@karolinamika chyba Cię dobrze rozumiem, bo też było to dla mnie trudne, jak widziałam blokadę męża na płaczącego niemowlaka i czułam się z tym bardzo sama. Teraz synek skończył 16 mcy i powoli ich relacja zaczyna 'zaskakiwać', bo już są klocki i książeczki autka jeszcze nie bardzo... Nie robiłam nic na siłę, choć czasem mnie to bardzo kusi 'wyjść samej i niech zobaczy, jak to jest', ale raczej działałam na zasadzie stwarzania 'cieplarnianych warunków' do dobrej zabawy... Ale Jarek jak jest to kąpie Taki mi się typ męża trafił - potrzebuje czasu, mojego zaufania i docenienia - i nic się nie da przyspieszyć, natomiast mam w rodzinie przykłady facetów, którzy nie mają żadnych oporów od pierwszego dnia uczestniczą na równi... Ale to nie ten typ i tyle... nic na siłę ps. @pustynnywiatr parę lat temuo tym ładnie pisała, bardzo mi to pomogło w którymś trudnym momencie
Jestem w domu, mąż pracuje. Jakoś oczywiste jest, że dzieci są ze mną bardziej (te młodsze). Ale teraz będę w szpitalu, mąż zostać musi na jakieś może 2 noce z dzieckiem, które jest karmione piersią. Jaka noc będzie, nie wiem, ale dziecko bez piersi nie umrze, a i mąż też chyba przeżyje. Życie wymusza pewne działania.
Jak się pierworodny urodził to od pierwszych tygodni jego życia m-u-s-i-a-ł-a-m czasem wyjść sama z domu by nie zwariować (mieszkaliśmy wtedy w kawalerce). W związku z tym mąż m-u-s-i-a-ł zostać sam z synem gdy wrócił z pracy. Ot życie...
Nie wierzę w to, że "dziecko nie akceptuje" i dlatego tata przekazuje wszystkie obowiązki matce. Już widziałam takich, co pieluchy nie zmienią, bo albo "żona lepiej to robi" albo, co gorsza, żona tłumaczy, że "mąż taki wrażliwy na zapachy jest". Tak jest wygodniej ojcu, że niby nic nie umie i dziecko go rzekomo nie akceptuje. Jaka wtedy świetna wymówka, żeby samemu nie zostać, jak potrzeba. Nagle okazuje się, że dziecko "akceptuje" tylko mamę i babcię.
Tak sobie myślę, że przy pierwszym dziecku jest chęć takiego zawłaszczenia dziecka przez matkę. Trzeba trochę samokontroli, żeby nie było wszystko "ja lepiej", zwłaszcza jak w wychowanie wtrąca się babcia - wtedy mężczyźnie jest jeszcze trudniej "przebić się". Kobieta ma taką naturalną czułość dla dziecka, a dla mężczyzny w pewnym sensie dziecko jest małym rywalem. Dopiero praca intelektualna musi pójść za jego narodzinami i odpowiednie ustawienie relacji mąż-żona w pierwszym rzędzie, a dziecko dopiero w kolejnym.
Mój mąż dużo rzeczy robił przy dziecku, których ja się bałam - obcinał paznokcie, mył głowę, czyścił rany. Ale też sobie sporo przestrzeni sam wywalczył.
Hmmm, u nas przy pierwszym tylko tata kąpał, bo wiedział jak( miał dużo młodszego rodzeństwa). Dzisiaj, przy piatym,nie kąpie, bo....zawsze jak jest jego kolej, to jakoś dzieci mogą iśc spać na brudasa, hehe:)
Ja uważam, że trzeba zostawić dziecko parę razy z tatusiem sam na sam, nie wracając na ustach ze słowami" o jejuuu, tatuś Ci krzywdy nie zrobił?" " i jak wy sobie daliście radę??". Dadzą radę:)
A przed Wami jeszcze duuużo okazji kiedy opieka taty będzie niezbędna:)
Najłatwiej to wpierw wyskoczyć na chwilę do sąsiadki, sklepu itp. Bez zbędnych ceregieli przed wyjściem i po przyjściu. Jak już przywyknie po kilkunastu razach - pojechać sama do lekarza, a tam się zazwyczaj schodzi
Czynności obsługowe przy małym dziecku nie sprawiały mi nigdy trudności (czwórka młodszego rodzeństwa wystarczyła). Natomiast nawiązanie relacji z niemowlakiem nie było już tak oczywiste. Pomógł przypadek. Kiedy Z miała 1,5 roku postanowiliśmy skonsumować wygrany rok wcześniej w teledurnieju bon na wyjazd do Tunezji. Brak znajomych lub innych dorosłych, którzy zaprzątaliby naszą uwagę pozwolił mi zwrócić się bardziej do moich dwóch Pań. I wtedy okazało się, że Z chociaż nie mówi, to chętnie ze mną "pogada" i w ogóle jest Osobą, a nie tylko "tamaguchi" do nakarmienia i przewinięcia o zaprogramowanej porze. Z młodszymi problem zniknął, kontaktowałem od pierwszych chwil.
