Ja to znam pod nazwą prażucha Ziemniaki obrane, umyte i pokrojone w kostkę zalewa się wodą tylko tyle, by je przykryła. Jak zacznie wrzeć, posolić i gotować. Jak są prawie miękkie zasypuje się czapą mąki i pod tą mąką gotuje do miękkości. Następnie ubija sie pałką drewnianą z mąką. Trzeba zrobic to dość starannie, to najmniej miła część pracy. Prażucha musi być miękka i elastyczna, nie powinno być widać surowej mąki, choć czasami sie zdarza grudeczka. Łyżką umaczaną w tłuszczu (skwarki z boczku, słoninki, z cebulką zezłoconą lub nie) kładzie się na talerz. Smaczne
Dobrze, że nie umiem takiej prażuchy zrobić, bo pewnie bym nie mogła sie oprzeć, wszystkie kluchy ziemniaczane tak na mnie działają W Kątach, na Podkarpaciu gotowali mąkę żytnią w takiego gluta i to sie paciara nazywało, tez łyżką kładzione, podawane z tłuszczem, ale nie pamiętam dokładnie, raptem raz widziałam/próbowałam. I to daaaaaaawno.
ugotowałam ziemniaki( połówki) z solą gdy były miękkie odlałam wodę do garnuszka, w garnku zostało troche wody na spodzie , wsypałam mąki ok 1 i 1/2 szklanki , wlałam na to ciut tej wody wczesniej odlanej - jak już doszłam do wniosku , że mąka już zaparzona mąż zaczął ubijać kilka minut a porządnie , to co w garnku
potem wyjmował małą łyżeczką zgrabne kluseczki , maczając łyżeczkę w tłuszczyku (boczek drobniutko pokrojony ) z cebulką
@matka6, nie bigos tylko kapuśniak! To było moje ulubione danie z dzieciństwa. Jak podrosłem, to spadł na mnie obowiązek ubijania ziemniaków z mąką. To było raczej kilkanaście minut niż kilka, bo masa musiała odrywać się sama od pałki i być bardzo sprężysta (a jak ręce po tym bolą!). Od paru lat za mną chodzą, ale nigdy nie mam czasu na zrobienie.
Swoją drogą jest to historyczne danie nadal bardzo popularne w łódzkim i piotrkowskim.
Mąkę najpierw zaparzasz. Po ugotowaniu ziemniaków odlewa się wodę, tak lekko, żeby odrobina została i wsypuje mąki, po czym zamyka pokrywką i na malutki ogień na parę minut. Po zaparzeniu najlepiej jak jedna osoba trzyma garnek, a druga uwija się z pałką, bo pod koniec można pałką cały garnek podnosić. Proporcji ziemniaków do wody nigdy nie pamiętam, bo mama zawsze sypała. Jak pojadę na święta, to się spytam.
@Turturek - ale , że jak ? Wrzucasz do kapusniaku ? Nie tracą wtedy sprężystości? @kitek - ja na oko robilam ok 1 kg ziemniaków i wiecej niz szklanka mąki
Strasznie to dziwnie brzmi. Musze sprobowac koniecznie. Ciekawe czy wyjdzie za pjerwszym razem. Jakos mam wizje samych grudek a koniecznie musi byc ta drewniana palka? Nie da sje czyms tego zastapic- taki tluczek do ziemniakow nie wystarczy? Musze widocznie zaczac od wizyty w sklepie z AGD.
Moj dziadek mi kiedys robil, pycha, ja sama tez raz robilam, ale jakies dretwe wyszly, teraz wiem w czym problem, za malo je ubijalam. Moze pojutrze zrobie, u mnie wszyscy kluskowi bardzo
@matka6, nie do, ale na oddzielnym talerzu/miseczce. Oczywiście można też zrobić tak gęsty że się obok zmieści.
@ramatha, drewniana pałka najlepsza. Robisz ruch ucierająco-wkręcający i dzięki temu je napowietrzasz oraz rozcierasz grudki mąki. Żeby mieć jednolitą masę trzeba się ostro napracować. To tak jak z ciastem, można mikserem, ale ucierane pałką smakuje jakoś lepiej.
W trzeciej ciąży -gotowane ziemniaki w małej ilości wody na koniec zasypane mąką "na oko byle szybko ".Sekundę podduszone, wymieszane "raz a dobrze byle szybko". Zalane stopioną słoniną z cebulą, zjedzone z garnka i popite szklanką mleka. Wersja HARD.
Komentarz
Ziemniaki obrane, umyte i pokrojone w kostkę zalewa się wodą tylko tyle, by je przykryła. Jak zacznie wrzeć, posolić i gotować.
Jak są prawie miękkie zasypuje się czapą mąki i pod tą mąką gotuje do miękkości.
Następnie ubija sie pałką drewnianą z mąką. Trzeba zrobic to dość starannie, to najmniej miła część pracy. Prażucha musi być miękka i elastyczna, nie powinno być widać surowej mąki, choć czasami sie zdarza grudeczka.
Łyżką umaczaną w tłuszczu (skwarki z boczku, słoninki, z cebulką zezłoconą lub nie) kładzie się na talerz.
Smaczne
W Kątach, na Podkarpaciu gotowali mąkę żytnią w takiego gluta i to sie paciara nazywało, tez łyżką kładzione, podawane z tłuszczem, ale nie pamiętam dokładnie, raptem raz widziałam/próbowałam. I to daaaaaaawno.
ugotowałam ziemniaki( połówki) z solą
gdy były miękkie odlałam wodę do garnuszka, w garnku zostało troche wody na spodzie , wsypałam mąki ok 1 i 1/2 szklanki , wlałam na to ciut tej wody wczesniej odlanej - jak już doszłam do wniosku , że mąka już zaparzona mąż zaczął ubijać kilka minut a porządnie , to co w garnku
potem wyjmował małą łyżeczką zgrabne kluseczki , maczając łyżeczkę w tłuszczyku (boczek drobniutko pokrojony ) z cebulką
do tego bigos
mniam
Swoją drogą jest to historyczne danie nadal bardzo popularne w łódzkim i piotrkowskim.
@ramatha, drewniana pałka najlepsza. Robisz ruch ucierająco-wkręcający i dzięki temu je napowietrzasz oraz rozcierasz grudki mąki. Żeby mieć jednolitą masę trzeba się ostro napracować. To tak jak z ciastem, można mikserem, ale ucierane pałką smakuje jakoś lepiej.