Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

przyjme dla dzieci

2

Komentarz

  • petitki dobre były, dżemy z czarnej porzeczki i truskawek też ok, makarony uszły, ryż zjedliśmy, sery i masło super, mleko ok.
    Nie wiem kto dopuszcza, cenzuruje te produkty.

    Kiedyś zapytałam, czy nie lepiej dawać mniej, ale lepsze jakościowo produkty( pewnie na roszczeniową wyszłam), albo jakieś urozmaicenie wprowadzić i np jednego miesiąca kaszę, a drugiego coś innego a nie kasza przez rok w ilości hurtowej, bo tym uboższym to by się coś odżywczego przydało a nie taka pasza zaklejdziura....to właśnie dowiedziałam się, że oni są uzależnieni od umów różnych...i jak podpiszą na dwa lata z jednym dostawcą /producentem to mają ręce związane
    u nas w parafii funkcjonowały także paczki na początek roku szkolnego ( ale to akcja parafialna była "koszyk na przybory"
    a także paczka "jajeczko"( na Wielkanoc) i paczka "serduszko" na Boże Narodzenie, ale wtedy na drzewku w kościele w Adwencie bądź w Wielkim Poście wisiały serduszka/jajeczka z imionami i wiekiem dzieci i chętni robili paczki podarunkowe ze słodyczami, zabawkami, ubrankami raczej.
    Potem była Msza Święta za darczyńców i wręczanie paczek ( można było je odebrać po Mszy ...nie na forum)
    Jednego roku jednak proboszcz się zirytował, bo powiedział, że jest wiele osób, co to pierwsze w kolejkach są jak coś rozdawane, ale na modlitwę za darczyńców się nie fatygują i zawiesił akcję "jajeczko" tego roku
    uważam - słusznie

    @Elunia
    moje dzieci gołębie kaszą karmili i też było mi z tym źle, płatki oddałam na wieś do ludzi co świnki mają...inaczej wyrzucić bym musiała...
  • @Bea ja masło mrożę.
  • Byl czas mega kryzysu kiedy i my korzystaliśmy. I powiem Wam, ze maka, mleko, cukier, makarony, ryz, kasze, marchewka z groszkiem, dżemy choc nie pierwszej klasy - ratowaly nas! Byly wielkim odciazeniem.

    Mięsnych puszek nie byliśmy w stanie... :-( wiec nie braliśmy.
  • Malgorzata, mysle ze to tak teoretycznie - mniej wydam na jedzenie => zainwestuje w dzieci.
    Bo jaka moglaby byc inna pomoc?
    Jednorazowo wyprawka. Co jeszcze?
  • @Malgorzata
    my skorzystaliśmy rok temu...
    ale Poznań się nieco spóźnił i książki doszły szczątkowo...ale było tego trochę i nawet bardzo nas przeprosili, że tylko tyle...
  • Małgorzata
    Niektóre rodziny dzięki tej jak to nazywasz "suchej karmie" mogą wyżywić i dzieci i siebie
    I dziękują Bogu, ze maja co jeść
    Cóż, makarony, kasze i jakieś puszki lodówki nie potrzebują, mogą i pod łóżkiem leżeć.
    Maja dłuższy termin ważności niż żółty ser w plasterkach i nie psują sie tak szybko jak pomarańcze.
    Dla Ciebie to sucha karma dla innych wybór - zjeść ciepły posiłek bądź nie zjeść nic
    Ty nie potrzebujesz takiej pomocy, ale inni tak
    I wiesz, choć ja dziś nie potrzebuje tego, takiej pomocy to nie przyszło by mi do łba nazywać jedzenia z darów sucha karma
    Choćby dlatego żeby osoby korzystające z takiej pomocy nie były "zniesmaczone".
    Bieda (z jakiegokolwiek powodu) sama w sobie powoduje, ze człek walcząc o przetrwanie każdego dnia kolejnego czuje sie jak bezpańskie zwierze
    Nie trzeba już mu czytać gdziekolwiek ze zjada "darmowa sucha karmę"

