(...) Rząd niemiecki robił zawsze, co mógł – głównie za pomocą podatków, ustawodawstwa socjalnego i mieszkaniowego – aby obywatel nie posiadał własności. Przeciętny Niemiec mieszka w wynajmowanym mieszkaniu i nie dąży do posiadania własnego domu, gdyż to pomysł drogi i niepraktyczny, skoro swoje mieszkanie trzeba samemu naprawiać i remontować; nie posiada własnego samochodu, lecz permanentnie spłaca raty za samochód,; nie chce założyć własnej firmy, preferując etat państwowy lub w wielkim koncernie. Dlatego gdybyśmy chcieli policzyć, co posiada przeciętny obywatel tego kraju, to można dojść do wniosku, że jest dziadem, który nie ma nic, a wszystko to, co użytkuje, jest czyjeś. Żeby było jasne: wzmiankowane w tytule i przed chwilą dziadostwo nie oznacza, rzecz jasna, ubóstwa, lecz brak indywidualnej własności – można mieć status dziada, który nie ma niczego, i żyć zamożnie.
Własność jest w tym kraju mało rozpowszechniona i należy do stosunkowo nielicznej grupy akcjonariuszy wielkich koncernów i właścicieli kamienic. Przeciętny Niemiec nie aspiruje do posiadania własności ani do oszczędzania, nie zabezpiecza się na przysłowiową czarną godzinę, nie inwestuje w dzieci, a chętnie w ogóle ich nie ma. Nie musi myśleć ani o biedzie, ani o bezrobociu, ani o ubogiej starości. Ma od tego wszystkiego omnipotentne socjalne i demokratyczne państwo, które najpierw mu zabierze jego pieniądze w postaci podatków, a następnie rozda potrzebującym w postaci opieki socjalnej, zapewniając zasiłek bezrobotnemu, a emeryturę staremu. Dlatego przeciętny Niemiec żyje nad wyraz dostatnio i nawet nie marzy o czymś tak kłopotliwym jak własność. Etatystyczny socjalizm wpisany jest w tradycję tego kraju od Lutra, przez Hegla, Bismarcka i Hitlera, aż po Angelę Merkel. (...)
" Przeciętny Niemiec mieszka w wynajmowanym mieszkaniu i nie dąży do posiadania własnego domu.."
Nieprawda. Przeciętny Niemiec jak najbardziej posiada własny dom lub choćby mieszkanie własnościowe. Wynajmującymi są przybysze, ale ci z Polski zazwyczaj kupowali domek lub mieszkanie na własność. Niemiec wynajmujący mieszkanie, to taki, który ocalał z pożogi wojennej i wylądował w nie swoim landzie (już są na wymarciu), lub czysta patologia (alkoholik, narkoman) - takowych nie ma jednak więcej niż 10% społeczeństwa.
***
" nie posiada własnego samochodu, lecz permanentnie spłaca raty za samochód,"
Powyższe częściowo jest prawdą, ale po prostu często tak właśnie jest bardziej opłacalne. Zazwyczaj osoby mający stałą pracę lub własną firmę, co 4 lata kupują nowy samochód - następnie sprzedają i znowu biorą nowy. 5-6 auto zaczyna być kosztowne w utrzymaniu, a poza tym - właściciel firmy odlicza sobie koszt samochodu od podatków.
***
"nie chce założyć własnej firmy, preferując etat państwowy lub w wielkim koncernie."
Nieprawda. Jest faktem, że wielkie koncerny wykańczają małe firmy, ale zarobki tam są tak małe i zatrudnienie niepewne, że jednak ludzie decydują się prowadzić coś własnego. Nawet mój syn ma firmę jednoosobową - działalność związana z komputerami. Nie wiem dokładnie co, bo się na tym nie znam; wiem natomiast, że zleceń ma tyle, iż bardzo rzadko go oglądam. On akurat nie miał za bardzo wyjścia, bo cholerze uczyć się nie chciało - legitymuje się tylko wykształceniem podstawowym i jakiś kurs komputerowy skończył; jest samoukiem.
Na etatach "państwowych", jako szeregowi pracownicy (nie kierownictwo) pracują osoby niezbyt intelektualnie rozgarnięte. Tego rodzaju pracę można załapać jedynie po znajomości. Podobnie jest w koncernach - szeregowy pracownik (tzw. robol) ma problem z rozwiązaniem krzyżówki z "Bilda".
***
Prawdą jest poniżej podane:
"Jeśli chodzi o podejście Niemców do pieniędzy to można je streścić w powiedzeniu „oszczędzaj teraz, aby mieć później”. Postawa typu „wydawaj teraz, płać później” jest im kompletnie obca. Szczególnie drażliwie Niemcy traktują wszelkiego rodzaju zobowiązania finansowe. Słowo „dług” w języku niemieckim znaczy to samo co wina, co samo w sobie pokazuje jakie konotacje wzbudza u naszych zachodnich sąsiadów posiadanie długów. Z ankiety ulicznej przeprowadzonej w jednym z niemieckich miast, gdzie respondentów pytano o to co zrobiliby z wygranym milionem euro wynika, iż większość odpowiedzi była typu cyt. „korzystnie ulokować, aby mieć na wydatki, kiedy będzie to konieczne”. Niewielki odsetek Niemców wygrany milion przeznaczyłby na natychmiastową konsumpcję. Taka postawa cechuje nie tylko starsze pokolenia, ale i młodych.
