Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kryzys?

edytowano październik 2008 w Ogólna
Europejski przemysł samochodowy zaczyna oszczędzać

Producenci samochodów zmniejszają ilość zmian, fabryk i zatrudnionych pracowników w całej Europie. Przemysł samochodowy jest jedną z pierwszych ofiar kryzysu kredytowego po stronie produkcyjnej.

Firma Volvo Cars, znajdująca się w posiadaniu Ford Motor, ogłosiła wczoraj kolejne cztery tysiące zwolnień, co oznacza zwiększenie ilości zwolnionych pracowników do sześciu tysięcy â?? 25 procent załogi firmy.

Większość zwolnień dotyczy głównej fabryki Volvo niedaleko G??teborga, gdzie produkowane są większe pojazdy, których sprzedaż najbardziej ucierpiała w wyniku aktualnego kryzysu. Ponadto pracę stracą również niektórzy pracownicy fabryki w belgijskiej Gandawie i innych zagranicznych zakładach.

- Niestabilne środowisko ekonomiczne doprowadziło do bezprecedensowej sytuacji, a kryzys globalnego przemysłu samochodowego jest poważniejszy niż się spodziewano - oświadczył Stephen Odell, prezes Volvo.

Zwolnienia w Volvo to kolejna pozycja na coraz dłuższej liście tymczasowo zamykanych fabryk i zwalnianych pracowników przez wszystkich wielkich europejskich producentów samochodowych, od Wielkiej Brytanii i Hiszpanii po Czechy i Polskę, od Renault is PSA Peugot Citro??na po Daimlera, Volkswagena, BMW i Forda.

- Wiele firm w Europie zacznie pracować jedynie cztery dni w tygodniu - uważa profesor Peter Crooke, specjalista branży samochodowej na brytyjskim University of Buckingham.

Cięcia pogorszą ogólną sytuację przemysłu samochodowego w USA, gdzie długotrwałe problemy Detroit doprowadziły w ciągu ostatnich trzech lat do utraty pracy przez ponad 100 tysięcy osób związanych z produkcją samochodów i podzespołów.

Europejskie cięcia przełożą się na zagrożenie zwolnieniem dla wielu dostawców i dealerów samochodowych â?? niektóre firmy z tego sektora już zamykają swoje podwoje. Konsultanci przemysłowi używają efektu mnożnika na poziomie co najmniej czterech przy obliczaniu wpływu sytuacji w przemyśle samochodowym na powiązane z nim firmy.

Stefano Aversa, wiceprezydent firmy konsultingowej AlixPartners z Detroit, uważa że dojdzie do "wysokiego jednocyfrowego ograniczenia poziomu produkcji", zanim sektor przejdzie przez najgorsze chwile.

Europa produkuje około 27 procent samochodów w skali światowej. Przemysł samochodowy zatrudnia na kontynencie bezpośrednio około 2,3 miliona osób, a w związanych z nim gałęziach gospodarki pracuje około 10 milionów osób.

Przemysł samochodowy jest jednym z pierwszych odczuwających ból globalnego kryzysu, ponieważ wystawiony jest na wszystkie aspekty kryzysu finansowego, od słabnącego zaufania klientów po znikające możliwości kredytowe.

Nawet zanim doszło do finansowej katastrofy, sprzedaż samochodów zaczęła spadać z powodu rosnących cen paliwa â?? w Europie zachodniej zanotowano jak na razie spadek o pięć procent w skali rocznej, a w samym wrześniu â?? o dziewięć procent.

Producenci samochodowi operują w trudnych warunkach konkurencyjnych nacisków nawet w dobrych dla gospodarki czasach. Pomimo tego, że większość zakładów utrzymało poziom produkcji podczas przeszłych kryzysów, większość aktualnie nie chce produkować niechcianych samochodów, które miałyby zapełnić place dealerów samochodowych.

W Europie lata trudnej restrukturyzacji dały producentom samochodów wiele doświadczenia w dziedzinie efektywnego prowadzenia firm oraz elastyczności i prędkości w reagowaniu na kryzysy. Większość z nich odsyła teraz pracowników do domu na jakiś czas, zamiast zwalniać ich w pełnym wymiarze, co jest drogie i pochłania czas, pozostawiając fabryki bez załóg w momencie gdy popyt na samochody ponownie wzrośnie.

Wielu pracowników zwolnionych przez Volvo, Peugota i Forda pracowało w firmach tymczasowo.

