Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jesteś katolikiem? Oddaj nerkę

edytowano listopada 2008 w Polityka
W najbliższą niedzielę wielu księży z całej Polski będzie z ambon namawiać wiernych, by podpisali zgodę na oddanie narządów do transplantacji. Po zakończeniu nabożeństwa, wychodząc z kościoła, każdy chętny będzie mógł wziąć specjalny formularz. Będzie to symboliczny akt woli dla wiernych, którzy zdecydują się ratować życie innych.

Do zgody na pobranie narządów próbują przekonać znani Polacy. Wiele osobistości publicznie deklarowało, że po swojej śmierci ich ciało można będzie wykorzystać do przeszczepów. W tym gronie znaleźli się między innymi Przemysław Saleta, który już oddał nerkę swojej córce, oraz Paweł Kukiz, Maria Seweryn i Ewa Minge.


>> całość

Komentarz

  • Za darmo?
  • Jak nie wypełnisz, to też Cię poćwiartują. Ale zawsze w obecności anestezjologa, żebyś przypadkiem nie zmartwychwstał wbrew opinii lekarzy.
  • Jak komuś się nie podoba współczesna ludożerka, to wystarczy wypełnić to oświadczenie.
  • [cite] Maciek:[/cite]<i> ciach!
    Wiele osobistości publicznie deklarowało, że po swojej śmierci ich ciało można będzie wykorzystać do przeszczepów. W tym gronie znaleźli się między innymi Przemysław Saleta, który już oddał nerkę swojej córce, oraz Paweł Kukiz, Maria Seweryn i Ewa Minge.</i>

    <a href="http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article266381/Jestes_katolikiem_Oddaj_nerke.html">>>; całość</a>

    Tak... Maria Seweryn... już się czuję przekonany - w końcu to wzór naśladowania dla nas...
  • [cite] Maja:[/cite]Transplantacja to wg was ludożerka? Dlaczego? Co jest złego w ofiarowaniu komuś szansy na życie i wyzdrowienie?
    Całkowicie się z Tobą zgadzam - pod warunkiem, że dotyczy to osoby, która oddaje swoje organy świadomie. Niestety dysponowanie naszymi ciałami przez lekarzy opiera się na wątpliwych zasadach i trudno mieć zaufanie, czy nie potraktują nas jak magazynu części zamiennych, a nie jak żywego wciąż człowieka.
  • W tym roku nagle i zupełnie nieoczekiwanie zmarł po udarze mózgu mój 50 -cio letni wujek. Dla rodziny pociechą była świadomość , że dał szansę 6 innym osobom na życie . Ja też bym tak wolała , zamiast zabierać organy do grobu. I nie mówię tak dlatego , że ktoś do tego nawołuje , po prostu to wydaje mi się sensowne i dobre.
  • Maju, to oczywiste, że efekty transplantacji z punktu widzenia biorcy są zazwyczaj bardzo korzystne. Problem w tym, że większość przeszczepianych organów trzeba pobrać od żywych dawców, aby do czegoś się nadawały. Dlatego stworzono definicję śmierci mózgowej, która pozwala zakwalifikować kogoś jako zmarłego, chociaż oddycha i jego serce wciąż bije. I tu zaczyna się problem, bo kryterium to okazuje się mało przewidywalne. Zdarzają się przypadki "ozdrowień" ze śmierci mózgowej, o ile oczywiście wcześniej delikwenta nie rozczłonkują na organy. W takiej sytuacji dawcę uśmiercają lekarze, a nie choroba czy wypadek. Szczerze mówiąc wolałbym, aby moim ostatnim wspomnieniem z tego świata nie była rozmowa pielęgniarzy, którzy wiozą mnie na salę operacyjną, żeby mi wycięli serce na przeszczep.
  • Każdy ma prawo wierzyć, że kompetencje współczesnych medyków pozwalają bezbłędnie ocenić, kto nieodwracalnie zmierza ku śmierci, a kto nie. Jednak równie uprawniona jest opinia, że obecna wiedza jest tylko etapem w rozwoju nauki i za dwieście lat studenci będą uczyć się o idei śmierci mózgowej jako wstydliwej pomyłce. O mózgu wiemy najmniej spośród wszystkich organów, nie potrafimy go przeszczepić, dlatego przyjmuje się go za punkt odniesienia. Nie można wykluczyć, że za jakiś czas okaże się, że duża część dawców organów była do odratowania i ich narządy lepiej by się przydały im samym, niż obcym osobom.
  • Ot mały cytacik z tekstu bynajmniej nie przeciwnika przeszczepów:
    śmierć mózgowa uprawnia do dobicia człowieka (przed rozpoczęciem pobierania organów przecina się stos pacierzowy, aby przypadkiem dawca nie ożył, jak zdarzyło się to kilka lat temu w Monteralu) i pobrania ze zwłok organów...
    Źródło