    Swietnie byłoby gdyby pomoc nie ograniczała sie do kilku kg żywności
    Ale dla niektórych to jest AZ kilka kg, które dają nadzieje ze następne dni nie beda głodne
    Oby nie dane było Ci kiedykolwiek cieszyc sie z paczki "suchej karmy" z darów.
  • Elunia
    Ja nie twierdze ze to jedzenie to ratytasy super eko, mega zdrowe.
    Pisze tylko, ze czasem taki makaron może komuś dupę uratować, daje ciepły posiłek i sile do roboty
    Ktoś kto nie ma na codzienne życie, cieżko z kasa na jedzenia a jeden posiłek ciepły dziennie jest luksusem to bierze te kasze, makarony i mielonki i sie cieszy ze ma ci jeść
    I nie uważam, ze dawanie innym jedzenia jest wyrzucaniem pieniędzy
    Ale ja może mam takie zdanie na tem temat, bo nie jeden mega kryzys za mną, i taka paczka makaronu ratowała dupę!
    I choć dziś tez jem makaron choć mogłabym zjeść "super mega eko zdrowy" obiad to nie nazwę tego makaronu "sucha karma"
    Zwłaszcza w kontekście jedzenia-darów- dla ludzi którym dziś jest znacznie gorzej niż mnie
  • Wieś to nie tylko duże działki z sadem, nie każdy ma możliwość mieć własne jabłka.
  • Małgorzato
    Ja tez wiem co to za żywność
    I jak pisałam ten makaron ratował dupę!
    Owoce, warzywa?
    Jasne było swietnie!
    Jednak jak napisałam owoc czy warzywo nie przetrwa tyle co kasza
    Mozna i ryby dawać - zdrowe, odżywcze
    Tylko co jak lodówki nie ma (uwierz mi czasem masz wybór czy płacić choćby za transport darmowej czy recepta na leki dla dzieci) ?
    Słodycze dla dzieci w świątecznych paczkach.
    Czy to naprawdę aż takie złooooo?
    Czy taka paczka dwa razy do roku skrzywdzi te dzieci?
    Ja uważam, ze nie
    Cieszyłbym sie gdybym w kryzysie dostała czekoladę zwłaszcza na święta.

    Straszna ta pomoc dla ludzi w kryzysie, w potrzebie
    No krzywdząca wręcz, bo to gorszej jakości jedzenie
    Idąc tym tropem mozna krytykować ze ludzie mieszkania dostają od miasta a nie chałupy pod miastem, koniecznie z polem coby cukinie rosły do tego suchego makaronu
    Wyrzucanie pieniędzy. Bo jakby chałupę z polem im dać to tak jak by im wędkę dać a nie rybę
  • edytowano październik 2015
    Ja zrozumiałam @Malgorzata tak, ze to nie ona z pogardą o tej żywności się wypowiada, tylko urzędnicy/działacze z pogardą odnoszą się do ubogich i potrzebujących, rozdając im, co prawda darmową żywność, jednak wątpliwej jakości. Lub taką, co to zalegac może w magazynach, spsuje się, moli naprodukuje i ot, tyle z niej pożytku.

    edit: i mam dokłądnie takie samo, znaczy-złe zdanie o takim wsparciu. Więcej z tej suchej karmy mieliby w schroniskach dla zwierząt, poważnie
    A tak to bidota niech je i niech jeszcze dziękuje, jak paniska rozdają. A paniska se statystyki poprawią, wizerunek zyska i nikt nie będzie wytykał kolejnej fury czy czego tam jeszcze
  • edytowano październik 2015
    Elunia
    Wieś to nie tulko chałupy otoczone ogrodami i polami pod uprawę
    Można żyć na wsi a pole czy kawalątek ogródka to widzieć u mostowiakow w M jak miłość


