Jak nie wychować dziecka na homoseksualistę?Chłopak wyrasta na zdrowego wtedy, kiedy otrzymuje od ojca dużo prawdziwie męskiej czułości. Dlatego zachęcam wszystkich ojców - jeżeli nie chcą, aby ich synowie wyrośli na homoseksualistów - aby jak najwięcej ich przytulali i okazywali im czułość, szczególnie w wieku do trzech lat, ale i później. Dzieci i dorastające nastolatki muszą czuć się kochane. Często mówię do ojca: szturchnij swojego syna, posiłuj się z nim, on chce twojej fizycznej obecności. To jest bardzo ważne - czasem pogłaskać po głowie, czasem przytulić. Fizyczna obecność mamy czy taty, ich dotyk, dodaje dziecku odwagi, pewności siebie, naturalności w kontaktach z innymi. Nie powstają wtedy myśli o szukaniu czułości gdzie indziej.
Czy dziecko może urodzić się jako homoseksualista?
- Nikt nie rodzi się homoseksualistą. Są trzy teorie na temat pochodzenia homoseksualizmu. Pierwsza, szeroko rozpowszechniana przez lobby gejowskie, chociaż żaden poważny autorytet medyczny nigdy się pod nią nie podpisał, mówi, że homoseksualizm to wynik czynników wrodzonych, np. że w okresie płodowym lub okołoporodowym zadziałały hormony płci przeciwnej. Druga z teorii, tzw. społeczna, mówi, że w okresie, gdy dokonuje się identyfikacja z własną płcią - czyli kiedy dziewczynka odkrywa swoją kobiecość, a chłopak męskość - proces ten zostaje zaburzony, np. przez uwiedzenie. Trzecia to teoria wieloczynnikowa, akcentująca udział czynników społecznych, np. pewnych rodzinnych patologii, które sprzyjają uruchomieniu, ujawnieniu się zainteresowania własną płcią.
Co nazywa Ksiądz czynnikami społecznymi?
- Na przykład brak ojca lub jego chwiejność. Albo ojciec, którego trzeba się bać, uzależniony od alkoholu, wychowawczo bierny. Innym problemem jest nadopiekuńcza matka, która robi wszystko za syna, przejmuje nad nim władzę, próbuje go od siebie uzależnić. Innym czynnikiem społecznym jest ogromny wpływ mediów na świadomość młodych ludzi. Przedstawia się w nich homoseksualizm w ogromnie atrakcyjny sposób i się go promuje. Zauważmy, że pokazywani są często bogaci i sławni homoseksualiści, jak np. Elton John, którzy są pełni "dobra" - karmią głodne afrykańskie dzieci, biorą udział w wielkich akcjach charytatywnych, oddają na licytację kolejną parę swoich butów, aby za uzyskane i pieniądze odbudowywać slumsy...
Gimnazjalista jadący autobusem do szkoły, np. warszawskim mostem Poniatowskiego, w pewnym momencie może niemal wjechać do łóżka, w którym - na wielkim billboardzie - leżą dwaj znani panowie...
- No właśnie! I proszę zobaczyć, jak dobrane są tam kolory, jaka elegancka jest pościel, jacy oni są szczęśliwi... Czy widząc ich niewinne uśmiechy, można zobaczyć coś złego w homoseksualizmie? To jest medialna przemoc rujnująca zdrowe wnętrza młodych ludzi. Ta przemoc dokonuje się przez telewizję, Internet i właśnie reklamę uliczną. A prawda jest taka, że homoseksualizm to ogromne nieszczęście, które jest skutkiem wcześniejszych dramatów w życiu danej osoby. Dramatów, z którymi słaba i wewnętrznie skłócona osobowość nie jest w stanie sobie poradzić. Spotykam się z przypadkami, gdy młodzi ludzie mówią o sobie, że są homoseksualistami, tylko dlatego, żeby wydać się atrakcyjniejszymi dla swoich rówieśników. Gdy młody człowiek naogląda się i naczyta internetowych tekstów o pociągu do własnej płci, może też nastąpić u niego zjawisko "wdrukowania", tzn. zaczyna on próbować dostosowywać się i odnajdować w sobie schematy zachowań homo seksualnych.
