Pytanie do tych, którzy posyłają dzieci do szkoły, a nie chcą jednocześnie ładować w dziecko 3kg słodyczy.
Co tam włożyć? Owoce odpadają, bo się w szkole mogą zepsuć. Dziecko ma być w szkole pierwszego dnia przez 5 godzin.
Może inni też mają jakieś pomysły.
Komentarz
Czy oni to pierwszego dnia rozpakowują? Rzeczywiście pomysł Maciejki wydaje się być fajny, tylko co jeśli wszyscy będą mieli słodycze, a moje wrażliwe nad wyraz dziecko siądzie i zacznie płakać... Chyba, żeby mu jakąś sensowną teorię dorobić. Zeby miał świadomość, że tylko on dostanie farby.
Jakby zobaczył 3kg worków z suchą jaglaną, to by miał niezłego zonka. )
I czy w Wwie tez obowiązuje?
I na slodko i na jaglankowo, a czy zdrowo .
Moi dostają tytę na każdą pierwszą klasę (kolejne szczeble)....zrobioną z czapeczki urodzinowej... )
Zdecydowanie MNIEJSZY problem!
I że zastanawiam się, co mu tam włożyć, żeby nie było z dużo słodyczy. Bo zęby, brzuch, robaki... bla.. bla.. bla.
A on na to: "mamo, włóż mi tablet".
A ja nawet nie wiem skąd on zna takie słowo
Jest wielki gabarytowo, o walorach zdrowotnych nie ma co nadmiernie dyskutowac, ale przynajmniej nie jest slodyczem. Na zapychacz tytki super. I "chipsy" jablkowe jeszcze sie u nas sprawdzaly (takie suszone plastry jablek)
Na Slask pewnie przywedrowalo w ramach pogranicza kulturowego, w kazdym razie wszyscy znajomi Slazacy wiedza, o co chodzi
poza tym suszone jabłka, rodzynki, orzeszki, chipsy bananowe. Sezamki, owoce typu banan albo mandarynka -nie zepsują się raczej. Ciasteczka domowe. Można kupić kilka kawałków owoców kandyzowanych i zrobić małe szaszłyczki na wykałaczkach.
Nie wiem czy to by się sprawdziło bo u nas nie było tego zwyczaju.
Jeszcze ciasteczka "kupca" zbożowe mi @balum dała na degustację Też smaczne - na pewno będą
A jak zdążę, to coś upiekę i zapakuję w celofan - jak radzicie. Szczerze, to nie spodziewałam się tylu sugestii - a tu jednak rozwiązanie jest!
pierwszy raz słyszę o takim zwyczaju :-)
wiem, że zwyczaj jest niemiecki
ale my uznaliśmy go za ciekawy i adoptowaliśmy go sobie
ale ponieważ rówieśnicy naszych dzieci tego nie mają nie jesteśmy zobligowani co do tego co w tytce będzie i kiedy ją damy
a dajemy ją tuż po rozpoczęciu roku szkolnego, na progu domu( po powrocie)...najstarszej córce dawaliśmy my...a potem starsze rodzeństwo dawało temu najmłodszemu szkolniakowi - taki znak przyjęcia do grona "starszych dzieci w domu"
Jest tam zawsze trochę słodyczy, trochę szkolnych drobiazgów praktycznych...ale zasada jest taka, że sobie potem z tego urządzają piknik wspólny i zostaje tyle by "młody uczeń" miał na cały tydzień coś małego słodkiego do śniadaniówki ( na osłodę tych pierwszych dni w szkole właśnie)
na co dzień nie przesadzamy ze słodyczami więc nie widzimy nic złego w tym jednorazowym szaleństwie
Zdjęcie zdjęcia telefonem )
Moja Tyta )
.
Dobre pomysły co dodać do tyty, też wykorzystam.
u nas też sistema wygrywa
mają bardzo trwałe i praktyczne rozwiązania