    Ed
    Już Skatarzyna wyżej wspomniała o tum
  • Przypomniało mi się coś, coś pobocznego, ale o podobnej wymowie.
    lata temu z tzw socjalu były planowane paczki świąteczne. Zawierały fajne, z lekka ;) luksusowe towary-dobre oliwy, bakalie, kawa, słodycze-wyższa półka, poważnie. Sporo tego było, 2 duże reklamówki, a jak kto i dzieci miał-to 3.W pierwszej chwili zdumienie-a na cholerę mi to, dajcie kasę. Jednym wszystko jedno (jak np mnie i wielu innym), inni wolą kasę. dyskusja, rwetes itp. I na to odzywa się cichutko koleżanka - a ja się bardzo cieszę z tych paczek, bardzo. Pieniądze bym na rachunki przeznaczyła abo inną szynkę, a tak to zjemy sobie te pyszności przy choince. I mam upominek malutki dla dzieci z rodziny.
  • Nam tez wiele razy żywność z Caritasu ratowała życie. Jabłek w tamtym toku mieliśmy nie do przejedzenia, musów narobiłam mnóstwo
  • Ale słuchajcie-co innego, jak "nie raz ratowała życie", a co innego, jak walą tą suchą karmą non stop uważając, że wystarczy.
    I jak już chyba Sylwia pisała - przejeśc tego nie było sposób. Poza tym też mi kurna pomoc-dać to, co najtańsze (czyli te susze wszelakie), a gdzie to, co z tym suszem powinno się jeść? Nie sądzicie, ze proporcje powinny być lekko odwrotne - tj bardziej odżywczy, a co za tym idzie-droższy towar, na susz rodzina pewnie jakoś wyskrobie. A jeśli nie-to i tego suszu dać, ale -na Boga-nie tonami nie do przejedzenia
  • miałam kolegę na studiach, którego brat pracował w podwarszawskim caritasie (jako jeden z kierowników) i on siatami przywoził sery, mleko, ryże, masło, CIASTKA do swojego mieszkania. Nam oddawał kaszę, makaron itp.
    Zszokowałam się wtedy że są takie produkty w caritasie. To było jakieś 8lat temu.
    Mówił, że potrzebującym tego nie dają, bo zawsze jest za mało, żeby paczki zrobić z tego, a jak jeden dostanie a drugi nie to będą się kłócić - takie więc sery np. na kolonie jechały
  • @Elunia - luksusy to moż niekoniecznie ;) bo i ci lepiej sytuowani też nie walą kasy w luksusowe towary na codzień. A ja się pytam, a dlaczego ktoś tak bardzo ubogi czy w kryzysowej sytuacji nie miałby dostać tego luksusika małego? Takiego głaska?
    2x w roku robimy paczki dla dzieci z bardzo ubogich rodzin. Zawsze dbam o to, by dziecko (najczęściej jest to nastolatka, tak mąż "losuje" ;) ) dostało jakiś bonusik, coś tylko dla niej. Wodę toaletową, perfumy, jakiś kosmetyk, ciuch mały, jakiś gadżecik. Coś tylko z myślą o tym dziecku, coś bardziej "dedykowanego", niż tylko bezpieczne i bezduszne słodycze.
    Oczywiście też nie namawiam do tego, aby perfumy rozdawać potrzebującym :D

    Z tymi zajęciami dodatkowymi też niekoniecznie się zgadzam. W każdym razie nie jest to powszechne takie myślenie przyszłosciowe. Poważnie
  • "sucha karma" @hipolit- sformułowanie użyte przeze mnie i Małgorzatę - nie jest użyte w kontekście pogardy dla jedzenie, czy faktu daru, ani po to by sprawiać przykrość tym, co z tego korzystają...ale jako sprzeciw i bunt, bo za te pieniądze można by dać coś innego...a daje się ochłapy. Ja wiem, że kasza czy makaron nie jednemu ratuje pusty garnek i marsz kiszek...ale dlaczego potrzebującym i głodnym wciska się byle co, byle dać i zapchać dziurę...najczęściej są to produkty najsłabszej jakości i o małych wartościach odżywczych.

    Przyjmowaliśmy przez rok te dary i odciążały one słaby wówczas budżet domowy, za co jestem wdzięczna...ale wiele z nich nadawało się jedynie na paszę dla zwierząt...a i to nie za fajne by było.
    Dodam, że nie było u nas skrajnej nędzy i głodu...i można było do tych darów dokupić coś, co sprawi, że da się zjeść i zaoszczędzić kwotę tego makaronu, czy kaszy do posiłku...
    Cieszyliśmy się z mleka, którego dostawaliśmy wówczas 20 l na miesiąc....bo przez 10 dni w miesiącu nie musieliśmy go kupować i z 12 kostek masła, które także zaspakajały potrzeby tygodnia. kaszę dało się jeść 2-3 razy w tygodniu, makaron raz...

