Aktor, który wraz z żoną, Danielle Spencer, wychowuje dwóch synów, nie zamierza poprzestawać na tak skromnej liczbie pociech.
- Chcę mieć siedemnaścioro dzieci - oświadczył Crowe. - Marzę o córce. Mówię Danielle: "Wyobraź sobie, że masz córeczkę! Taką biegającą po domu, małą wersję ciebie!", ale ona tylko uśmiecha się, kiwa głową i odpowiada: "Dobra, dobra... nie ma mowy".
Oparta na faktach historia mistrza boksu czasów Wielkiego Kryzysu, Jamesa J. Braddocka (Russell Crowe), który stał się jedną z najbardziej zaskakujących legend sportu. Braddock pokazał się ludziom jako zdeterminowany mężczyzna, będący w stanie wrócić w wielkim stylu na ring, pomimo przegranych starć, które, wydawałoby się, położyły kres jego karierze. Siłę do walki czerpał z wielkiej miłości do rodziny, dla której gotów był zaryzykować wszystko i to dzięki niej zdołał pokonać mistrza wagi ciężkiej Maxa Baera, zwyciężając swoją "walkę ostatniej szansy".
James Braddock jest kochającym mężem i wspaniałym ojcem trójki dzieci. Jest również zawodowym bokserem. Po serii przegranych pojedynków zostaje zmuszony do porzucenia ringu. W latach Wielkiego Kryzysu jego rodzina popada w nędzę. Braddock, mimo ciężkich kontuzji, znów podejmuje walkę nie tylko o byt, ale i o ludzkę godność.
Już reklamowałam ten film na tym forum, ale nie zamieściłam takiego opisu, może dzięki niemu więcej osób się zachęci? :) bo to na prawdę wspaniały, wspaniały film!!!
w ogóle muszę przyznac, że jesteśmy z mężem fanami filmów z Russelem Crowe, podobnie jak z Melem Gibsonem, który w prawie każdym filmie ma niemałą gromadkę dzieci, a i zdarza się, że klęka z nimi do wieczornej modlitwy :bigsmile:
Te dwa filmy są dla mnie przede wszystkim poematami o ojcostwie, tym rozumianym bardzo dosłownie i tym rozumianym trochę szerzej - zaletami dobrego ojca powinien się odznaczać także dowódca. "Będąc dobrym w jednym staję się lepszym w drugim." /moje wolne tłumaczenie/ - jak to powiedział płk. Moore (grany przez Mela Gibsona) zapytany co sądzi o byciu żołnierzem i ojcem.
...i o miłości Ojczyzny.
Gdy brak takich filmów każdy dobry jest jak powiew świeżego powietrza.
[cite] Agnieszka:[/cite]no,chyba,ze ma na mysli nowoczesna rodzine i 15 dzieci bedzie w koncu mial z wieloma partnerkami
to bardzo modne .....chyba.....bedac w swietle hollywood-u powinien byc na fali
ta, jasne, pomyliłaś parę,
to nie jest Angelina i Brat
ci to nie opowiadają o marzeniach, tylko je w czyn wprowadzająz adopcją włącznie
A nie wyłącznie?
Może nie mogą własnych, to szacunek... Ale coś mi się widzi, że uwierzyli w bajki o przeludnieniu, albo figury szkoda, albo chcieli mieć taki mały skansenik dzieci z każdego zakątka świata. Mam nadzieję, że się mylę...
[cite] malgorzata:[/cite]Angelina (bo chyba o niej piszesz) urodziła przecież 3 swoich biologicznych dzieci, także może, a także może mieć kolorowy skansenik
ode mnie , za swoje i adoptowane , podwójny szacunek
No to sorki. Ja nie interesuję się za bardzo życiem gwiazd, a ile razy mi się przypadkiem przeczytało to pisali o tych adoptowanych różnobarwnych dzieciaczkach...
Jak tak to faktycznie szacunek...
Komentarz
Oparta na faktach historia mistrza boksu czasów Wielkiego Kryzysu, Jamesa J. Braddocka (Russell Crowe), który stał się jedną z najbardziej zaskakujących legend sportu. Braddock pokazał się ludziom jako zdeterminowany mężczyzna, będący w stanie wrócić w wielkim stylu na ring, pomimo przegranych starć, które, wydawałoby się, położyły kres jego karierze. Siłę do walki czerpał z wielkiej miłości do rodziny, dla której gotów był zaryzykować wszystko i to dzięki niej zdołał pokonać mistrza wagi ciężkiej Maxa Baera, zwyciężając swoją "walkę ostatniej szansy".
James Braddock jest kochającym mężem i wspaniałym ojcem trójki dzieci. Jest również zawodowym bokserem. Po serii przegranych pojedynków zostaje zmuszony do porzucenia ringu. W latach Wielkiego Kryzysu jego rodzina popada w nędzę. Braddock, mimo ciężkich kontuzji, znów podejmuje walkę nie tylko o byt, ale i o ludzkę godność.
w ogóle muszę przyznac, że jesteśmy z mężem fanami filmów z Russelem Crowe, podobnie jak z Melem Gibsonem, który w prawie każdym filmie ma niemałą gromadkę dzieci, a i zdarza się, że klęka z nimi do wieczornej modlitwy :bigsmile:
Patriota - Patriot (2000)
Byliśmy żołnierzami - We Were Soldiers (2002)
"Człowiek ringu":
:bigsmile:
Te dwa filmy są dla mnie przede wszystkim poematami o ojcostwie, tym rozumianym bardzo dosłownie i tym rozumianym trochę szerzej - zaletami dobrego ojca powinien się odznaczać także dowódca.
"Będąc dobrym w jednym staję się lepszym w drugim." /moje wolne tłumaczenie/ - jak to powiedział płk. Moore (grany przez Mela Gibsona) zapytany co sądzi o byciu żołnierzem i ojcem.
...i o miłości Ojczyzny.
Gdy brak takich filmów każdy dobry jest jak powiew świeżego powietrza.
Ale to jest katolickie (realistyczne) podejście do tematu; idealiści czekają aż im samo spadnie.
Może nie mogą własnych, to szacunek... Ale coś mi się widzi, że uwierzyli w bajki o przeludnieniu, albo figury szkoda, albo chcieli mieć taki mały skansenik dzieci z każdego zakątka świata. Mam nadzieję, że się mylę...
Jak tak to faktycznie szacunek...