Ciekawi mnie kiedy chrześcijanie przyjmą Miłosiernego Boga sercem i zaczną dbać o to serce tak jak dbają o nie np muzułmanie t.j. poszcząc i modląc się.
Przez błędy umysłu można prawdę uznać za kłamstwo, a kłamstwo za prawdę. Miłosierny Bóg potrzebuje aby potraktować Go sercem, czyli przyjąć z ufnością. Jest coraz więcej gołębi gdyż za dużo się dyskutuje, tak jakby nasz Bóg nie był godny tego aby przyjąć Go ze 100% ufnością. W przypadku wiary to umysł powinien być na usługach serca.
Ciekawy przykład jest Asi Bibi, która chciała aby muzułmanie przenieśli swojego proroka na płaszczyznę merytorycznych rozważań. Powiedziała: „Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i za grzechy świata. A co zrobił Mahomet dla ludzi?”
Fakt że muzułmanie czczą boga który dopuszcza zemstę, nie zmienia faktu że czczą go sercem t.j. w 100% mu ufają. Miłosierny Bóg chrześcijan w drodze do ludzkich serc napotyka przeszkodę w postaci racjonalizmu.
Zastanawiam się i myślę i nadal wydaje mi się że mój powyższy wpis jest spójny. Nawet na orgu był kiedyś wpis bodajże Małgorzaty, która napisała że nigdy nie wnikała zbytnio w zawiłości związane z wiarą t.j. ona przyjęła Kościół sercem. A jak była racjonalna dyskusja na temat błędów Kościoła i JPII to prawdopodobnie poczuła się zaskoczona gdyż spojrzała w sposób racjonalny. Natomiast Gregorius nie podchodzi ufnie do Kościoła.
Prawdopodobnie my wszyscy szukamy Boga i jako ludzie posługujemy się i sercem i umysłem. Jedni badziej sercem, a drudzy umysłem i dlatego jest rozłam, gdyż wiele fałszu wniknęło do naszej (ogólnie: ludzkiej) wiary. W powyższym wpisie masoneria jest demaskowana jako źródło zamętu i stąd mój wpis w tym wątku.
Jeżeli nadal piszę mało zrozumiale, to proszę o wyrozumiałość i cierpliwość. Postaram się na przyszłość jaśniej wysławiać.
@Biznes Info ależ ja jak najbardziej ufam Kościołowi, który Ty chyba mylisz z modernistycznymi hierarchami. Ja rozróżniam pomiędzy konkretnymi osobami a Oblubienicą Pańską jako taką.
Nie można opierać wiary na emocjach, tak jak nie można opierać małżeństwa na emocjach, ponieważ emocje zmienne są i nie zawsze umiemy nad nimi zapanować.
@Biznes Info - najpierw piszesz, że Bogu należy zaufać a nie dyskutować, że racjonalizm utrudnia przyjęcia Boga, a potem polecasz/pochwalasz "merytoryczne rozważania"... najpierw piszesz, że muzułmanie są godni naśladowania, bo przyjmują swojego boga "sercem" a potem ich krytykujesz, że bezrefleksyjnie podchodzą do swojego proroka. Przepraszam, ale ja jakoś nie nadążam... To w końcu, według Ciebie, dobrze jest myśleć, czy nie? Szczerze mówiąc, podejrzewam, że jesteś jedną z ofiar masońskiej propagandy, uczącej, że wiara (a szczególnie katolicka wiara) i rozum są nie do pogodzenia. Tymczasem ojcowie Kościoła już dali nam jasną odpowiedź: „fides quaerens intellectum”
@Gregorius Powiedz mi jak Ty rozróżniasz, który człowiek Kościoła jest modernistycznym monarchą, który jest częścią Oblubienicy Pańskiej, a który jest zmanipulowanym człowiekiem łudząco przypominającym modernistycznego monarchę? Masz wgląd w ludzkie serce i umysł?
@Wandeal Właśnie można pogodzić serce z umysłem. Jednak w takim przypadku serce zawsze jest górą. Jednak mało ludzi ma Miłosiernego Boga w sercu. Wokół siebie najwięcej widzę ludzi którzy mają demokrację w sercu. Czy to jako PO, czy PIS ma w/g mnie drugorzędne znaczenie: ważne jest że demokracja dobrze chroni prawdziwych rządzących t.j. plemię żmijowe oraz to że wyrzuca Boga z serc ludzkich. Są też tacy co wierzą w możliwości ludzkiego umysłu i jakby zapominają o jego ułomnościach t.j. że podlega manipulacji.
