Marian Piróżyński
wyd r. 1946
Rozdział XII
Duch i materia
(fragment)
"Ale czy w takim razie życie pozbawione miłości nie będzie nudne?
Co za pytanie. I co za naiwny zarzut!
Więc walka z rozpustą miałaby prowadzić do wyrzeczenia się miłości? Nic podobnego.
To rozpustnik nie jest zdolny do wielkiej i pięknej miłości. Jego stać tylko na miłostki. Dziś ta, jutro druga, a pojutrze jeszcze inna. Wszystko jedno jaka, byle na zmysłach zagrała. Czy to ma być miłość?
Miłość prawdziwa obejmuje całego człowieka: nie tylko ciało, lecz i duszę. I najpierw duszę mamy miłować, a potem ciało.
A tę miłość ciała mamy obowiązek utrzymywać w takich granicach, aby dusza na tym nie poniosła szkody. Bo dusza stokroć ważniejsza od ciała.
Taka miłość uszlachetnia obie strony i wprowadza je w krainę najwznioślejszej poezji, gdzie człowiek dla szczęścia osoby umiłowanej gotów życie własne oddać. To jest czar miłości i piękno życia.
Jakaż droga prowadzi do tej krainy poezji? Tylko samo wyrzeczenie.
Wprawdzie są naiwni pedagodzy, którzy twierdzą, że można „zahartować się” na zmysłowe wrażenia, spotykając się z nimi oko w oko... Daremny trud! Bo zmysły, skoro tylko znajdą się wobec przedmiotu, który im się podoba, dążą do niego na ślepo, z niczym się nie licząc. Taka już ich natura i na to rady nie ma. A jeżeli ktoś twierdzi, że podniety zmysłowe nie robią na nim żadnego wrażenia, to stan taki na pewno nie jest skutkiem „zahartowania”, lecz albo objawem choroby, trawiącej organizm od wewnątrz i powodującej stępienie nerwów, albo dowodem zblazowania
w najwyższym stopniu, kiedy to organizm wyczerpał się z powodu zbyt silnych i częstych wzruszeń erotycznych.
Więc gdy chodzi o zabezpieczenie się przed erotyzmem, o zwycięstwo Ducha nad materią, najskuteczniejsza metoda walki — to unikanie wszystkiego, co zmysły drażni. Taka jest zasada ogólna, w praktyce zaś:
znienawidzić próżniactwo, które zawsze dawało i daje impuls do niewłaściwych marzeń i pragnień; za to praca umysłowa czy fizyczna, traktowana poważnie i systematycznie, wykonywana eon amore wprowadza duszę w nastrój podniosły, w którym bodźce erotyczne tracą swą intensywność;
nie używać alkoholu, który działa podniecająco na zmysły i osłabia działanie rozumu;
nie przeciążać żołądka, zwłaszcza przed spaniem; wystrzegać się frywolnego towarzystwa; unikać spotkań sam na sam, spacerów na osobności, sentymentalnych rozmów, czułych słówek i podarunków;
nie uczęszczać na plażę mieszaną, która jest upozorowaną „względami zdrowotnymi” szkołą rozpusty;
nie słuchać lekarzy nieuczciwych, którzy sami mając na sumieniu różne wybryki, prawią duby smalone o rzekomo szkodliwych skutkach wstrzemięźliwości seksualnej;
nie leżeć zbyt długo w łóżku, zwłaszcza po przebudzeniu się rano;
67
unikać zbyt miękkiej pościeli, pierzyn, przegrzanego mieszkania;
nie czytać opisów erotycznych i nie prowadzić na ten temat rozmów;
nie oglądać obrazów działających na zmysły; w ogóle nad wzrokiem czuwać, gdyż jest on szczególnie wrażliwy na podniety seksualne, oczywiście bez wpadania w chorobliwą lękliwość.
Bo kto chce wszystko widzieć, rychło natrafi na taki widok, że nie zapanuje nad zmysłami i może go porwać rozbudzona namiętność. A gdyby się jej i oparł, to wspomnienie doznanego wstrząsu będzie go długo prześladowało i mąciło mu spokojne myślenie."
Komentarz
nie leżeć zbyt długo w łóżku, zwłaszcza po przebudzeniu się rano;
W tym mnie ojciec ćwiczył od dzieciństwa i bardzo to sobie cenię.
Przyzwyczailiśmy się, że to norma, że są miejsca, gdzie ludzie bywają rozebrani.
Jednakowoż uświadomiłam sobie ostatnio, że gdy bywam w termach (nieczęsto), to jednak przeszkadza mi obecność wielu rozebranych, obcych osób. Tj. czuję się niekomfortowo. I chyba jednak nie tylko ja.
To jednak naturalne odczucie, które współczesna popkultura w człowieku tłamsi.
Uwielbiam plaże typu kąpielisko w Poniatowej. Dorośli w większości ubrani, dzieciaki tylko w strojach kąpielowych.