Dwaj mieszkańcy gminy Recz kijem postanowili dać nauczkę trzem chłopcom w wieku od 11 do 14 lat, którzy według nich skakali po dachach zabudowań gospodarczych. O zdarzeniu zawiadomiła policjantów jedna z matek po tym jak zauważyła na plecach syna sine pręgi. Obaj mężczyźni zostali zatrzymani.
Wczoraj późnym popołudniem 60-letni Mieczysław W. postanowił we własnym zakresie zrobić porządek z nieletnimi, którzy według niego skakali po dachach należących do niego pomieszczeń gospodarczych. Razem ze swoim zięciem 39-letnim Waldemarem M. załapali trzech chłopców. Podczas gdy Mieczysław W. uderzeniami kija wymierzał nieletnim "sprawiedliwość" jego zięć przytrzymywał ich aby nie uciekli. Chłopcom udało się jednak oswobodzić. Do domów wrócili z sinymi pręgami na plecach. Bali się opowiedzieć o wszystkim rodzicom. Ślady pobicia zauważyła jedna z matek i zawiadomiła policję.
Obaj mężczyźni zostali zatrzymani. Mieczysław W. w organizmie miał prawie 0,8 promila alkoholu a jego zięć ponad 1,4 promila. Przedstawiono im zarzuty z art. 158 § 1 kk. Mieczysław W. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Waldemar M. twierdzi, że jest niewinny. Mężczyznom grozi kara pozbawienia wolności do lat 3.
Znałam pewną mamę, której syn powybijał szyby w szklarni jednego ogrodnika. Ten złapał chłoptasia i zamknął w komórce do przyjazdu policji. Co na to mama?- to nie ON!!!! Mój syn by tego nie zrobił !!!! i co....mama objechała ogrodnika, że znęca się nad jej dzieckiem. Do osiemnastki miał kuratora, kradł po hipermarketach, a raz dorwałam go jak z kolesiami napadli staruszkę bombardując ją kulkami śnieżnymi. Ponieważ znałam sie z jego mamę, to szybciutko nawiał a mama oczywiście mi nie uwierzyła:devil:. I to są skutki nadmiernej czułości i ślepej miłości do dziecka.
Kiedyś kiedy byłam z moimi małymi dziećmi na placu zabaw pewien 6ściolatek (nota bene sąsiad) mało nie zabił mojego rocznego wtedy synka, choć prawie nie odstępowałam go na krok. Specjalnie podbiegł i zanim zdążyłam zareagować, z całej siły rozhuśtał huśtawkę widząc, że stoi tam dziecko. Dzięki Bogu synek schylił się po coś i nie dostał w głowę. Wszystkie mamy zamarły ze strachu, ale najbardziej zszokowała mnie reakcja matki tego małego chuligana, kiedy zaczęłam na niego krzyczeć. To ona miała pretensje do mnie, że się go czepiam, a jej syn śmiał mi się w twarz. Tylko patrzeć co będzie później...
oj bywają przypadki....
ja kiedyś szłam parkiem, gdzie grupka nastolatków popijała winko i wykrzykiwała wulgarnie.....szło tamtędy dwóch policjantów - służba osiedlowa i spisali ....tylko nie tamtych a dwóch ośmiolatków siedzących na oparciu ławki.....:shocked:
apropos mona...mam alergię na "mamuśki" którym nie da się nic powiedzieć na ich "nic nie robiące" dzieci....pracując w przedszkolu większe kłopoty wychowawcze miałam z niektórymi rodzicami niż z dziećmi :devil:
W prawdziwie europejskich krajach w podobnych przypadkach sprawę załatwia się nożem:
31-letni mężczyzna w Gelsenkirchen (Zagłębie Ruhry) ranił nożem kuchennym 14-letniego chłopca, który przeszkadzał mu, bawiąc się z kolegami na dachu garażu, a potem nie chciał podać nazwiska - poinformowała policja.
Wczoraj po południu mężczyzna kazał grupie dzieci zejść z dachu garażu, po czym zaczął sobie zapisywać ich nazwiska. 14- latek odmówił podania swoich danych, odwrócił się i chciał odejść. Wtedy mężczyzna dźgnął go w plecy nożem.
Życiu chłopca na szczęście nic nie grozi. Mężczyznę odstawiono na oddział zamknięty w szpitalu psychiatrycznym.
Komentarz
ja kiedyś szłam parkiem, gdzie grupka nastolatków popijała winko i wykrzykiwała wulgarnie.....szło tamtędy dwóch policjantów - służba osiedlowa i spisali ....tylko nie tamtych a dwóch ośmiolatków siedzących na oparciu ławki.....:shocked:
apropos mona...mam alergię na "mamuśki" którym nie da się nic powiedzieć na ich "nic nie robiące" dzieci....pracując w przedszkolu większe kłopoty wychowawcze miałam z niektórymi rodzicami niż z dziećmi :devil:
31-letni mężczyzna w Gelsenkirchen (Zagłębie Ruhry) ranił nożem kuchennym 14-letniego chłopca, który przeszkadzał mu, bawiąc się z kolegami na dachu garażu, a potem nie chciał podać nazwiska - poinformowała policja.
Wczoraj po południu mężczyzna kazał grupie dzieci zejść z dachu garażu, po czym zaczął sobie zapisywać ich nazwiska. 14- latek odmówił podania swoich danych, odwrócił się i chciał odejść. Wtedy mężczyzna dźgnął go w plecy nożem.
Życiu chłopca na szczęście nic nie grozi. Mężczyznę odstawiono na oddział zamknięty w szpitalu psychiatrycznym.