczywiście, że zastępowanie prawdziwej wiedzy o Bogu fantazjami teologów jest szkodliwe. Przypadek ks. Hryniewicza doskonale pokazuje, do czego to prowadzi. Tak uwierzył w swoje puste piekło, że ma w nosie Kościół i Jego dyscyplinę. Poniekąd słusznie, bo nawet Papież może mu naskoczyć, jeżeli i tak każdy ma gwarancję zbawienia.

    Katanna pyta, "czy Bóg w swojej nieskończonej dobroci nie może postąpić wbrew naszej po ludzku pojmowanej sprawiedliwości"? Można podobnie zapytać, czy także Jego miłosierdzie musi być takie, jak nam się po ludzku wydaje. Przyznam, że w tej sprawie jest wielkie pomieszanie i niełatwo jest dojść do sensownych wniosków. Dlatego według mnie najbezpieczniejsza strategia to równorzędne traktowanie Bożej sprawiedliwości i Bożego miłosierdzia. "Bóg jest sędzia sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze" - mówi katechizm. Widocznie to nie kłóci się z nieskończoną dobrocią.
  • Zuchwałe grzeszenie w nadziei miłosierdzia Bożego jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu.
  • Amen. Amen.
    Temat apokatastazy jest o wiele głębszy, aby zamknąć go stwierdzeniem o "pastoralnej katastrofie"
    Ci, którzy ją zgłębiali (np. św. Grzegorz z Nysy) nigdzie nie podkreślali automatyki w zakresie zbawienia. Pytali (jak pisałem wcześniej) czy absolutne zło może na równi istnieć wiecznie jak nieskończone dobro - czyli Bóg.
    Jest to jedno z pytań, na które odpowiedź może poznamy po drugiej stronie.
    Sęk w tym że wielu z nas jeszcze po tej stronie chce malować obraz Boży, zapominając, że teraz (za św. Pawłem) "chodzimy w ciemności i poznajemy jakby po części ..."
  • Skoro stawiamy pytanie o to, jak długo może trwać zło, to może zacznijmy od tego, skąd w ogóle wzięło się zło. Dlaczego rodząc się jesteśmy obarczeni grzechem pierworodnym, choć Adama i Ewy nie widzieliśmy na oczy. Dlaczego mamy skłonność do ulegania pokusom i widzenia zła jako czegoś atrakcyjniejszego, niż dobro. Kto za to odpowiada?
  • mniej więcej św. Paweł w liście do Rzymian odpowiada na Twoje pytanie, a w szczególności tutaj: Rz 5,12 ....
  • [cite] Werka:[/cite]Bardzo żałuję, że głos ks. prof. Hryniewicza pokazujący chrześcijaństwo jako wyznanie dialogowe jest zagłuszany. Nikt jeszcze nie stracił na szacunku wobec innych i próbie zrozumienia czegoś więcej poza czubkiem własnego nosa, za to wielu straciło przez fundamentalizm i ksenofobię.
    Trzeba więc potępić fundamentalistę i ksenofoba Jezusa z Nazaretu, który swym uczniom kazał nauczać wszystkie narody, a tym, którzy nie uwierzą i nie przyjmą chrztu - groził potępieniem. Jezus z Nazaretu zupełnie nie wpisywał się w hermeneutykę dialogu. Pewnie dlatego, że nie czytał książek o. Hryniewicza.
  • [cite] Adalbert:[/cite]mniej więcej św. Paweł w liście do Rzymian odpowiada na Twoje pytanie, a w szczególności tutaj: Rz 5,12 ....
    Ano właśnie. Już ten fragment powinien nas postawić na baczność, bo pokazuje różnicę między sprawiedliwością pojmowaną po ludzku, a sprawiedliwością pojmowaną po Bożemu. U nas stosowanie odpowiedzialności zbiorowej nie cieszy się zbytnim uznaniem, ale jak pisze św. Paweł, to, że "przez jednego człowieka grzech wszedł na świat" równa się "wszyscy zgrzeszyli".

    Zwróć uwagę, że tekst Pisma Świętego mówi "grzech wszedł na świat". Nie: "powstał", raczej: "ujawnił się".
  • [cite] Maciek:[/cite]Skoro stawiamy pytanie o to, jak długo może trwać zło, to może zacznijmy od tego, skąd w ogóle wzięło się zło. ?

    Wśród Ojców Kościoła, badających naturę zła, znajdujemy - np. św. Grzegorza z Nyssy - stwierdzenia, że zło ujawnia się gdzie brak dobra; że zło jest bardziej atrybutem, czymś czym możemy się zbrukać ale i z czego możemy się oczyścić.

    Że nie dotyka natury, która z gruntu jest dobra - a która tylko w swojej wolności i z braku właściwego rozeznania wybiera zło zamiast dobra.

    Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże.
    Obraz Boży - to nasza natura, coś co otrzymaliśmy a o podobieństwo mamy zabiegać codziennym staraniem i wiernością. Na tym polu toczy się walka ze Złym i złem.

    I o ile zaniedbujemy staraniom o większe podobieństwo to obraz Boży jest w nas niezatarty.
  • Załóżmy, że mamy stare pudełko po butach. Wycinamy w nim dwa otwory tuż przy dnie. Nad jednym piszemy "Dobro", a nad drugim "Zło". Pod "złym" otworkiem stawiamy miskę z wodą, a pod "dobrym" talerzyk z cukrem. Następnie wsadzamy do pudełka mrówki. Część wpadnie do wody i się utopi, część (umiejących czytać?) trafi do cukru i naje się za wszystkie czasy.

    Czy to dobra metafora naszego losu, czy zła? I dlaczego?
  • Bardzo to trywialna metafora, sam przyznasz.

    Nasz los to raczej niezliczona ilość pudełek.
    Co jakiś czas natrafiamy na pudełko z napisem konfesjonał, suszymy się z wody co nas zmoczyła w misce pt. zło i idziemy w dalszą drogę, czyż nie ?
    A może jesteś suchy i słodki od początku ?

    Na koniec trafiamy do pudełka, w którym z poczwarki wychodzi motyl do już innego świata. Może tam jest jeszcze jedno pudełko z .... suszarką ?
  • Czyli w Twojej wersji nie ma w ogóle miejsca na to, że jakaś mrówka się utopi na śmierć? No to po co w ogóle otworek ze złem?
  • A czy w twoje wersji wszystko jest pewne i już wiadome.
    Czy byłeś tam i wróciłeś ?
    Ja nie wiem.
    A jak nie wiem to wstrzymuję się z wyrokiem.

    A co z mrówką co wpadła do wody ale resztką sił dopłynęła do brzegu ?
    Nałykała się sporo wody - i kiedy tylko doszła do siebie, rzekła - ?nigdy więcej nie będę skakać do wody. Dość już się napływałam, lepiej być suchą.

    Czy jest taka opcja w Twoje wersji ?
  • Pudełko po butach ma służyć podzieleniu mrówek na te, które trafią do mrówczego raju i na te, które przepadną z kretesem. Dlatego opcja z ratowaniem przytopionych mrówek wydaje mi się pozbawiona sensu. Jeżeli zależy mi na tym, aby wszystkim mrówkom było dobrze, to wsypuję im cukier do pudełka i nie narażam ich na żadne niebezpieczeństwa.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.