Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Czy nas czeka to samo??

edytowano październik 2008 w Arkan Noego
W wątku o psach pisałam o ślubie, gdzie w kościele w pierwszej ławce zasiadły psy. Można by rzec lekkie przegięcie, ale to i tak pryszcz w porównaniu z ....

To był ślub mojej kuzynki ( która nieczęsto bywa w kościele), jej już obecnie mąż jest osobą niewierzącą..a ślub miał miejsce w Berlinie.To , że wymyślili sobie ślub kościelny już jest farsą pożałowania godną, ale jeszcze bardziej wg mnie bulwersujące było zachowanie "kapłana", który tego ślubu udzielał....
Zostałam poproszona o napisanie modlitwy wiernych w jęz. polskim, którą ów kapłan ocenzurował, pochwalił i pozwolił przeczytać. Kazanie na uroczystości było obrazowe z mnóstwem rekwizytów ( jak na Mszy dla przedszkolaków), był też jakiś wiersz, czytany przez świadkową mówiący co świeca mówi do młodych....i dużo innych bajerów...
Tuż przed ceremonią okazało się, że to nie będzie Msza tylko nabożeństwo i że ksiądz nie udzieli Komunii Św., żeby już od pierwszego dnia nie rozdzielać młodych :shocked:
Hmmmm myślę sobie....ślub kościelny dla osób tak naprawdę obojętnych w kwestii wiary i na dodatek genialny pomysł kapłana, by ich " nie rozdzielać Komunią...." No ok ich sprawa.... Mój mąż z moim kuzynem poszli przed uroczystością do księdza i spytali czy wobec tego choć zainteresowani mogliby przyjąć Jezusa w Komunii Św.
Ksiądz kategorycznie odmówił.
Odmówiono nam Jezusa w kościele katolickim, bez żadnych racjonalnych argumentów.....

Rozmawiałam potem w Polsce ze spowiednikiem i innym znajomym księdzem. Spowiednik mi powiedział, że nie powinno mnie to dziwić, bo kościół zachodni mocno podporządkowuje się mentalności ludzi....i ten ksiądz prawdopodobnie był tak samo zdziwiony naszą prośbą o Komunię jak my jego odmową...:shocked:
W krajach zachodnich kościoły nie są tak wypełnione jak nasze polskie....a księża są gotowi zrobić wiele by przyszedł ktokolwiek,wpuścić psy do kościoła, nie zawracać ludziom głowy sakramentami........tylko czy tędy droga...idziemy na ilość czy na jakość??? I do czego to prowadzi??
No i czy próbujemy tworzyć Boga na swój obraz i podobieństwo??
Jak szybko dotrze to do naszego kraju?? Czy nas czeka to samo i jak szybko?

Komentarz

  • Oj... włosy mi sie jeżą na głowie... w/g mnie taki proceder powinien byc zabity w zalążku ale.. co możemy? nie wiem- tylko jedno przychodzi do głowy- modlitwa i "Panie chroń i prowadź abyśmy nie zgłupieli".
    K
  • Znajoma mojego męża z pracy też wymarzyła sobie ślub kościelny, był mały problem - oboje byli niewierzący. Ale dziewczyna się nie poddawała, jak w Kościele katolickim się nie zgodzili, ruszyła do prawosławnych, jak tam ją wysmieli to uderzyła do luteran, w końcu wielce oburzona się poddała i stwierdziła, że to skandal, bo jej znajomi w Stanach i UK dostają ślub kościelny i nikt się o nic nie pyta.
  • Odpowiem słowami klasyka:

    Wojciech Młynarski - "Róbmy swoje"

    Raz Noe wypił wina dzban
    I rzekł do synów - Oto
    Przecieki z samej góry mam,
    Chłopaki, idzie potop!

    Widoki nasze marne są
    I dola przesądzona,
    Rozdzieram oto szatę swą,
    Chłopaki, jest już po nas!

    A jeden z synów, zresztą Cham,
    Rzekł - Taką tacie radę dam:

    Róbmy swoje,
    Pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje,
    Póki jeszcze ciut się chce,
    Skromniutko ot, na swoją miarkę
    Majstrujmy coś, chociażby arkę - tatusiu,
    Róbmy swoje,
    Może to coś da? Kto wie?...

    Raz króla spotkał Kolumb Krzyś,
    A król mu rzekł - Kolumbie,
    Idź do lekarza jeszcze dziś,
    Nim legniesz w katakumbie,

    Nieciekaw jestem, co kto truć
    Na twoim chce pogrzebie,
    Palenie rzuć, pływanie rzuć
    I zacznij dbać o siebie!

    Skłonił się Kolumb niczym paź,
    Po cichu tak pomyślał zaś:

    Róbmy swoje,
    Pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje,
    Póki jeszcze ciut się chce,
    I zamiast minę mieć ponurą
    Skromniutko ot, z Ameryk którą - odkryjmy,
    Róbmy swoje,
    Może to coś da? Kto wie?...

    Napotkał Nobel kumpla raz,
    A ten mu rzekł - Alfredzie,
    Powiedzieć to najwyższy czas,
    Że marnie ci się wiedzie.