    I jeszcze jeden stąd:
    w Japonii, (...) definicja śmierci mózgowej danego człowieka zależy od tego, czy w swoich dokumentach ma on wpisaną zgodę na pobranie narządów. Jeśli tak â?? uznaje się go za zmarłego.
    Szczerze polecam lekturę tego drugiego wywiadu w całości - nie tylko Tobie Maja.
  • [cite] Maja:[/cite]N I z tego co wiem nie było na świecie odnotowanych przypadków ozdrowień ze śmierci mózgowej.
    Czyżby? Z tego co wiem to było ich kilka, a na pewno wiem niewiele... Inna sprawa, że nie zawsze są odnotowane, ale czy to coś zmienia?

    Ordynator oddziału intensywnej terapii poprosiła mnie do gabinetu. Powiedziała, że stan córki jest ciężki i nie mam co liczyć na cud. Albo zaraz umrze, albo będzie roślinką. Spytała, czy mam coś przeciw pobraniu od niej organów. Najpierw chciałem się zgodzić. Odmówiłem, gdy usłyszałem, że nie dowiem się nigdy, w czyim ciele będzie bić serce mojego dziecka.
    W wypisie ze szpitala stwierdzono, że u Agnieszki wystąpiły objawy "śmierci pnia mózgu". Po interwencji ojca słowo "śmierć" skreślono długopisem i zastąpiono "stłuczeniem".
    Dziś Agnieszka chodzi do gdyńskiego gimnazjum. Zapisała się do sekcji lekkoatletycznej.
    Kto chce niech poczyta...
  • o rany-kolejna spiskowa teoria dziejów...
    w sumie-skoro niektórzy mają tak mało zaufania do lekarzy, to może niech omijają ich gabinety z daleka
    daleka jestem od tego, by twierdzić, ze każdy lekarz(zresztą, jak w każdym zawodzie) jest nieomylny,ale przypisywanie im chęci zabicia człowieka to moim zdaniem lekka przesada, dobrze, ze nie padło żadne nazwisko, bo byłoby to pomówienie
    "uśmiercenie" człowieka to dosc skomplikowana procedura, z tego co się orientuję
    jeden lekarz nie moze jej stwierdzić, to zawsze jest zespół

    chętnie poczytalabym o tych przypadkach ożycia po tzw.śmierci mózgowej
    trudno mi uwierzyć w te przypadki
    być może chodziło o to, ze stan jest beznadziejny,ale do śmierci jeszcze daleko

    sama mam kilku znajomych, których rodzice usłyszeli, ze będzie roślinką(na skutek uszkodzenia okołoporodowego),ale mają się całkiem nieźle

    poza tym od "wystąpienia objawów" do zaistnienia faktycznej śmierci jest jednak pewna droga

    kolejna sprawa to to, ze jeśli ktoś nie wyrazi sprzeciwu (za życia)przeciwko pobraniu narządów automatycznie traktowany jest jako ten, który taką zgodę wyraża
    to,ze lekarze mimo to pytają rodzinę moim zdaniem dobrze o nich świadczy
    bo spokojnie mogliby dokonac pobrania narządow i nikt nie miałby prawa protestować (tzn mógłby,ale i tak z punktu widzenia prawa nic by to nie dało), a oni nie ponieśliby z tego tytułu żadnej kary

    i sądzę tak, jak Maja-bardzo łatwo jest dywagować czysto teoretycznie i snuć bardzo mądre i uczone wywody, dopóki nikogo osobiście nie dotknie nieszczęście
    tak, jak grzesznik potrafi się nawrócić pod wpływem jakiejś siły, tak i "oporny" zmieni zdanie, kiedy przypadkiem będzie on lub ktoś bliski nie będzie potrzebował "części zamiennej"

    ciekawa jestem, czy jesteście przeciw, czy za-bo po niektórych wpisach trudno sądzić
    niektórzy użytkownicy zachowują "bezpieczną" rezerwę-podgrzewają do dyskusji, ale nie określają jasno swego stanowiska

