Całkiem niespodziewanie odkryłam polityka, który podbił moje serce - to marszałek Marek Jurek.
Gościu od wielu lat jest obecny i działa na scenie politycznej, ale dopiero teraz dotarło do mnie, że jest politykiem, o jakim marzy każdy człowiek wyznający wyższe wartości.
Uczciwy, skromny, wierny wyznawanym zasadom, itd.
Jako, że nie ma ludzi bez wad, to i marszałek ma takową - jest... tradsem, czyli sympatykiem Mszy w starym rycie. Jakoś to strawię
Marszałek jeszcze nie wie o mojej sympatii, ale zapewne wkrótce się dowie.
Będą propagowała jego idee i starała się pozyskać nowych wyborców.
Na początek felieton opublikowany w GN:
Życiodajna wierność
Ateistyczny Taliban chce zniszczyć całą zastaną kulturę i jej żywe pomniki.Europejska kultura sprawia wrażenie »milczącej apostazji« człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał”. Tę surową ocenę współczesnej Europy św. Jan Paweł II wyraził w adhortacji „Ecclesia in Europa”, która stanowiła papieską syntezę wspólnej refleksji Synodu Biskupów na temat Europy. Napisana i ogłoszona krótko przez śmiercią ojca świętego – pozostała jego europejskim testamentem. Oceny „Ecclesia in Europa” są ciągle aktualne, choć życie wyostrzyło ich wymowę. Sytuacja jest dziś znacznie gorsza niż w poprzedniej dekadzie. Gdy Jan Paweł II pisał swą adhortację, rządząca dziś w Polsce Platforma Obywatelska odbywała rekolekcje w Łagiewnikach i z dumą ogłaszała, że jest pierwszą na świecie partią polityczną, która odbywa pielgrzymkę do progów apostolskich. Dziś sformowany przez nią rząd angażuje się w promocję antychrześcijańskich bluźnierstw, dokonuje destrukcji prawa chroniącego ludzkie życie, zmuszając farmaceutów do dystrybucji środków wczesnoporonnych, a lekarzy do aborcyjnej kolaboracji.
Czy naprawdę chcemy przeciwstawić się tej „milczącej apostazji”? Czy chcemy żyć świadomi naszej odpowiedzialności przed Bogiem, pamiętając że jest Bóg nad nami? Cóż miałoby to znaczyć w wypadku narodów? Dla niemieckich polityków, w większości chrześcijańskich demokratów, którzy za pontyfikatu Piusa XII opracowywali konstytucję Republiki Federalnej – rzecz była oczywista. Bezpośrednio po II wojnie światowej słowo „odpowiedzialność” miało dla narodu niemieckiego szczególne znaczenie. Dotyczyło wydobycia Niemiec z najgłębszej zapaści moralnej, jakiej doświadczyć może naród. Jednocześnie de profundis może najwyraźniej widzieli, że „naród niemiecki” może naprawdę odbudować swe życie tylko wtedy, gdy będzie „świadomy swej odpowiedzialności przed Bogiem i ludźmi”. I dlatego właśnie w ten sposób zapisali to w swej ustawie zasadniczej. Dziś te słowa niemieckiej konstytucji mogą wydawać się puste. Czy jednak nie są świeżym pomnikiem cywilizacji chrześcijańskiej, wyrzutem dla współczesnych, oparciem dla sumień tych, którzy chcą bronić dobra wspólnego? Gdyby największy kraj Europy częściej odwoływał się do tych zasad, gdyby przypominał ich uniwersalny, więc również europejski wymiar – Europa z pewnością byłaby lepsza.
Całość pod:
http://gosc.pl/doc/2134407.Zyciodajna-wiernosc
Komentarz
--------------------
ja pierdziu...
3:-O
Kiedy Ty przeprosiłeś ostatnio???
Pomilczę taktownie...
----------------
nic @Gregorius ... tylko nigdzie nie mogę znaleźć Twoich przeprosin...
B-)
Nie zaglądaj innym w duszę...skąd wiesz, że on nie przeprosił...czy musiał krzyczeć o tym głośno???
Jak dzieci się wasze zadurzaja to pewnie nie mówią o tym, bo będą zjechane po całości....
Empatii kupa.
tak, przez niego Komoruski został marszałkiem i w wyniku zamachu stanu jest teraz kim jest.
A kochać trzeba każdego Nawet prezydenta WSi, to o ile łatwiej Marka Jurka (chodzi na tridentine w Piasecznie)
I jeszcze jedno.
Pozwolę sobie zauważyć, że papieże zachęcali i zachęcają katolików do angażowania się w sprawy polityczne - może więc jednak zmienił byś wyznanie? Chyba najbliżej Twoich poglądów (prawie wszystkich) są świadkowie Jehowy.