    Choć do retorty wciąż cię gna,
    Choć starasz się od świtu,
    Ty prochu nie wymyślisz, a
    Tym bardziej dynamitu!

    Spłonił się Nobel niczym rak,
    Po cichu zaś pomyślał tak:

    Róbmy swoje,
    Pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje,
    Póki jeszcze ciut się chce,
    W myśleniu sens, w działaniu racja,
    Próbujmy więc, a nuż fundacja - wystrzeli,
    Róbmy swoje,
    Może to coś da? Kto wie?...

    Ukształtowała nam się raz
    Opinia mówiąc - Kurczę,
    Rozsądku krztyny nie ma w was,
    Inteligenty twórcze.

    Na łeb wam wali się ten kram,
    Aż sypią się zeń drzazgi,
    O skórze myśleć czas, a wam -
    Wam w głowie wciąż drobiazgi.

    Opinia sroga to, że hej,
    Odpowiadając przeto jej:

    Róbmy swoje,
    Pewne jest to jedno, że
    Róbmy swoje,
    Bo dopóki nam się chce,
    Drobiazgów parę się uchowa:
    Kultura, sztuka, wolność słowa, dlatego
    Róbmy swoje,
    Może to coś da? Kto wie?...
  • Moje ulubione drzewo


    Pomnę, jak zielone porty mijał kajak śmigły,

    Jak mi smakowały "Sporty" nad jeziorem Wigry,

    Wieczorami nad namiotem krzyżowałem wiosła,

    Ogień rzucał iskry złote, a pod borem rosła:



    Moje ulubione drzewo -

    Leszczyna, leszczyna,

    Jak ją za mocno przygiąć w lewo -

    To w prawo się odgina,

    A jak za mocno przygiąć ją w prawo -

    To w lewo bije z wprawą,

    A stara sosna szumi radosna:

    Brawo, brawo!

    Upór, co mi z oczu błyska -

    Leszczyny dziedzictwo!

    Jak mnie do ziemi los przyciska,

    Ona mi szepcze: - Nic to!

    A jak prostuję się, wtedy ona

    Powtarza mi: - Tak trzymaj!

    Moje drzewo ulubione -

    Leszczyna, leszczyna...



    Posiwiała ta Bożenka, w której się kochałem,

    Postarzała się piosenka, którą jej śpiewałem...

    Lecz znad Śniardw, znad Czarnej Hańczy, znad jeziora Jamno,

    Wszędzie, gdzie los ze mną tańczy, wszędzie idzie za mną:



    Moje ulubione drzewo -

    Leszczyna, leszczyna,

    Jak ją za mocno przygiąć w lewo,

    To w prawo się odgina,

    A jak za mocno przygiąć w prawo,

    To w lewo bije z wprawą,

    A stara sosna szumi radosna:

    Brawo, brawo!

    Więc ochraniaj ją miłośnie

    O każdej dnia dobie,

    Chroń leszczynę, która rośnie

    Nad Hańczą hen i w tobie!

    Chroń tę leszczynę, co wciąż od nowa

    Prostuje się zajadła,

    Trzeba by cały las wykarczować,

    Żeby padłaâ??



    A Ty, mój zielony borze

    Chroń we mnie nadzieję,

    Że póki latem jeden orzech

    Szczęśliwie się wysieje,

    Znów pójdzie z boru w młodniak zielony

    I pójdzie z ojca w syna

    Moje drzewo ulubione-

    Leszczyna, leszczynaâ??


    aczkolwiek za samym panem M jakoś tak nie
  • Ja też znam takich co od lat żyjąc w konkubinacie, chcąc ochrzcić dziecko mieli pretensje, że ten czy ów ksiądz się na to nie zgodził, bo uzasadniał, że nie mogą przyrzekać , że wychowają dziecko w wierze i wartościach chrześcijańskich....Do nich takie argumenty nie docierają, twierdzą, że ksiądz jest złośliwy i ich dyskryminuje, a może za mało dali w kopertę. Znam nawet takich co to się "wypisali z parafii" twierdząc, że inny ksiądz dwie parafie dalej przyjmie i "ochrzci im dziecko z pocałowaniem ręki".
    Czyli i u nas są odstępstwa, i brak zgodności, i kompromisy ....więc tylko czekać psów na Mszy:fierce:
  • >>No... Wu Młynarski raczej nie jest radiomaryjny. Ani ciut ciut...<<

    a Szanownej Pani o co chodzi, jakaś obsesja?
  • >>Cytujesz z komentarzem, że Autora nie lubisz, więc wyjaśniam przyczyny animozji.<<

    A ja wypraszam sobie stawianie diagnoz przez Szanowną Panią. Też mógłbym postawić pewną diagnozę .....ale nie powstrzymam się.
  • >>A diagnoz u mnie dostatek. Zawsze do usług :bigsmile:<<

    Widać to po forum wiele oj wiele, ale nie zawsze jakość idzie w parze z ilością i to by było na tyle w tym temacie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.