Zwolnienia w Volvo są wyjątkowo szeroko zakrojone z powodu obecności marki w USA, gdzie brakuje jej krajowych fabryk, które mogłyby ograniczyć problemy finansowe związane z kursami walut.

Rolls-Royce idzie pod prąd, zatrudniając nowych pracowników, a jego wyniki sprzedaży rosną o ponad 40 proc.

Podczas gdy większość europejskich marek samochodowych ogranicza ilość godzin roboczych i odsyła pracowników do domu, Rolls-Royce poszukuje nowych rąk do pracy.

Producent luksusowych samochodów z brytyjskiego Goodwood, którego posiadaczem jest koncern BMW, zatrudnił w bieżącym roku 200 osób i zatrudni drugie tyle w przyszłym. Tegoroczna sprzedaż tej marki wzrosła o ponad 40 procent.

Rolls-Royce, na równi z innym luksusowymi markami, takimi jak Ferrari i Lamborghini, odnotowuje ciągły wzrost sprzedaży, pomimo problemów innych producentów.

- Mieliśmy bardzo dobry rok - twierdzi Tom Purvis, prezes marki.

Co więcej, dział sprzedaży firmy również się rozrasta, dzięki zainteresowaniu klientów na Bliskim Wschodzie i dodaniu modelu Drophead Coup??, rozszerzającego katalog do trzech pozycji.

Rolls-Royce dzieli z innymi supermarkami samochodowymi więcej niż wysokie ceny swoich produktów: długą listę oczekujących, która pomaga firmie przetrwać ciężkie czasy.

Prezes Lamborghini, Stefan Winkelmann, w rozmowie z Financial Timesem w ubiegłym tygodniu stwierdził, że jego firma otrzymała kilka rezygnacji z zamówień, co pomogło skrócić listę oczekujących. Purvis przyznaje, że "spekulanci" na liście oczekujących â?? kupujący samochody by je odsprzedać â?? ostatnimi czasy rezygnują z czekania na swoje samochody.

Rolls-Royce nie ma również zamiaru spocząć na laurach w związku z dobrymi tegorocznymi wynikami. - Nikt nie jest nietykalny, na pewno tak nie myślimy â?? jesteśmy jednak przekonani, że w pewnym stopniu jesteśmy chronieni - uważa Purvis.

Autor: John Reed

Komentarz

  • Jest wersja 7 miejscowa?

    Ciekawe gdzie odpłynęła gotówka z rynku i czemu wymusza się pomoc państwa dla prywatnych banków.
  • Kryzysy są tylko dla większości społeczeństwa - one nie są pomyślane dla wąskich grup które zawsze są przy kasie. Stąd nie dziwota, że sprzedaż luksusowych samochodów nie spada.
    [cite] Rafał:[/cite]Ciekawe gdzie odpłynęła gotówka z rynku
    Kiedyś usłyszałem takie powiedzenie: "Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze; jak nie wiadomo o kogo chodzi to chodzi o [...]"
  • >>"Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze; jak nie wiadomo o kogo chodzi to chodzi o [...]"<<

    Chodzi o....Zasrancen - patrz dzisiejszy Michalkiewicz
  • Piękną mieliśmy dziś pogodę, nieprawdaż? :bigsmile:
  • ząd, mówiąc, że obejmie gwarancją wszystkie wkłady,
    powiedział: słuchajcie obywatele, macie pieniądze w bankach, jak one zbankrutują, to my zabierzemy wam w podatkach i oddamy w depozytach
    Nie warto pompować miliardów w banki


    Z Robertem Gwiazdowskim, prawnikiem, ekonomistą i ekspertem Centrum im. Adama Smitha, rozmawia Paweł Tunia

    Na czym polega obecny kryzys na światowych rynkach finansowych?
    - Tego nikt nie wie. W poważnych analizach można przeczytać, że domy potaniały. Ale powstaje pytanie: jeśli domy tanieją, a wielu ludzi ich nie ma, to czy to jest dobrze, czy źle? Na pewno dobrze dla kupujących, ale źle dla sprzedających. Jeśli ktoś sprzedaje dom, to znaczy że go nie potrzebuje. A nie potrzebują ich ci - i to dla nich jest źle - którzy na fali spekulacji na rynku nieruchomości zaczęli budować, licząc na łatwy zarobek. Zbyt łatwo można było dostać kredyt. Jednak w życiu nie ma łatwych zarobków w dłuższej perspektywie czasowej. Na krótką metę można oszukiwać, tak jak sprzedawcy kredytów hipotecznych oszukiwali w ciągu ostatnich kilku lat swoich klientów.