Młodzi ludzie, na pewnym etapie rozwoju, zarówno chłopcy, jak i dziewczynki, odczuwają coś, co można nazwać zainteresowaniem własną płcią - jednak nie jest to seksualne zainteresowanie. Wprost przeciwnie - to chęć odkrycia własnej tożsamości jako chłopca czy dziewczyny. To całkowicie normalne, że w pewnym wieku dziewczynki chcą przebywać tylko z dziewczynkami, podobnie jak chłopcy tylko z chłopcami. I to jest właściwe i potrzebne, bo męskość chłopca rozwija się w rywalizacji z kolegami; sportowej, intelektualnej, sprawnościowej. Prawdziwa męska przyjaźń uczy solidności i zaufania. Podobnie ważne jest szukanie męskich autorytetów, by chłopiec mógł naśladować ,.prawdziwego mężczyznę". Najlepiej byłoby, gdyby to był ojciec. Podobnie dziewczyna -jeśli widzi prawdziwie kobiecą, uczciwą, radosną, spełnioną w swojej kobiecości matkę, to sama będzie chciała być do niej podobna w swym życiu.
Jeśli młody człowiek bombardowany będzie treściami homoseksualnymi, to może sobie wtedy pomyśleć: "Skoro lubię kolegę, to znaczy, że się w nim zakochałem, a to oznacza, że jestem homoseksualistą". Oczywiście jest to kompletna bzdura, ale tak napastliwa ideologia może wpływać na młode osoby, które szukają swojego miejsca w życiu. Sam spotkałem się w swojej praktyce z takimi przypadkami. Tego typu błędne wyobrażenia mogą trwać wiele lat i być przyczyną wielkich dramatów. To jest podobne do sytuacji, gdy ktoś bierze do ręki encyklopedię zdrowia, naczyta się o różnych chorobach i nagle zaczyna odnajdować u siebie objawy wielu schorzeń.
Ale podobno przed homoseksualizmem nie wolno się bronić. Trzeba go zaakceptować, bo to naturalne. Tak twierdzi wielu psychologów, którzy są w prasie autorami rubryk poradniczych.
- Podłoża, na których dochodzi do powstania zachowań homoseksualnych, są różne - ale żadne z nich nie jest wrodzone, więc żaden homoseksualista nie może powiedzieć: "Taki się urodziłem" albo "Pan Bóg mnie takim stworzył". Do homoseksualizmu często prowadzi np. pornografia. Uzależnienie od niej całkowicie wypacza spojrzenie na seksualność człowieka. Innym podłożem jest złe wychowanie seksualne. Na letnich obozach dla dzieci i młodzieży, które prowadzę od lat, mam zajęcia o funkcjonowaniu człowieka w sferze seksualnej, omawiam jego rozwój, skutki i przyczyny. Dzieci przyjmują to całkiem naturalnie, układa się to w ich głowach - i są w dużej mierze zabezpieczeni przed wypaczeniami. Pornografia nie staje się dla nich atrakcyjna, kiedy po prostu poznają prawdę i jest im ona podana we właściwy dla ich wieku sposób, bez potrzeby podglądania.
To jest bardzo ważne, żeby właściwie pomagać dziecku w ukształtowaniu własnej płciowości - tego nie można puścić na żywioł lub liczyć na koleżanki i kolegów. To nie są żarty - środowisko rówieśnicze także może być zagrożeniem w tej sferze, a odkrywanie prawdy o seksualności z brukowych czy pornograficznych pism może na bardzo długo lub nawet nieodwracalnie wypaczyć osobowość młodego człowieka.
