Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

,,Nie uda się żadna reforma kościelna, jeżeli nie zreformujemy kleru"

edytowano listopad 2008 w Arkan Noego
Położenie Kościoła, naszkicowane przez wczorajszych referentów nie jest rozpaczliwe, ale jest poważne. Skonstatowaliśmy, że straciliśmy inteligencję i wielkie masy robotnicze a poczynamy tracić lud wiejski. Cofamy się ustawicznie pod naporem wrogów, a cofamy się dlatego wśród wysiłków defensywnych, że nie zdołaliśmy zorganizować kontrakcji, nie umieliśmy przejść do ofensywy i do zdobywania utraconych pozycji.

Po części sami nie zdawaliśmy sobie sprawy z rzeczywistego stanu rzeczy. Nieraz łudziły nas objawy pobożności tłumów i wmawialiśmy w siebie, że to chwilowe prądy, że więc nie ma co się silić na walkę z nimi. Gdzie zaś próbowano ofensywy, gdzie chcieliśmy uszanować pozycje wysunięte, gdy przystępowaliśmy do formowania batalionów szturmowych zwłaszcza w formie Akcji Katolickiej i prasy, doznawaliśmy bardzo często niepowodzenia z powodu braku oficerów. Nie brak żołnierzy, chętnych do walki. Wielu świeckich zdaje sobie sprawę z położenia Kościoła i zgłaszają się do walki o krzyż Chrystusowy. Chcą np. iść do boju całe legiony akademików, czekając na hasło bojowe, na krucjatę, a my z bólem serca tak często zwlekać musimy, bo dla tych chętnych mas nie mamy zdolnego oficera, nie mamy przygotowanego do walki ofensywnej kapłana. Jeszcze go mieć możemy do wojny pozycyjnej i obronnej, w której się dalej cofać będziemy, ale na wielką kampanię zdobywczą z dzisiejszym naszym klerem wyruszyć nie możemy.

Problem odrodzenia religijnego w kraju należy zatem sprowadzić w pierwszym rzędzie do zagadnienia kleru. Nie uda tam się żadna reforma kościelna, jeżeli nie zreformujemy kleru.

Wczorajszy referat i koreferat wyświetliły jaskrawo ujemne strony duchowieństwa. Sprowadzam je do następujących punktów: 1) Duchowieństwa jest za mało; 2) Duchowieństwo jest niedostatecznie wykształcone; 3) Duchowieństwo nie rozumie swego zadania, nie umie skonstruować łączności swej z ludem, nie jest przygotowane do nowoczesnej akcji duszpasterskiej; 4) Duchowieństwo nie jest wyrobione wewnętrznie; 5) Duchowieństwo nie ma ducha gorliwości i poświęcenia, żyje tylko dla siebie i rodziny, którą się obarcza; 6) Duchowieństwo nie ma inicjatywy i aktywności i za mało pracuje.


Koniec, kropka. To kard. Hlond, w referacie wygłoszonym na Konferencji Episkopatu Polski w 1928 roku. Ciekawe, czy dzisiaj ktoś byłby w stanie mówić tak wprost?...

Za CyberSylwą

Komentarz

  • >>Ciekawe, czy dzisiaj ktoś byłby w stanie mówić tak wprost?...<<

    dziś nie ale drzewiej bywało>>>

    Chesterton o... politykach

    by G. K. Chesterton

    Fragment eseju It makes no difference, który ukazał się w tygodniku New Witness 9.03.1923 r.

    Tłumaczenie: Jaga Rydzewska

    Pan Lloyd George, zwracając się do studentów w Edynburgu, stwierdził, że żaden zawód nie wymaga odwagi tak wielkiej, jak zawód polityka. Jego wypowiedź została gładko przełknięta, ale powinna jeszcze, że tak powiem, zostać przetrawiona, bez pośpiechu, w ciszy i spokoju z miłym ukontentowaniem. Daje nam bowiem pole do rozważań - ba, niesie pewną wizję.

    Wizja z początku jest mglista: oto wyłania się z mroków i mija nas w milczącej procesji długi szereg ludzi: myśliwych, rybaków, górników, żeglarzy, żołnierzy, lekarzy na polach bitew, pielęgniarek podczas zarazy, misjonarzy pośród kanibali, ratowników górskich, akrobatów, łowców grubego zwierza, poskramiaczy lwów, detektywów, zamachowców, szpiegów, męczenników, poławiaczy pereł oraz proroków Bożych, których niecierpliwość pchnęła nieroztropnie do mówienia prawdy. Odnosimy wrażenie, że każdy spośród tych przeróżnych typów ludzkich posiada znacznie więcej odwagi niż przeciętny mieszczuch i milion razy więcej niż przeciętny polityk, żyjący sobie wygodnie w sztucznej izolacji od normalnego świata.

    Prawda, oczywiście, wygląda tak, że wypowiedź pana Lloyd George'a stanowi po prostu przykład owej specyficznej bezczelności, którą politycy posiadają w miejsce odwagi, czy to cywilnej, czy wszelkiej innej. No, chyba że odwagą nazwiemy zdolność mówienia bez zmrużenia oka czegoś, co, jak powszechnie wiadomo, jest odwrotnością prawdy. Owa tajemnicza moc umysłu wykształca się istotnie w trakcie uprawiania zawodu polityka. (...) Można czerpać przyjemność z mówienia prawdy; można czerpać przyjemność z kłamstw i nabierania ludzi; nie umiem jednak pojąć, na czym polega przyjemność z opowiadania kłamstw, na które nikt się nie nabiera. (...)

    Życie polityka jest niekonsekwentne, w każdym znaczeniu tego słowa, bo nieznana jest w nim konsekwencja, nieznane są też konsekwencje. Wszystko wskazuje na to, że politycy znaleźli się poza zasięgiem już nie tylko sądu i kary, lecz nawet związków przyczynowo-skutkowych. (...) Dzień dzisiejszy nie ma dla nich związku z wczorajszym ani bieżąca minuta z poprzednią. (...) Świat polityki przypomina wielkiego robaka: można go złamać czy przeciąć w dowolnym miejscu, a kawałki dalej będą się wiły. (...)

    Nie jest winą wyłącznie pana Lloyd George'a, że życie publiczne przypomina dziś teatr, w którym postacie mogą spadać w przepaść lub skakać z dzikich koni, a i tak włos im z głowy nie spadnie, niczym wirtualnym bohaterom filmów. (...) Świat polityki posiada jednocześnie komfort, typowy dla salonu pełnego poduszek, i nieodpowiedzialność, typową dla celi wyłożonej materacami. Cokolwiek zrobi polityk, cokolwiek powie, i tak ma zapewnione miękkie lądowanie. Tym bardziej należy ubolewać, kiedy oznajmia, że jest dzielniejszy niż górnik albo rybak.<<
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.