Człowiek i tak musi komuś/czemuś zaufać, gdyż ludzki umysł ma swoje ograniczenia. Ufność jest domeną serca tak samo jak inteligencja jest domeną umysłu. Pisząc że bardzo żadko nasz Miłosierny Bóg jest w sercu człowieka mam na myśli że niewielu znam ludzi którzy Boga obdarzyli zupełnym zaufaniem, a drugiego człowieka traktują z otwartym sercem. Tak traktować drugiego człowieka jest możliwe wtedy i tylko wtedy gdy się ma Boga w sercu, gdyż tylko On może uleczyć rany zadane przez bliźnich.
Innymi słowy dobrze jest dążyć do charmonii między zaufaniem i myśleniem. Można ją w/g mnie osiągnąć tylko ufnie wspołpracując z naszym Miłosiernym Bogiem. Jednak aby taka współpraca była możliwa konieczne jest aby upokorzyć umysł tak aby uznać jego ograniczenia, równocześnie nie popadając w drugą skrajność, taką jak obserwujemy np u naszych braci muzułmanów. W końcu ludzkość to jedna wielka rodzina.
@JiB Zaufanie rodzi emocje, ale nie jest ściśle emocją. Według mnie mylnie uważa się że serce jest siedliskiem tylko emocji. Serce posiada też swoją logikę opartą na ufności i błedem jest uważać serce za "głupie" siedlisko emocji. W wielu wypadkach jak relacje z Bogiem oraz drugim człowiekiem jest o wiele "mądrzejsze" od racjonalnego umysłu. Dla mnie błedem jest jakakolwiek skrajność czy w kierunku serca, czy umysłu.
Widzę, że moje podejrzenia były słuszne. @Biznes Info - Wciąż dyskutujesz z fałszywą tezą i sam siebie przekonujesz. Dusza ludzka jest rozumna i gdyby taka nie była, to nie była by zdolna komukolwiek zaufać w pełnym znaczeniu tego słowa. Nie ma tu żadnej sprzeczności. Zaufanie to akt woli, a wolna wola to funkcja rozumu. Mówiąc inaczej, wiara jest dla rozumu drogowskazem, a rozum umacnia wiarę. Dobrze, że zauważasz w ogóle możliwość harmonii, ale zrozum, że to wcale nie musi być takie karkołomne (oczywiście przy założeniu, że wiara jest prawdziwa; bo w przypadku fałszywej wiary będzie dysonans poznawczy...)
@POO Dla mnie to są perły. Piszę dla tych którzy potrafią to uszanować.
@Greg A interpretacja tych czynów nie może być fałszywa?
@Wandeal Słuszne? Znaczy te podejrzenia że jestem zmanipulowany przez masonerię? A mógłbyś mnie jakoś oświecić bo zgadzam się prawie z całym twoim ostatnim postem - pominąłem z przyczyn oczywistych tylko te dwa pierwsze zdania.
Oczywiście Ty zaufanie przypisujesz rozumowi, a ja sercu i taka jest między nami różnica. Czy to moją definicje uważasz za "fałszywą tezę"? No bo definicje są takim fundamentem na którym buduje się różne twierdzenia i jeżeli nie jesteśmy w stanie ich zaakceptować (przyjąć za prawdopodobne) to dalsze budowanie twierdzeń jest niemożliwe.
@POO No i nie pojąłeś dwóch prostych zdań skierowanych specjalnie dla Ciebie. Charakterystyczne jest też to że pouczać Ci tak łatwo przychodzi. Czemu? A bo łatwiej wymagać od kogoś niż od siebie. Liczy się własna strefa komfortu, jak dla większości którzy deklarują się katolikami. I dlatego pisząc z Tobą mam wrażenie jakbyśmy się dobrze znali.
Nie jestem zainteresowany takim schematycznym i oklepanym dialogiem z Tobą. Jasno się wyraziłem?
Ale o co Wy się żrecie ? faktem jest, że masoni różnej maści opanowują różne środowiska i albo trzeba z nimi jakoś po cichu walczyć albo robić swoje i poczekać aż Pan Jezus coś z tym zrobi.
Czy osobiste wycieczki mogą wnieść coś dobrego do dyskusji?
@prowincjuszka Chyba warto szukać tego co łączy i demaskować to co dzieli i to staram się w swoich postach uchwycić. Atak ad personam niweczy wszelkie próby porozumienia, więc pytam: po co go stosować?
Ja nikogo nie atakuję. Zaczęło się od tekstu Krajskiego o masonerii - pisze, że nie jest dobrze i myślę, że ma rację. Ich bronią jest kłamstwo (oczywiście nie tylko), naszą bronią jest prawda. Krajski swoimi publikacjami walczy z tym kłamstwem i ja go wspieram, jak umiem. Jak ktoś pyta, to to tłumaczę, na ile potrafię...
Komentarz
Przez błędy umysłu można prawdę uznać za kłamstwo, a kłamstwo za prawdę. Miłosierny Bóg potrzebuje aby potraktować Go sercem, czyli przyjąć z ufnością. Jest coraz więcej gołębi gdyż za dużo się dyskutuje, tak jakby nasz Bóg nie był godny tego aby przyjąć Go ze 100% ufnością. W przypadku wiary to umysł powinien być na usługach serca.