    Mówi się wciąż o panice na giełdach. Czy kryzys się pogłębia?
    - Mamy tu kilka wymiarów. Obecnie mówimy o kryzysie na rynkach finansowych. A ten nie oznacza jeszcze kryzysu w realnej gospodarce. Realna gospodarka musi mieć prawdziwych kapitalistów, a więc takich, którzy wstają wcześnie rano i cały dzień handlują lub produkują, kończąc swoją pracę wieczorem. Ale taka praca jest ciężka i wymaga wysiłku. A tymczasem tzw. prawdziwe biznesy robiono w ostatnich latach na rynkach finansowych i ten model gospodarki się po prostu załamał. Trzeba wrócić do modelu kapitalisty, który ciężko pracuje i sprzedaje.

    Rząd zapowiada zmianę ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, podwyższając gwarancje na depozyty bankowe z obecnych 22,5 tys. euro do 50 tys. euro. W Polsce oszczędności obywateli w bankach będą gwarantowane do 50 tys. euro. Działania te mają złagodzić skutki kryzysu...
    - Ale pieniądze na to będą pochodzić z budżetu. Jedyne pieniądze, jakie państwo ma do dyspozycji, pochodzą z aktywów, których państwo jest właścicielem albo od podatników. W związku z tym rząd mówiąc, iż obejmie gwarancją wszystkie wkłady, powiedział: słuchajcie obywatele, macie pieniądze w bankach, jak one zbankrutują, to my zabierzemy wam w podatkach i oddamy w depozytach. Przeciwdziałać kryzysowi można przede wszystkim poprzez zaprzestanie pompowania pieniędzy w system bankowy. Tam pieniądze już są. Na wyjście z kryzysu potrzeba czasu. Problem polega na tym, że wychodząc z kryzysu, na skutek mechanizmów rynkowych następuje naturalna alokacja zasobów. Tymczasem dzisiaj ściąga się pieniądze z podatnika i urzędnik decyduje, na co je wydać. Pompowanie miliardów dolarów ze środków publicznych w system finansowy jest absolutnie niepotrzebne, to jest wyrzucanie pieniędzy w błoto. To nie pozwoli oczyścić rynku z oszustów. Bo to ratuje obecny mechanizm, który kryzys wywołał. Prezesi korporacji biorą po kilkadziesiąt milionów rocznej pensji. Za co? Kilkadziesiąt lat temu przyjęto mechanizmy, które umożliwiają branie kredytów bez limitów. Wcześniej były takie limity - bariery, które pozwalały brać kredyty tylko wtedy, gdy dysponowano jakimiś środkami własnymi.

    Kiedy skończy się kryzys i nastąpi uzdrowienie na rynkach finansowych?
    - Wartość dzisiejszego pieniądza polega na zaufaniu. W epoce pieniądza papierowego sytuacja nigdy nie będzie uzdrowiona. My nie mamy pieniądza, którego wymaga kapitalizm. Pieniądz skończył się w 1971 r., kiedy dolar przestał być wymienialny na złoto. Rozpoczęto druk pieniądza z podobiznami prezydentów USA. Teraz wszyscy drukują i trudno robić jakieś analizy ekonomiczne, bo nie wiadomo, który rząd dodrukuje pieniądze, w jakiej ilości, kiedy to zrobi i na jaki procent będzie je rozdawał. Dlatego przede wszystkim trzeba powstrzymać pompowanie miliardów w system finansowy.

    Dziękuję za rozmowę.
  • Coś lepiejów dawno nie układaliśmy. A przecież mogą niejednemu pomóc przetrwać kryzys.

    Zamiast biegać wciąż na baby
    Kupuj lepiej złota sztaby.


    :cool:
  • Lepiej z dziećmi mieć kłopoty
    gdy na giełdzie spada złoty
  • Lepiej dostać cegłą w fizys
    niż doświadczyć co to kryzys.