    ja, moja rodzina, bliscy, przyjaciele-wszyscy za
  • [cite] kociara:[/cite]bardzo łatwo jest dywagować czysto teoretycznie i snuć bardzo mądre i uczone wywody, dopóki nikogo osobiście nie dotknie nieszczęście
    tak, jak grzesznik potrafi się nawrócić pod wpływem jakiejś siły, tak i "oporny" zmieni zdanie, kiedy przypadkiem będzie on lub ktoś bliski nie będzie potrzebował "części zamiennej"
    Może rzadko spotykasz takie osoby, ale dla niektórych zasady etyki to nie są tylko "bardzo mądre i uczone wywody", które się porzuca przy pierwszej okazji, kiedy będzie wygodniej. Ludzie nie cudzołożą nie dlatego, że nie spotkali jeszcze chętnej koleżanki, tylko dlatego, że uważają to za coś złego. Podobnie jest z kradzieżą - można mieć okazję do kradzieży i nie ukraść, jeżeli jest się uczciwym. Myślę, że na tym forum będzie Ci szczególnie łatwo znaleźć ludzi, którzy pozostają wierni zasadom, choć naraża ich to na różne trudności i niewygody.
  • Temat był już oruszany wiele razy, wywoływał kontrowersje, więc może dla przypomnienia podam link:

    http://wielodzietni.org/comments.php?DiscussionID=669
  • Maćku, znasz osobiście wszystkich piszących na tym forum? Skąd wiesz, że są tacy wierni zasadom? No i po co ten protekcjonalny ton do kociary?
  • [cite] Anka:[/cite]Maćku, znasz osobiście wszystkich piszących na tym forum?
    Kim jest Joe Black?
  • Lubię, jak Anka przypomina, że temat był już poruszany. To świadczy o tym, że forum jest żywe i ludzie rozmawiają o tym, co ich akurat interesuje, a nie według jakiejś sztywnej rozpiski. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy dyskutować o sprawach już kiedyś poruszanych :bigsmile:
  • przepraszam Maćku,o jakie dokładnie zasady chodzi w tym wypadku?
    bo jakoś nie zrozumiałam
    albo nie doczytałam
    bo na razie widzę tylko jakąś dziką nagonkę i podgrzewanie, prowokowanie, zas o samych-jak sie wyraziłeś-zasadach-niewiele,oj niewiele
    no, chyba ze chodzi o teorię spiskową i wiare w to, ze nędzni medycy tylko czekają, żeby uśmiercić kogoś a potem dziekie interesy robić na "częsciach zamiennych"
    albo że tą zasadą jest poddawanie pod wątpliwośc uczciwości i zawodowej rzetelnosci lekarzy
    jeśli tak, to ok, wszystko jasne
  • ciekawy artykuł " Większość pacjentów jeszcze żyje, gdy pobiera się od nich organy"

    http://www.piotrskarga.pl/ps,2503,2,0,1,I,informacje.html

    Kilkanaście lat temu mój mąż pracował przy projekcie sztucznego serca (w Warszawie, nie w Zabrzu u Religii) - i doniesiono o tym przyjacielom zwierząt , którzy uratowali "nieludzko " traktowane psy. Niestety życie psa po odłączeniu serca i przyłączeniu do sztucznej aparatury kończyło się zgonem.
  • w naszej parafii jakos nie nawoływano a szkoda. Akurat taka akcja wydaje mi sie jak najbardziej potrzebna. Jakoś dziwnie ale mam zaufanie do naszych polskich lekarzy.
  • Samo kryterium śmierci mózgu zostało wprowadzone 40 lat temu przez naukowców z uniwersytetu Harvarda, którzy obawiali się, że zbyt długie czekanie może doprowadzić do uszkodzenia tzw. tkanek miękkich, jak serce, płuca, nerki itp., które później nie będą się nadawały do przeszczepu.

    Najlepszy nawet lekarz traktując człowieka jak magazyn części zamiennych staje się zagrożeniem dla pacjentów.
  • mając ojca, który przynajmniej moim zdaniem wykonuje piękny i chwalebny zawód transplantologa.
    Za darmo?
  • Nasze pierwsze dziecko nieszczęśliwie zmarło podczas ciąży. Przez 3 dni nie mogłam uzyskać od lekarzy jednoznacznej odpowiedzi czy żyje czy nie.
    tekst I - "Idziemy na zabieg" .
    tekst II - "Skoro pani tak bardzo zależy na dziecku sprawdzimy jeszcze raz czy żyje "
    tekst III - "A może pani nie jest w ogóle w ciąży? Czy ma pani dowód?"
    Uciekłam ze szpitala.
  • Agencja Zenit podała fragmenty wypowiedzi Ojca Świętego Benedykta XVI skierowanej do uczestników międzynarodowego kongresu na temat transplantacji organów. Tekst depeszy można przeczytać na Forum Frondy, a ja chciałbym zwrócić uwagę na parę rzeczy:

    1. Papież przypomina, że decyzja o donacji organów ma być wolnym darem wynikającym z miłości. W mojej opinii ton tej wypowiedzi kontrastuje mocno ze spotykaną często praktyką wywierania nacisku psychicznego na rodziny ofiar wypadków. Nie pasuje to również do polskiego prawodawstwa domniemującego zgodę na pobranie organów.