Ciekawy przykład jest Asi Bibi, która chciała aby muzułmanie przenieśli swojego proroka na płaszczyznę merytorycznych rozważań. Powiedziała: „Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i za grzechy świata. A co zrobił Mahomet dla ludzi?”
Zastanawiam się i myślę i nadal wydaje mi się że mój powyższy wpis jest spójny. Nawet na orgu był kiedyś wpis bodajże Małgorzaty, która napisała że nigdy nie wnikała zbytnio w zawiłości związane z wiarą t.j. ona przyjęła Kościół sercem. A jak była racjonalna dyskusja na temat błędów Kościoła i JPII to prawdopodobnie poczuła się zaskoczona gdyż spojrzała w sposób racjonalny. Natomiast Gregorius nie podchodzi ufnie do Kościoła.
Prawdopodobnie my wszyscy szukamy Boga i jako ludzie posługujemy się i sercem i umysłem. Jedni badziej sercem, a drudzy umysłem i dlatego jest rozłam, gdyż wiele fałszu wniknęło do naszej (ogólnie: ludzkiej) wiary. W powyższym wpisie masoneria jest demaskowana jako źródło zamętu i stąd mój wpis w tym wątku.
Jeżeli nadal piszę mało zrozumiale, to proszę o wyrozumiałość i cierpliwość. Postaram się na przyszłość jaśniej wysławiać.
To w końcu, według Ciebie, dobrze jest myśleć, czy nie?
Szczerze mówiąc, podejrzewam, że jesteś jedną z ofiar masońskiej propagandy, uczącej, że wiara (a szczególnie katolicka wiara) i rozum są nie do pogodzenia.
Tymczasem ojcowie Kościoła już dali nam jasną odpowiedź: „fides quaerens intellectum”
Masz wgląd w ludzkie serce i umysł?
@Wandeal Właśnie można pogodzić serce z umysłem. Jednak w takim przypadku serce zawsze jest górą. Jednak mało ludzi ma Miłosiernego Boga w sercu. Wokół siebie najwięcej widzę ludzi którzy mają demokrację w sercu. Czy to jako PO, czy PIS ma w/g mnie drugorzędne znaczenie: ważne jest że demokracja dobrze chroni prawdziwych rządzących t.j. plemię żmijowe oraz to że wyrzuca Boga z serc ludzkich. Są też tacy co wierzą w możliwości ludzkiego umysłu i jakby zapominają o jego ułomnościach t.j. że podlega manipulacji.
Człowiek i tak musi komuś/czemuś zaufać, gdyż ludzki umysł ma swoje ograniczenia. Ufność jest domeną serca tak samo jak inteligencja jest domeną umysłu. Pisząc że bardzo żadko nasz Miłosierny Bóg jest w sercu człowieka mam na myśli że niewielu znam ludzi którzy Boga obdarzyli zupełnym zaufaniem, a drugiego człowieka traktują z otwartym sercem. Tak traktować drugiego człowieka jest możliwe wtedy i tylko wtedy gdy się ma Boga w sercu, gdyż tylko On może uleczyć rany zadane przez bliźnich.
Innymi słowy dobrze jest dążyć do charmonii między zaufaniem i myśleniem. Można ją w/g mnie osiągnąć tylko ufnie wspołpracując z naszym Miłosiernym Bogiem. Jednak aby taka współpraca była możliwa konieczne jest aby upokorzyć umysł tak aby uznać jego ograniczenia, równocześnie nie popadając w drugą skrajność, taką jak obserwujemy np u naszych braci muzułmanów. W końcu ludzkość to jedna wielka rodzina.
@Greg A interpretacja tych czynów nie może być fałszywa?
@Wandeal Słuszne? Znaczy te podejrzenia że jestem zmanipulowany przez masonerię? A mógłbyś mnie jakoś oświecić bo zgadzam się prawie z całym twoim ostatnim postem - pominąłem z przyczyn oczywistych tylko te dwa pierwsze zdania.
Oczywiście Ty zaufanie przypisujesz rozumowi, a ja sercu i taka jest między nami różnica. Czy to moją definicje uważasz za "fałszywą tezę"? No bo definicje są takim fundamentem na którym buduje się różne twierdzenia i jeżeli nie jesteśmy w stanie ich zaakceptować (przyjąć za prawdopodobne) to dalsze budowanie twierdzeń jest niemożliwe.
Nie jestem zainteresowany takim schematycznym i oklepanym dialogiem z Tobą. Jasno się wyraziłem?
@prowincjuszka Chyba warto szukać tego co łączy i demaskować to co dzieli i to staram się w swoich postach uchwycić. Atak ad personam niweczy wszelkie próby porozumienia, więc pytam: po co go stosować?