Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

przepracowani ojcowie

2»

Komentarz

  • Ze mną się tulą i miziają, ale na trampolinę wstępu nie mam. I magiczny tekst. " bo MOJA Tata powiedziała..."
  • @karolinamika chyba Cię dobrze rozumiem, bo też było to dla mnie trudne, jak widziałam blokadę męża na płaczącego niemowlaka i czułam się z tym bardzo sama. Teraz synek skończył 16 mcy i powoli ich relacja zaczyna 'zaskakiwać', bo już są klocki i książeczki ;) autka jeszcze nie bardzo... Nie robiłam nic na siłę, choć czasem mnie to bardzo kusi 'wyjść samej i niech zobaczy, jak to jest', ale raczej działałam na zasadzie stwarzania 'cieplarnianych warunków' do dobrej zabawy...
    Ale Jarek jak jest to kąpie ;)
    Taki mi się typ męża trafił - potrzebuje czasu, mojego zaufania i docenienia - i nic się nie da przyspieszyć, natomiast mam w rodzinie przykłady facetów, którzy nie mają żadnych oporów od pierwszego dnia uczestniczą na równi...
    Ale to nie ten typ i tyle...
    nic na siłę
    ps. @pustynnywiatr parę lat temuo tym ładnie pisała, bardzo mi to pomogło w którymś trudnym momencie ;)
  • Jestem w domu, mąż pracuje. Jakoś oczywiste jest, że dzieci są ze mną bardziej (te młodsze).
    Ale teraz będę w szpitalu, mąż zostać musi na jakieś może 2 noce z dzieckiem, które jest karmione piersią. Jaka noc będzie, nie wiem, ale dziecko bez piersi nie umrze, a i mąż też chyba przeżyje.
    Życie wymusza pewne działania.
  • Jak się pierworodny urodził to od pierwszych tygodni jego życia m-u-s-i-a-ł-a-m czasem wyjść sama z domu by nie zwariować ;) (mieszkaliśmy wtedy w kawalerce). W związku z tym mąż m-u-s-i-a-ł zostać sam z synem gdy wrócił z pracy. Ot życie...
  • Ja niestety nie wychodziłam i zwariowałam 3:-O
  • Nie wierzę w to, że "dziecko nie akceptuje" i dlatego tata przekazuje wszystkie obowiązki matce. Już widziałam takich, co pieluchy nie zmienią, bo albo "żona lepiej to robi" albo, co gorsza, żona tłumaczy, że "mąż taki wrażliwy na zapachy jest". Tak jest wygodniej ojcu, że niby nic nie umie i dziecko go rzekomo nie akceptuje. Jaka wtedy świetna wymówka, żeby samemu nie zostać, jak potrzeba. Nagle okazuje się, że dziecko "akceptuje" tylko mamę i babcię.
  • @Joanna36, szkoda że Cię nie poznałam jak byłaś normalna...
  • Tak sobie myślę, że przy pierwszym dziecku jest chęć takiego zawłaszczenia dziecka przez matkę. Trzeba trochę samokontroli, żeby nie było wszystko "ja lepiej", zwłaszcza jak w wychowanie wtrąca się babcia - wtedy mężczyźnie jest jeszcze trudniej "przebić się".
    Kobieta ma taką naturalną czułość dla dziecka, a dla mężczyzny w pewnym sensie dziecko jest małym rywalem. Dopiero praca intelektualna musi pójść za jego narodzinami i odpowiednie ustawienie relacji mąż-żona w pierwszym rzędzie, a dziecko dopiero w kolejnym.

    Mój mąż dużo rzeczy robił przy dziecku, których ja się bałam - obcinał paznokcie, mył głowę, czyścił rany. Ale też sobie sporo przestrzeni sam wywalczył.
  • @Haku, jestem w miarę normalna, muszę to napisać ;), bo zaraz mi się zbiegnie pół miasta ratować męża i dzieci :)
  • Hmmm, u nas przy pierwszym tylko tata kąpał, bo wiedział jak( miał dużo młodszego rodzeństwa). Dzisiaj, przy piatym,nie kąpie, bo....zawsze jak jest jego kolej, to jakoś dzieci mogą iśc spać na brudasa, hehe:)

    Ja uważam, że trzeba zostawić dziecko parę razy z tatusiem sam na sam, nie wracając na ustach ze słowami" o jejuuu, tatuś Ci krzywdy nie zrobił?" " i jak wy sobie daliście radę??".
    Dadzą radę:)

    A przed Wami jeszcze duuużo okazji kiedy opieka taty będzie niezbędna:)
  • Najłatwiej to wpierw wyskoczyć na chwilę do sąsiadki, sklepu itp. Bez zbędnych ceregieli przed wyjściem i po przyjściu.
    Jak już przywyknie po kilkunastu razach - pojechać sama do lekarza, a tam się zazwyczaj schodzi ;)
  • edytowano maj 2015
    Czynności obsługowe przy małym dziecku nie sprawiały mi nigdy trudności (czwórka młodszego rodzeństwa wystarczyła). Natomiast nawiązanie relacji z niemowlakiem nie było już tak oczywiste. Pomógł przypadek.
    Kiedy Z miała 1,5 roku postanowiliśmy skonsumować wygrany rok wcześniej w teledurnieju bon na wyjazd do Tunezji. Brak znajomych lub innych dorosłych, którzy zaprzątaliby naszą uwagę pozwolił mi zwrócić się bardziej do moich dwóch Pań. I wtedy okazało się, że Z chociaż nie mówi, to chętnie ze mną "pogada" i w ogóle jest Osobą, a nie tylko "tamaguchi" do nakarmienia i przewinięcia o zaprogramowanej porze.
    Z młodszymi problem zniknął, kontaktowałem od pierwszych chwil.
  • Myśmy dorobili następne. Więcej luzu, doświadczenie pozwala oddalać nieistotne niepokoje.
    Jak Mąż nie ma siły, a po robocie nie ma, to się po prostu kładzie na dywanie i daje obskakiwać.
    Albo bierze obie do swojej pracowni i puszcza ku uciesze raczkujacej wśród ciekawych sprzętów. A ja już nie krytykuję że to niebezpieczne ;) Tylko uciekam wieczorem na reset, żeby nie patrzeć :)
    No i pierworodna kilkulatka stanowi odciążenie w postaci gadajacej rozrywki dla niemowlaka.
  • Jak jeszcze musiałem pracować w mieście, to moją ulubioną zabawą był dywan i "stary niedźwiedź mocno śpi..."
  • U nas ta zabawa nazywa się w "smoka-obiboka" :)
  • Nie, nie - z tego rodzaju zabaw to najlepsza jest w "wagon sypialny".
    Znajomy tatuś testował. :)
  • Wagon sypialny? Nie znam. Na czym polega?

    Drugie bardzo byśmy chcieli :) jak Bóg da to będzie
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.