    2. Pobranie organów możliwe jest tylko od nieżyjącego (w oryginale użyto słowa "cadaver" oznaczającego dosłownie "trupa"), a w przypadku najmniejszych wątpliwości należy kierować się zasadą nie szkodzenia dawcy. I znów staje mi w pamięci artykuł z Ozonu, w którym opisywano przypadki osób, na których lekarze postawili krzyżyk i szykowali pod pobranie organów do transplantacji, a których udało się uratować i mają się dziś dobrze.

    3. Papież nie wypowiadał się o definicji śmierci, pozostawiając ją nauce. Przypomniał natomiast, że w orzekaniu śmierci nie może być miejsca na uznaniowość, i że definicja musi być efektem szerokiego consesnusu w społeczności naukowej. Gdy zestawimy to z praktyką (znaczne różnice w kryteriach orzekania śmierci mózgowej w poszczególnych krajach oraz uznaniowość w polskim prawodawstwie) widzimy, że konieczna jest ogólnoświatowa debata naukowa na temat istoty śmierci i jednoznacznego jej orzekania.

    Jestem wdzięczny Ojcu Świętemu za głos rozsądku w świecie opętanym transplantologiczną propagandą, której ulegli niedawno nawet polscy biskupi.


    http://katolicy.net/news.php?readmore=178
  • Ja nie rozumiem jednej podstawowej rzeczy. Jeżeli ktoś jest zwolennikiem transplantacji, to niech od razu się zgłosi do szpitala, aby wycięto mu serce i inne potrzebne organy. Po co czekać na nieszczęśliwy wpadek, który może nigdy nie nastąpić, albo uszkodzić ważne narządy. W końcu i tak wszyscy umrzemy, więc jakie ma znaczenie, czy oddamy narządy dziś, czy za dziesięć lat? Chorzy czekają i zwlekanie z przekazaniem im swoich organów jest głęboko niehumanitarne.
  • A ja Ci nie życzę, żebyś zmieniła zdanie na temat kradzieży, kiedy będziesz chodzić głodna po mieście bez grosza przy duszy.
  • Bez wątpienia są innego rzędu. Tu bułka i serek topiony, a tam życie człowieka, któremu wycięto serce, bo błędnie przyjęto, że umarł.

    Najbardziej w tym wszystkim jest zabawne, że deklaracje mają składać ci, którzy się sprzeciwiają. To zupełnie jak z tymi spamerami, którzy piszą w mailach: "Jeżeli nie chcesz otrzymywać od nas dalszych ofert na plastikowe penisy, to odeślij mail wpisując NIE w temacie". A potem mogą się tłumaczyć, że spamowali legalnie, bo nikt im nie zabronił. Z tym, że w polskim prawie domniemana zgoda na otrzymywanie spamu jest już zakazana, ale na oddawanie organów - nie. A przecież domniemanie powinno dotyczyć takiej sytuacji, kiedy prawa danej osoby są najbardziej chronione, a nie odwrotnie.
  • Maju, ale przecież w Polsce obowiązuje domyślna zgoda na użyczenie swojego ciała do transplantacji. Tym samym jedyne co można stwierdzić, to że świadomie postępują ludzie odmawiający zgody.

    Dawniej w medycynie obowiązywała zasada "przede wszystkim nie szkodzić". Nie wydaje mi się, żeby można było ją obronić w odniesieniu do osoby w stanie "śmierci mózgowej", od której pobiera się organy. O ile wstrzymanie się od pomocy medycznej nie jest aktywnym szkodzeniem, to wycięcie komuś bijącego jeszcze serca - z pewnością jest. I na nic się tu zdadzą tłumaczenia, że zdaniem lekarzy pacjent nie ma szans na przeżycie. Czyjaś prywatna opinia nie może być usprawiedliwieniem do takiej ingerencji.
  • nie wiem w czym problem jednemu wykroją co trzeba i jednego osobnika mniej drugiemu wszyją co trzeba i żyje czyli wychodzi na zero rachunek się zgadza.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.