Niemcy są niewątpliwie narodem, który lubi i umie oszczędzać. "
Pod koniec 2011 roku oszczędności niemieckich gospodarstw domowych wyniosły w sumie około 599 miliardów euro. W następnych latach zanotowano niewielki spadek i na rok 2014 suma ta zamknęła się kwotą ok. 587 miliardów euro:
Oczywiście nie każde gospodarstwo domowe ma duże oszczędności, jedni mają na tyle niewielkie dochody, że odkładają niewiele, inni mają większe oszczędności, ale nie jest tak tragicznie jak nam to sugeruje przytoczony przez Spiocha artykuł.
Komentarz
Nieprawda.
Przeciętny Niemiec jak najbardziej posiada własny dom lub choćby mieszkanie własnościowe.
Wynajmującymi są przybysze, ale ci z Polski zazwyczaj kupowali domek lub mieszkanie na własność.
Niemiec wynajmujący mieszkanie, to taki, który ocalał z pożogi wojennej i wylądował w nie swoim landzie (już są na wymarciu), lub czysta patologia (alkoholik, narkoman) - takowych nie ma jednak więcej niż 10% społeczeństwa.
***
" nie posiada własnego samochodu, lecz permanentnie spłaca raty za samochód,"
Powyższe częściowo jest prawdą, ale po prostu często tak właśnie jest bardziej opłacalne. Zazwyczaj osoby mający stałą pracę lub własną firmę, co 4 lata kupują nowy samochód - następnie sprzedają i znowu biorą nowy.
5-6 auto zaczyna być kosztowne w utrzymaniu, a poza tym - właściciel firmy odlicza sobie koszt samochodu od podatków.
***
"nie chce założyć własnej firmy, preferując etat państwowy lub w wielkim koncernie."
Nieprawda.
Jest faktem, że wielkie koncerny wykańczają małe firmy, ale zarobki tam są tak małe i zatrudnienie niepewne, że jednak ludzie decydują się prowadzić coś własnego.
Nawet mój syn ma firmę jednoosobową - działalność związana z komputerami. Nie wiem dokładnie co, bo się na tym nie znam; wiem natomiast, że zleceń ma tyle, iż bardzo rzadko go oglądam.
On akurat nie miał za bardzo wyjścia, bo cholerze uczyć się nie chciało - legitymuje się tylko wykształceniem podstawowym i jakiś kurs komputerowy skończył; jest samoukiem.
Na etatach "państwowych", jako szeregowi pracownicy (nie kierownictwo) pracują osoby niezbyt intelektualnie rozgarnięte. Tego rodzaju pracę można załapać jedynie po znajomości.
Podobnie jest w koncernach - szeregowy pracownik (tzw. robol) ma problem z rozwiązaniem krzyżówki z "Bilda".
***
Prawdą jest poniżej podane:
"Jeśli chodzi o podejście Niemców do pieniędzy to można je streścić w powiedzeniu „oszczędzaj teraz, aby mieć później”. Postawa typu „wydawaj teraz, płać później” jest im kompletnie obca. Szczególnie drażliwie Niemcy traktują wszelkiego rodzaju zobowiązania finansowe. Słowo „dług” w języku niemieckim znaczy to samo co wina, co samo w sobie pokazuje jakie konotacje wzbudza u naszych zachodnich sąsiadów posiadanie długów. Z ankiety ulicznej przeprowadzonej w jednym z niemieckich miast, gdzie respondentów pytano o to co zrobiliby z wygranym milionem euro wynika, iż większość odpowiedzi była typu cyt. „korzystnie ulokować, aby mieć na wydatki, kiedy będzie to konieczne”. Niewielki odsetek Niemców wygrany milion przeznaczyłby na natychmiastową konsumpcję. Taka postawa cechuje nie tylko starsze pokolenia, ale i młodych.
Niemcy są niewątpliwie narodem, który lubi i umie oszczędzać. "
http://www.coslychacwbiznesie.pl/gospodarka/dlaczego-niemcy-nie-lubia-dlugow
***
Pod koniec 2011 roku oszczędności niemieckich gospodarstw domowych wyniosły w sumie około 599 miliardów euro.
W następnych latach zanotowano niewielki spadek i na rok 2014 suma ta zamknęła się kwotą ok. 587 miliardów euro:
http://de.statista.com/statistik/daten/studie/236313/umfrage/spareinlagen-der-privaten-haushalte-in-deutschland/
Oczywiście nie każde gospodarstwo domowe ma duże oszczędności, jedni mają na tyle niewielkie dochody, że odkładają niewiele, inni mają większe oszczędności, ale nie jest tak tragicznie jak nam to sugeruje przytoczony przez Spiocha artykuł.