Myśmy dorobili następne. Więcej luzu, doświadczenie pozwala oddalać nieistotne niepokoje. Jak Mąż nie ma siły, a po robocie nie ma, to się po prostu kładzie na dywanie i daje obskakiwać. Albo bierze obie do swojej pracowni i puszcza ku uciesze raczkujacej wśród ciekawych sprzętów. A ja już nie krytykuję że to niebezpieczne Tylko uciekam wieczorem na reset, żeby nie patrzeć No i pierworodna kilkulatka stanowi odciążenie w postaci gadajacej rozrywki dla niemowlaka.
Komentarz
Ale Jarek jak jest to kąpie
Taki mi się typ męża trafił - potrzebuje czasu, mojego zaufania i docenienia - i nic się nie da przyspieszyć, natomiast mam w rodzinie przykłady facetów, którzy nie mają żadnych oporów od pierwszego dnia uczestniczą na równi...
Ale to nie ten typ i tyle...
nic na siłę
ps. @pustynnywiatr parę lat temuo tym ładnie pisała, bardzo mi to pomogło w którymś trudnym momencie
Ale teraz będę w szpitalu, mąż zostać musi na jakieś może 2 noce z dzieckiem, które jest karmione piersią. Jaka noc będzie, nie wiem, ale dziecko bez piersi nie umrze, a i mąż też chyba przeżyje.
Życie wymusza pewne działania.
Kobieta ma taką naturalną czułość dla dziecka, a dla mężczyzny w pewnym sensie dziecko jest małym rywalem. Dopiero praca intelektualna musi pójść za jego narodzinami i odpowiednie ustawienie relacji mąż-żona w pierwszym rzędzie, a dziecko dopiero w kolejnym.
Mój mąż dużo rzeczy robił przy dziecku, których ja się bałam - obcinał paznokcie, mył głowę, czyścił rany. Ale też sobie sporo przestrzeni sam wywalczył.
Ja uważam, że trzeba zostawić dziecko parę razy z tatusiem sam na sam, nie wracając na ustach ze słowami" o jejuuu, tatuś Ci krzywdy nie zrobił?" " i jak wy sobie daliście radę??".
Dadzą radę:)
A przed Wami jeszcze duuużo okazji kiedy opieka taty będzie niezbędna:)
Jak już przywyknie po kilkunastu razach - pojechać sama do lekarza, a tam się zazwyczaj schodzi
Kiedy Z miała 1,5 roku postanowiliśmy skonsumować wygrany rok wcześniej w teledurnieju bon na wyjazd do Tunezji. Brak znajomych lub innych dorosłych, którzy zaprzątaliby naszą uwagę pozwolił mi zwrócić się bardziej do moich dwóch Pań. I wtedy okazało się, że Z chociaż nie mówi, to chętnie ze mną "pogada" i w ogóle jest Osobą, a nie tylko "tamaguchi" do nakarmienia i przewinięcia o zaprogramowanej porze.
Z młodszymi problem zniknął, kontaktowałem od pierwszych chwil.
Jak Mąż nie ma siły, a po robocie nie ma, to się po prostu kładzie na dywanie i daje obskakiwać.
Albo bierze obie do swojej pracowni i puszcza ku uciesze raczkujacej wśród ciekawych sprzętów. A ja już nie krytykuję że to niebezpieczne Tylko uciekam wieczorem na reset, żeby nie patrzeć
No i pierworodna kilkulatka stanowi odciążenie w postaci gadajacej rozrywki dla niemowlaka.
Znajomy tatuś testował.
Drugie bardzo byśmy chcieli jak Bóg da to będzie