Płeć człowieka jest ściśle związana z jego powołaniem i należy ją kształtować we wszelkich sferach życia człowieka, nie tylko fizycznej, lecz także psychicznej czy społecznej. Dziewczyna i chłopak, kobieta i mężczyzna są tak skonstruowani, żeby się nawzajem uzupełniać, i wszelkie wypaczenia w tej sferze - takie jak zażarty feminizm czy homoseksualizm - prowadzą do dramatycznych zmian społecznych, np. rozbicia rodziny czy wypaczenia jej znaczenia, choćby przez legalizację par jednopłciowych.
Jakie zachowania dorastających dzieci powinny być sygnałem ostrzegawczym dla rodziców, co powinno ich zaniepokoić?
- Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby młoda osoba, która przeżywa niepokój w sferze seksualnej, powiedziała o tym rodzicom. To się zdarza w rodzinach, gdzie rodzice mają dobry kontakt ze swoimi dziećmi i często ze sobą rozmawiają. Jednak problemem większości rodzin jest brak rozmowy albo tzw. kontakty "gospodarcze": co kto kiedy ma zrobić, co zjeść, co kupić itd. Natomiast prawdziwa rozmowa i dobry kontakt mamy czy taty z dzieckiem wymagają spokoju, czasu, chwili na wyłączność. Jeśli rodzice mają kilkoro dzieci, to choć jedno z nich powinno mieć chwilę na krótką codzienną rozmowę o wszystkim, rozmowę indywidualną, a nie ogólną przy stole. Jeśli córka ma choć na kilka minut mamę tylko dla siebie, to mają one szansę być przyjaciółkami, a wtedy mama usłyszy ojej niepokojach, trudnościach, i będzie mogła zareagować. Córka nie będzie szukała odpowiedzi w nieodpowiedzialnych rubrykach porad w młodzieżowych pismach. Tak samo jest z chłopcem. Jeśli rodzice znajdą u niego pisma pornograficzne, to bardzo źle. bo to znaczy, że zaniedbali go w bardzo ważnym etapie rozwoju jego życia, Etapie decydującym dla pełni męskości i człowieczeństwa. Oczywiście nie należy wtedy wpadać w panikę, ale trzeba pójść na całość, Powiedzieć całą prawdę, a nawet poszukać pomocy u specjalisty. Ważne, żeby się nie odwracać i nie udawać, że nie ma problemu. Problem jest i sam się nie rozwiąże, a tylko pogłębi. Im więcej w rodzinie przemilczeń, nie załatwionych problemów, ukrytych spraw, tym gorzej dla dzieci.
Czy jednak rodzice mogą wychować homoseksualistę?
- Oczywiście, że mogą. Nieatrakcyjny, nieobecny ojciec, nadopiekuńcza matka, pozwolenie na kontakt z pornografią. Odpowiedzialność rodziców w tej sferze jest podstawowa. Również, jeśli rodzice nie stwarzają dziecku poczucia bezpieczeństwa, zaczyna ono szukać oparcia w "nowej" mamie czy nowym "tacie" i zbliża się niebezpiecznie do sfer homoseksualnych. Chłopak zachwyca się silnymi, starszymi kolegami, dziewczynce imponują starsze koleżanki i może w nich zacząć szukać tego, co powinna dać mama: autorytetu i miłości.
Czyli czas dojrzewania jest niebezpieczny.
- O tyle niebezpieczny, że może dojść do uwiedzenia. Spragniony męskiego wzorca chłopiec może trafić na mężczyznę, który go po prostu uwiedzie. Chłopiec lękliwy, niepewny siebie - a taki jest, jeśli w rodzinie brakuje ojca - jest narażony na kontakt z homoseksualistą.
Co pomaga chronić?
- Chociażby sport. Naprawdę. Znam przypadek, kiedy chłopiec lękliwy, niezdecydowany, taki bojący się wszystkiego, został przez rodziców zapisany na lekcje karate. Kiedy spotkałem go po roku - to był inny człowiek. Chodził wyprostowany, z głową wysoko, nawet krok mu się zmienił, stał się pewny i mocny w swojej męskości. Uprawianie sportu jest ważne.
