Po kolejnej ciąży "urosły" mi palce, czy też obrączka zmalała. Ma ktoś oświadczenie w tej kwestii? Chciałabym ją przerobić u złotnika, ale co z napisem wewnątrz, pewnie się zniekształci.
Oddaj ją do dobrego warsztatu. Jeśli napis nie zajmuje całego wnętrza nic mu sie nie stanie. Obrączke poszerza się w jednym miejscu a potem nadaje znów regularny okrągły kształt. I druga sprawa: napis to prawdziwy grawer czy (że tak brzydko ujmę) skrobane przez maszyne? Jeśli jest prawdziwy to nic sie nie martw.
Mój mąż miał powiększaną obrączkę i niestety po powiększeniu zmieniła kształt, w sensie pierwotnie była taka bardziej prosta, teraz jest półokrągła. Trzeba ewentualnie na to też zwrócić uwagę. Teraz ma powiększać drugi raz i chciał wrócić przy okazji do pierwotnego kształtu, niestety taka przyjemność kosztuje 250 zł. Nie mam pojęcia co z napisem, bo nie mamy.
Myśmy z mężem powiększali (jego) i pomniejszali (moją) obrączki po dziadkach. O ile na tej pomniejszanej napis został chyba zupełnie nienaruszony, o tyle z męża obrączki całkiem rozmył się grawer z 1905 r. Pewnie zależy ile się chce powiększyć...
mój mąz pogiał kiedyś "w jajo" obrączkę, oddał ją do jublilera pod pracą, przychodzi na następny dzień obrączka w opłakanym stanie (miała pasek z białego złota na zewnątrz, który się prawie rozpłynął.... a jubiler na niego z mor... panie jakby wiedział, że tu są 2 rodzaje złota to bym się nie podjął!!!
Mąż zrobił oczy i się spytał czy on jest jubiler czy szewc.
Poszedł do innego poprawić po tamtym a on mówi, że to można tylko przetopić i 1000 zł taka przyjemnośc. Myślałam, że się załamię.
Ktoś mu polecił innego jubilera w Warszawie na Orlej - poszedł cały spocony i w strachu czy znowu te 1000 zł będzie. Babka obejrzała, poszła się konsultować i mówi, że zrobią. Mąż pyta ile z drżeniem w głosie. Ona, że 70 zł. To prawie po nogach ją całował;-)
Jak ktoś nie wie o co chodzi to śladu nie ma tak zrobili.
Potem jeszcze raz ją pogiął i też poszedł na Orlą to już mu gratis zrobili.
Tak więc trudne przypadki polecam w Warszawie na Orlą.
Ja swoją zgubiłem w podróży poślubnej, bo okazała się za luźna. Druga zrobiona po powrocie leży sobie na półce od 15 lat, bo okazuje się że palce często mi zmieniają grubość i raz o mało się pogotowiem nie skończyło jak mi palec sinieć zaczął. Wolę drugi raz nie ryzykować.
A ja swojej nie zdjęłam ani razu od dnia ślubu. I nie wyobrażam sobie, żeby nie nosić obrączki. Mąż też nosi stale, chociaż wczesniej nie wyobrażał sobie chodzenia w obrączce. Mówił, że mu się to nie podoba i żebym nie oczekiwała od niego, że będzie obrączkę nosił :-)
mój mąż zdejmował jeszcze kiedyś przy każdym myciu rąk , zapomniał wziąć z łazienki , schowałam , nastraszyłam że zgubił i od tamtej pory już nie ściąga )
Moją musialam zdjąć tylko w końcówce jednej ciąży kiedy strasznie mi puchły palce. Fatalnie się bez niej czułam. Poza tym nosimy zawsze bez wzgledu na wykonywane czynności
Mam dwie wersje rozmiarowe w zależności od fazy schudnięcia, przytycia. Wiem, fanaberia. Ale zrobiłam większe zapasowe, gdy kilka lat nie nosiłam, bo przytylam i było mi z tego powodu przykro.
Cieszę się, gdy noszę. Dumnie trzymam ją na palcu. Tę nową kapłan nam też poświęcił.
A ja od dluuuugich lat nosilam obrączkę na lewej rece, bo po pierwszej ciązy zrobila sie za ciasna. Ale ponoc tak wdowy nosza ? Raz mnie dziadek w tramwaju zagadywal jak sobie sama z dziecmu radze..dopiero po kilku minutach skumalam o co mu chodzi i z bledu wyprowadzilam. Teraz obrączka wrocila na prawą rękę, bo schudłam. I po klopocie
mój M. nosi na prawej ale na środkowym palcu bo od ślubu (9 lat) jest trochę za duża Teraz żeby zeszła ze środkowego trzeba się trochę postarać , mógłby nosić już normalnie ale twierdz ,że tak się już przyzwyczaił
Komentarz
Obrączke poszerza się w jednym miejscu a potem nadaje znów regularny okrągły kształt.
I druga sprawa: napis to prawdziwy grawer czy (że tak brzydko ujmę) skrobane przez maszyne? Jeśli jest prawdziwy to nic sie nie martw.
Teraz ma powiększać drugi raz i chciał wrócić przy okazji do pierwotnego kształtu, niestety taka przyjemność kosztuje 250 zł. Nie mam pojęcia co z napisem, bo nie mamy.
Mąż zrobił oczy i się spytał czy on jest jubiler czy szewc.
Poszedł do innego poprawić po tamtym a on mówi, że to można tylko przetopić i 1000 zł taka przyjemnośc. Myślałam, że się załamię.
Ktoś mu polecił innego jubilera w Warszawie na Orlej - poszedł cały spocony i w strachu czy znowu te 1000 zł będzie. Babka obejrzała, poszła się konsultować i mówi, że zrobią. Mąż pyta ile z drżeniem w głosie. Ona, że 70 zł. To prawie po nogach ją całował;-)
Jak ktoś nie wie o co chodzi to śladu nie ma tak zrobili.
Potem jeszcze raz ją pogiął i też poszedł na Orlą to już mu gratis zrobili.
Tak więc trudne przypadki polecam w Warszawie na Orlą.
mój mąż zdejmował jeszcze kiedyś przy każdym myciu rąk , zapomniał wziąć z łazienki , schowałam , nastraszyłam że zgubił i od tamtej pory już nie ściąga )
Cieszę się, gdy noszę. Dumnie trzymam ją na palcu.
Tę nową kapłan nam też poświęcił.
Ale ponoc tak wdowy nosza ?
Raz mnie dziadek w tramwaju zagadywal jak sobie sama z dziecmu radze..dopiero po kilku minutach skumalam o co mu chodzi i z bledu wyprowadzilam.
Teraz obrączka wrocila na prawą rękę, bo schudłam. I po klopocie
Teraz żeby zeszła ze środkowego trzeba się trochę postarać , mógłby nosić już normalnie ale twierdz ,że tak się już przyzwyczaił