    :devil:
  • Jednak nadchodzi wielkimi krokami wielki krach właśnie znalazłem potwierdzenie. Szykujmy się na katastrofę, kataklizm i klęskę totalną nadciąga>>>

    >>Na szczycie unijni partnerzy zasugerowali Polsce zgłoszenie prof. Leszka Balcerowicza do unijnej grupy roboczej wysokiego szczebla, która do początku przyszłego roku ma pomóc KE w znalezieniu propozycji w odpowiedzi na kryzys finansowy. Na jej czele stanie były szef MFW Jacques de Larosiere.<<
    :cry::devil::cry::devil:
  • O cholewka...
  • Ciekawe kogo jeszcze ta wiadomość wystraszy
  • A niektórzy mają kryzys w kiszce stolcowej i całkiem ciekawie potrafią o tym dyskutować
    http://pl.youtube.com/watch?v=CJmDgoXqS48
  • Zdarzylo sie , ze Unia Europejska zalozyla zlomowisko w samym srodku pustyni.
    Unia orzekla, ze ktos moze krasc ze zlomowiska, zatem stworzyla stanowisko nocnego stroza i zatrudnila do tej pracy czlowieka.
    Nastepnie Unia powiedziala:
    - Jak stroz nocny moze wykonywac swoja prace, jesli nie dostal instrukcji?
    Stworzyla zatem Unia Dzial Planowania i zatrudnila dwoje ludzi - jednego do pisania instrukcji, drugiego do odmierzania czasu pracy.
    Nastepnie Unia Europejska rzekla:
    - Skad moge wiedziec, czy nocny stroz wykonuje swa prace prawidlowo? zatem Unia stworzyla dzial Kontroli Pracy i zatrudnila dwoje ludzi, jednego do zbadania problemu, a drugiego do pisania raportow.
    Nastepnie Unia zapytala:
    - W jaki sposob nalezy tym wszystkim ludziom placic?
    Stworzyla wiec stanowisko referenta do spraw obliczania czasu pracy i ksiegowego i zatrudnila dwoch fachowcow.
    I rzekla Unia:
    - Kto bedzie odpowiadal za tych ludzi?
    I Unia stworzyla Dzial Administracji i zatrudnila w nim troje ludzi - kierownika administracyjnego, jego zastepce i sekretarke.
    I Unia oznajmila:
    - Przez rok przekroczylam budzet o 18 tysiecy, musze zatem dokonac ciec w budzecie.
    I zwolnila Unia z pracy nocnego stroza.
  • smutna prawda...........
  • Kryzys walutowy- dobre porównanie w żarcie!

    Do hotelu przychodzi turysta, kładzie na kontuarze banknot studolarowy i mówi, że chce wynająć pokójâ?? Recepcjonistka banknot zatrzymuje, turysta idzie na górę obejrzeć pokój. Widząc stówę, właściciel hotelu natychmiast wysyła ją przez boya do restauracji, gdzie wisi za ostatnią bibkę, właściciel restauracji bierze pieniądze i natychmiast wysyła do rzeźnika, któremu winien jest za mięso, rzeźnik jeszcze w tej samej minucie oddaje stówkę księgowemu, któremu nie zapłacił za ostatnie rozliczenie podatkowe, księgowy, któremu stówa spada jak z nieba, oddaje ją prostytutce, która ostatnio była tak miła, że zgodziła się trochę poczekać, ta leci z banknotem wprost do hotelu, gdzie winna jest za pokój, i kładzie na kontuarze. Gdy tylko wychodzi, z góry schodzi turysta, który bierze swoja stówkę, mówi, że się rozmyślił, i wychodziâ??
    Tak właśnie wygląda globalny system monetarny.
    Co się stanie, jeśli turysta zejdzie z góry za wcześnie? Otóż, wówczas mamy kryzys światowy, wielkie aj-waj i konieczność organizowania spotkań G-20.
    To, które właśnie zaczęło się w Londynie, ma na celu â??naprawę światowych finansów", a zatem najtęższe głowy będą deliberować nad tym, co zrobić, żeby turystę zatrzymać na górze jednak na trochę dłużej.
    Na dodatek, owej stówy od dawna nikt na oczy nie widział, a turysta kładzie na kontuarze jedynie podpisane zobowiązanie do dostarczenia stu dolarów na czas, czyli weksel, papier wartościowy czy jak to tam zwać. W zaufaniu powiem zaś, że turysta nawet i tego weksla nie wyłożył, a jedynie przekazał drogą elektroniczną pakiet zobowiązań, które inne osoby mają wobec jego dalekiego wujka, ten wujek zresztą też mu nie dał tych zobowiązań, tylko obietnice zobowiązań, które kupił za 30 proc. nominalnej wartości od jednego domokrążcy finansowego, podobno o niepodważalnej reputacji (byłego szefa giełdy NASDAQ).
    No i teraz wszyscy zachodzą w głowę, kto to wszystko popsuł, żądają rządowych gwarancji oraz dotacji dla zachowania miejsc pracy.
    Dlatego właśnie w Londynie odbywa się spotkanie G-20, o czym już wspominałem.
    ***
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.