Wspominał Ksiądz o nadopiekuńczej matce. Czy to rzeczywiście tak destrukcyjna postawa?
- Taka matka nie pozwala synowi na samodzielność, podcina mu skrzydła. Kiedy wszystko robi za niego, wkłada kanapki do plecaka, pierze skarpetki, prasuje koszulę, czasem nawet ubiera, nie pozwala mu na samodzielne decyzje, a raczej decyduje za niego - wtedy chłopak nie stanie na własne nogi. Będzie szukał tylko wygody i nie zechce oderwać się od matki, nie stanie się integralną, odpowiedzialną osobą. Taka matka wyrządza synowi ogromną krzywdę - a to się, niestety, często zdarza. Jeśli taki młody człowiek nie zostanie nawet homoseksualistą, to często nie jest w stanie założyć rodziny, wziąć odpowiedzialność za dzieci, za swoje życie. Taka postawa kształtuje osoby słabe i egoistyczne. Po pewnym czasie wypaczają się potrzeby takiego człowieka - często zaczyna szukać tego, co jest przeciwieństwem matki, a więc nie kobiety, tylko mężczyzny, którego podświadomie kojarzy z wolnością, dorosłością.
A czułość? Czy należy ją okazywać wobec dzieci, czy też raczej jest to niewskazane?
- Jak najwięcej czułości. Dzieci i dorastające nastolatki muszą czuć się kochane. Często mówię do ojca: szturchnij swojego syna, posiłuj się z nim, on chce twojej fizycznej obecności. To jest bardzo ważne - czasem pogłaskać po głowie, czasem przytulić. Fizyczna obecność mamy czy taty, ich dotyk, dodaje dziecku odwagi, pewności siebie, naturalności w kontaktach z innymi. Nie powstają wtedy myśli o szukaniu czułości gdzie indziej.
Z tym okazywaniem czułości trzeba być jednak ostrożnym, bo można zostać posądzonym o pedofilię.
- To bzdura. Chłopak wyrasta na zdrowego wtedy, kiedy otrzymuje od ojca dużo prawdziwie męskiej czułości. Dlatego zachęcam wszystkich ojców - jeżeli nie chcą, aby ich synowie wyrośli na homoseksualistów - aby jak najwięcej ich przytulali i okazywali im czułość, szczególnie w wieku do trzech lat, ale i później.
W dzisiejszym liberalnym świecie panuje model wychowania, w którym obdarzanie dzieci czułością nie jest raczej wskazane, np. szwedzkie nastolatki mogą odebrać głaskanie po głowie jako molestowanie, a wtedy dzwonią na zieloną linię i rodzic może nawet stracić prawa rodzicielskie.
- To aberracja. Prawdziwy rozwój emocjonalny, oparty na zdrowej relacji z rodzicami, buduje właściwy dla człowieka temperament. Jeśli mama weźmie bobasa na ręce, przytuli i pogłaszcze, w skórze pojawiają się bodźce, które zapewniają prawidłowy rozwój połączeń nerwowych. To, że w Anglii czy Szwecji nie można dziecka w szkole dotknąć - to absurd. Zdrowi ludzie wyrastają z osób, które dostają dużo ciepła.
Ale jest takie przekonanie, że jeśli chłopiec jest zbyt delikatny, zbyt wrażliwy, to nawet jeśli nie jest jeszcze homoseksualistą, może nim zostać.
- To nie jest żadna reguła. Na pewno przy większej wrażliwości większa jest podatność na zranienia, i jeśli dojdzie do zaniedbań ze strony ojca czy do uwiedzenia, to taki chłopiec ma dużo trudniej. Głęboko zraniony nie potrafi po męsku poradzić sobie z bólem. Dlatego tak ogromnie ważne jest kształtowanie w młodych ludziach pewności siebie, dumy i poczucia godności, a także jasne stawianie spraw w kategoriach dobra i zła.
Dlaczego w większości mówimy o homoseksualistach chłopcach? Czy u dziewcząt to zjawisko nie występuje?