    Ale tamten rok zmienił nasze patrzenie na wszelkie akcje zbierania żywności.
    Kiedyś kupowaliśmy w Makro karton makaronu czy kaszy właśnie i wkładaliśmy do kosza pod kościołem czy w markecie...teraz staramy się wkładać tam to, co nam samym sprawiłoby radość i jeśli są to Święta to staramy się by był to produkt nieco bardziej ekskluzywny...właśnie dlatego, żeby tacy ludzie odczuli, że to są Święta. Wiadomo, że są pewne ograniczenia co do żywności o przedłużonym terminie ważności...ale da się kupić coś poza makaronem, cukrem i kaszą ;)


  • p.s. i ufam, że te bardziej ekskluzywne produkty nie trafiają na stoły ludzi pracujących przy tych akcjach....
  • U nas we wsi nie ma jabłek, nawet te co były poniemieckie na działkach ludzie wycinają, a dziko rosnących brak...
  • nam też udało się kilka razy taka paczkę zrobić...ale bywało, że ktoś ze znajomych wiedząc, że mamy gorszy rok celowo brał serduszko z jakimś z naszych dzieci i pytał, co dziecku najbardziej potrzebne
  • Pomoc dorazna też jest potrzebna ale nie moze to być jedyna forma i długotrwała.
    A to jakiej jakości są dawane produkty to jest dodatkowe upokorzenie dla biednych. Jak biedny to już wszystko zje?
  • Ja do suchej karmy dostawalam marchewke z groszkiem :D

    BTW Nie wyobrażam sobie w Caritasie warzyw i owoców i codziennego przeglądu czy cos gnije czy nie, nawilzania wieczorem itp.

    A, i u nas na wsi jabłka robił furrore. Byly przepyszne. Staly w skrzyniach w szkołach, na poczcie, przy gopsie. Kazdy mogl brać ile chce bez pytania. Gdyby byly dawane formalnie pewnie niewiele osob by sie kwalifikowalo i gnilyby...
  • A to jakiej jakości są dawane produkty to jest dodatkowe upokorzenie dla biednych. Jak biedny to już wszystko zje?
    ----
    No sorry, ale to forum to jedzeniową burzuazja. Znam mnóstwo ludzi, którzy jedzenie kupują najzwyklejsze i najtańsze, i nie dlatego ze są biedni. Po prostu nie zwracają na to uwagi.

    Druga rzecz, u nas słodycze w paczkach to dary od ludzi, od firm, a nie wydatek caritasu.
  • W sumie co mogliby dawac by nie bylo śmieciowe? :-? Jaglanke. I co do niej? Bakalie! Z badapaku by jakość nie byla kiepska, bo np marketowe daktyle sa obrzydliwe. :-S I mleko kokosowe lub migdalowe, bo to zwykle w kartonach to na bank trujące i niewiele ma wspólnego z mlekiem. I syrop z agawy, bo niektórzy slodkie lubią. Koniecznie to trzeba zgłosić. :D
  • Nie jedzeniowa burżuazja. Ale nie kupuje np najtańszego malaronu ktorego nie można normalnie ugotować bo niektore kluski sa rozgotowane a inne nieugotowane.
  • mi bardziej poniżające jest nazywanie suchą karmą
    ---
    Szczególnie, ze sucha karma kojarzy sie z jedzeniem dla zwierząt. Przynajmniej mi.
  • Ja tam widzę jak ludzie kupuja najtańsze, choc ich stać... Nie wiem jak gotują, ale widac jakos sobie radzą, bo nie narzekają ;-)
  • A moze to jest kwestia poprobowania? Jak ktos jedzie na najtańszych produktach to nie widzi problemu. Dla kogoś kto je nieco lepiej - jakość jest odczuwalna.

    Od zawsze kupujemy dobre pistacje. Kilka razy kupiłam w markecie i byly obrzydliwe, oczywiście w porównania z tymi co zazwyczaj jadamy. Ludzie kupuja marketowe i im smakują. Pewnie dlatego ze nie wiedza jak dobre mogą byc pistacje. :-) Moze podobnie jest z ryżem, makaronem itp?
  • Pistacjeeeeee( zaśliniona)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.