Najważniejsze, dobre kupić. Pierwsze musieliśmy wyrzucić, przenawożone, czy co, w każdym razie zjeść się nie dało. Dwa, dobrze mieć odpowiednie naczynie z dopasowanym "naciskiem". Planuję zakup kamienia, bo moja beczułka oryginalnego nie posiada, ale z jednym talerzykiem i wyparzonym kamieniem polnym tez jest ok. W przyprawianiu nie pomogę, bo wkładam i sypie na oko. Nasze ogórki kiszą się z liściem dębu - z naszego dębu, z liściem chrzanu, tez naszego, koprem, czosnkiem i solą. O, i narobiłaś, idę wyłowić jednego i zjeść!
@Berenika - potwierdzam, grunt to dobre ogórki. U mnie za jakiś tydzień będą już własne w ogródku i wtedy nastawię na małosolne. A nastawiam prosto - myję ogórasy i układam w kamiennym garze. Na dno daję liście z porzeczki czarnej (własne) i kilka gałązek kopru razem z baldachami. Układając ogórki przekładam je czosnkiem i dużą ilością pociętego w kawałki chrzanu (jak dużo chrzanu, to chrupiące ogóry wychodzą). Zalewam ciepłą solanką - 50 g soli na litr wody. Po 2-3 dniach są małosolne, jak postoją dłużej, to będą kiszone. Zwykle kończą swój żywot na etapie małosolnym.
Może być duży słój. Bardzo ważne, żeby te ogóry czymś nakryć i obciążyć, coby nie wypływały z zalewy. Ja przykrywam ceramicznym talerzykiem i obciążam kamieniem, com go specjalnie w tym celu wyszorowała i wygotowała onegdaj.
Ja zimną, ale na kiszone, małosolnych nie próbowałam, ale to się wkrótce zmieni, myślę, że za tydzień, jak się z rozumem pozbieram Jak się zabieram za przetwory, to już hurtowo (własnie robię kolejną porcję dżemu truskawkowego dla odreagowania po wczorajszym). Kiedyś kupiłam skrzynkę ogórków na targu (nie pierwszy raz zresztą), zakisiłam w piątek, po czym wyjechaliśmy na week-end. Po powrocie i otwarciu drzwi do domu, pomyśleliśmy, że nam szmbo wybiło. A to ogórki "ożyły" i oddały całe szambo, którym je ktoś nawiózł. Nastąpiła akcja - ja podawałm słoiki przez okno w kuchni, mąż je na dworze odkręcałi zawartość wrzucał bezpośrednio do szamba, z którego zdjął dekiel. Potem jeszcze tylko długo wietrzyliśmy...
Mój mąż się zaprzyjaźnił z rolnikami na lokalnym bazarku i potrafi kupić bardzo porządne ogórki. Do bieżącego spożycia mamy z ogródka, ale na przetwory zimowe ich za mało. W tym roku posadziłam więcej ale i tak się obawiam, że mi rodzina zeżre na bieżąco większość.
Komentarz
Dobre są.
Pierwsze musieliśmy wyrzucić, przenawożone, czy co, w każdym razie zjeść się nie dało.
Dwa, dobrze mieć odpowiednie naczynie z dopasowanym "naciskiem". Planuję zakup kamienia, bo moja beczułka oryginalnego nie posiada, ale z jednym talerzykiem i wyparzonym kamieniem polnym tez jest ok.
W przyprawianiu nie pomogę, bo wkładam i sypie na oko. Nasze ogórki kiszą się z liściem dębu - z naszego dębu, z liściem chrzanu, tez naszego, koprem, czosnkiem i solą.
O, i narobiłaś, idę wyłowić jednego i zjeść!
Bardzo ważne, żeby te ogóry czymś nakryć i obciążyć, coby nie wypływały z zalewy. Ja przykrywam ceramicznym talerzykiem i obciążam kamieniem, com go specjalnie w tym celu wyszorowała i wygotowała onegdaj.
od jutra konsumpcja
Tez mi sie marzą. I zamierzam wstawić pierwszy raz w życiu
Dzięki za instrukcje!
Jak się zabieram za przetwory, to już hurtowo (własnie robię kolejną porcję dżemu truskawkowego dla odreagowania po wczorajszym). Kiedyś kupiłam skrzynkę ogórków na targu (nie pierwszy raz zresztą), zakisiłam w piątek, po czym wyjechaliśmy na week-end. Po powrocie i otwarciu drzwi do domu, pomyśleliśmy, że nam szmbo wybiło. A to ogórki "ożyły" i oddały całe szambo, którym je ktoś nawiózł. Nastąpiła akcja - ja podawałm słoiki przez okno w kuchni, mąż je na dworze odkręcałi zawartość wrzucał bezpośrednio do szamba, z którego zdjął dekiel. Potem jeszcze tylko długo wietrzyliśmy...