- Oczywiście, że się zdarza, ale rzadziej. Chyba dlatego, że kobiety są silniejsze psychicznie niż mężczyźni. U przyjaciółek często zdarza się, że razem śpią albo tańczą, ale to zupełnie nie ma podłoża homoseksualnego. Natomiast jeśli widzimy dwóch tańczących ze sobą chłopców- to coś już jest nie tak.
Niedawno sąd we Wrocławiu zabronił pewnej lesbijce wychowywać dziecko. Czy można tak odrywać dziecko od matki?
- Uważam, że sąd postąpił słusznie. Zachowania homoseksualne można bowiem "wdrukować" dziecku i nie będzie ono w stanie uwolnić się do tego. "Wdrukowanie" to reakcja tzw. pierwszych połączeń, takiego podążania "za". Kaczka, kiedy wykluwa się z jajka, podąża za pierwszą istotą, którą zobaczy. Jeśli będzie to człowiek, to kaczka utożsami go z rodzicem. Jeśli dziecko od maleńkości będzie widziało dwie matki, to taki właśnie model rodziny będzie miało "wdrukowany", taki model uzna za normalny. I trudno winić za to dziecko. Trzeba je przed tym chronić.
Czy to znaczy, że pary homoseksualne nie są w stanie wychować właściwie dziecka?
Nie mają żadnej możliwości. Tworzą wzorzec negatywny, który wypacza i kaleczy osobowość. Tylko para dopełniająca się - mężczyzna i kobieta - może stworzyć dobre środowisko rozwoju dla dziecka.
Wielu polityków mówi jednak, że pary homoseksualne są faktem i trzeba się z tym faktem pogodzić.
- Złodziejstwo też jest faktem. Czy też ma stać się dla nas normą?
Ale prawo do adopcji dzieci przez pary homoseksualne zaczyna być już uchwalane w niektórych krajach.
- W przypadku pary homoseksualistów nie może być mowy o procesie rodzicielstwa. Chłopiec kształtuje osobowość przez identyfikację z ojcem, a dziewczynka z matką. Jeśli są dwie mamusie albo dwóch tatusiów, to co ma zrobić dziecko? Ja nie mogę sobie tego wyobrazić, a co dopiero dziecko. Co ono ma z tym zrobić? Kościół nie potępia homoseksualistów, tylko nawołuje do nawrócenia, ale nigdy nie zgodzi się na stwarzanie zagrożenia dla rozwoju dzieci przez uznawanie anomalii za normalność.
Biorąc pod uwagę współczesny kryzys rodziny w Polsce i Europie, o którym tyle donoszą media, to czy nie należy się spodziewać, że homoseksualistów będzie coraz więcej?
- Myślę, że nie. W rodzinie zawsze były problemy, sprawy trudne, choroby czy bieda. I rodziny się z tym borykają od pokoleń. Jednak dziś jest nowe zagrożenie: propaganda homoseksualna. Jako rozwiązanie problemów i ucieczkę od własnej historii proponuje się błogie życie homoseksualisty wyzwolonego od krępujących konwenansów i odpowiedzialności. Przedstawia się to jako wolność i promuje radość wynikającą z tego "wyzwolenia". Dopiero po pewnym czasie okazuje się, jak bolesne i puste jest takie życie, jak prowadzi do destrukcji, chorób, niekiedy i śmierci. Ale tego już nie ma na billboardach.
Rozmawiała: Elżbieta Ruman
Ks. Mirosław Nowosielski (ur. 1957), doktor psychologii, magister teologii, wykładowca psychologii w Wyższym Seminarium Duchownym w Łowiczu, Wyższej Mazowieckiej Szkole Humanistycznej w Łowiczu oraz Prymasowskim Instytucie Życia Wewnętrznego w Warszawie, adiunkt na Wydziale Teologicznym UKSW w Warszawie. Mieszka w Łowiczu.* * *
Wywiad pochodzi z najnowszego numeru
pisma Fronda.