"Jan Paweł II wyraźnie stwierdza, że cudzołóstwa „w sercu” może dopuścić się mężczyzna również w stosunku do własnej małżonki, jeżeli traktuje ją jedynie jako przedmiot służący do zaspokojenia popędu. W pożądaniu – pożądliwym patrzeniu – żona staje się dla męża przedmiotem pożądliwości ciała, a przestaje być podmiotem – drugą osobą, dla której ma on być darem i którą ma przyjąć jako dar z całym bogactwem jej kobiecości.
Z analogiczną sytuacją mamy do czynienia wówczas, gdy to żona „posługuje się” mężem i traktuje go przedmiotowo. Wydaje się, że w przypadku kobiet instrumentalne traktowanie mężczyzn przybiera nieco subtelniejsze formy. Przeczuwając, że pożądanie seksualne zazwyczaj z większą siłą przejawia się u mężczyzny, kobieta może uczynić ze współżycia seksualnego „monetę przetargową”, narzędzie manipulacji i dominacji.
Gdy kobieta celowo podsyca męską pożądliwość, w niezauważalny dla mężczyzny sposób może nad nim panować. Wówczas posługuje się swoim ciałem do zaspokajania własnych potrzeb, które wcale nie muszą dotyczyć sfery seksualnej. Kobieta może bowiem na tej drodze zabiegać o określone dobra materialne lub emocjonalne. W ten sposób traktuje przedmiotowo zarówno samą siebie, jak i mężczyznę."
Czy aby tylko spór o pojęcia? Pani Półtawska wyraźnie stwierdza, że to kobieta jest koroną stworzenia (trochę na przekór tradycyjnemu nauczaniu kościoła) i w związku z tym więcej od niej wymaga niż od grzesznego pożądliwego mężczyzny... czy tylko ja odnoszę takie wrażenie?
A to, że mamy wybaczać 77 razy i skupiać się na własnych grzechach, a nie na wypominaniu grzechów bliźniego to dusza i kwintesencja chrześcijaństwa. Tu się z panią dr zgadzam w 100%.
p. Półtawska rozróżniając pożądanie i pragnienie nawiązuje do Miłości i odpowiedzialności Karola Wojtyły - poniżej wklejam fragmenty, do których bezpośrednio nawiązuje (boldowanie moje). Są dwie różne postawy: pożądanie i miłość pożądania.
opis miłości pożądania: "Człowiek, osoba ludzka, jest kobietą lub mężczyzną. Płeć,jest także pewnym ograniczeniem, jednostronnością. Mężczyzna potrzebuje wiec kobiety niejako dla: uzupełnienia swojego bytu, ona podobnie potrzebuje mężczyzny. Ta obiektywna, ontyczna potrzeba daje o sobie znać za pośrednictwem popędu seksualnego. Na podłożu tego popędu wyrasta miłość osoby do osoby, x do y. Miłość ta jest miłością pożądania, wypływa, bowiem z potrzeby, a zmierza do znalezienia, dobra, którego brak. Takim dobrem jest kobieta dla mężczyzny a mężczyzna dla kobiety. Ich miłość obiektywnie biorąc jest, więc miłością pożądania."
K. Wojtyła stwierdza zasadniczą różnicę: "Zachodzi jednak głęboka różnica pomiędzy miłością pożądania (amor concupiscentiae) a samym pożądaniem (concupiscentia), zwłaszcza zmysłowym."
opis pożądania: "Pożądanie zakłada odczucie zmysłowe; jakiegoś braku, które to przykre odczucie mogłoby zostać usunięte za pośrednictwem określone o dobra. W ten sposób np. mężczyzna może pożądać kobiety y osoba występuje wówczas jako środek do zaspokojenia pożądania, podobnie jak pokarm służy do zaspokajania głodu (porównanie to mocno kuleje). Niemniej to, co się kryje w wyrazie "pożądanie", sugeruje odniesienie o charakterze użytkowym, w danym wypadku przedmiotem takiego odniesienia byłaby osoba drugiej płci."
A to, że mamy wybaczać 77 razy i skupiać się na własnych grzechach, a nie na wypominaniu grzechów bliźniego to dusza i kwintesencja chrześcijaństwa. Tu się z panią dr zgadzam w 100%.
No ale jeśliby tak się skupiać tylko i wyłącznie na własnych grzechach i na samodoskonaleniu a współmałżonka nie upominać jeśli nie postępuje naprzód w rozwoju duchowym to chyba też źle ... To raczej wzajemne oddalanie się nastąpi ... Mylę się?
"Miłość pożądania nie, sprowadza się więc do tych samych pożądań. W miłości tej krystalizuje się - tylko obiektywna potrzeba bytu skierowana do drugiego bytu, który jest dla pierwszego dobrem i przedmiotem dążenia. W świadomości tej osoby, która jest podmiotem takiego dążenia, miłość pożądania nie zaznacza się jednak bynajmniej jako samo pożądanie. Miłość ta zaznacza się tylko jako pragnienie dobra dla siebie: "Chcę ciebie, bo ty jesteś dobrem dla mnie". Przedmiot miłości pożądania jest dobrem dla podmiotu: kobieta dla mężczyzny, mężczyzna dla kobiety. I dlatego też miłość jest przeżywana jako pragnienie osoby, a nie, jako samo pożądanie, concupiscentia. Pożądanie idzie w parze z tym pragnieniem, ale raczej utrzymuje się jakby w jego cieniu. Podmiot miłujący ma świadomość jego obecności, wie, że ono jest niejako do jego dyspozycji, ale jeśli pracuje nad swoją miłością do drugiej osoby, nie pozwala samemu pożądaniu przeważyć, nie dopuszcza, aby ono zmajoryzowało to wszystko, co ponad nim zawiera się w jego miłości."
szacun dla p. Półtawskiej, że wyłapała tak delikatną różnicę pragnienie-pożądanie, pamiętałam o różnicy między pożądaniem a miłością pożądania, ale o "pragnieniu" już nie...
@Ida, napominanie grzeszącego bliźniego jest jednym z chrześcijańskich obowiązków i jak najbardziej dotyczy również męża, tylko czy my faktycznie napominamy tych mężów z troski o ich rozwój duchowy? Bo mną na przykład kierują nieco bardziej egoistyczne pobudki
Miłość to pragnienie przyniesienia ulgi, pocieszenia, sprawienia przyjemności ukochanemu i nieustanna troska o zaspokojenie jego najskrytszych i niewyrażalnych pragnień. Gdy to wszystko nie przytłumi życia wewnętrznego, (…) ale stanie się niemal modlitwą w uwielbieniu ukochanego (…), wszystko to będzie wyrażać prawdziwą miłość.
Ładnie napisane ale mało życiowe Znaczy myślę że kobiety mogą ten stan uniesienia osiągnąć i w nim trwać..tylko nie wiem po co
Cytat dotyczył współmałżonka Męża i żony Ja to jednak praktyczna jestem Chyba nie potrzebowała bym spełniania ukrytych pragnień tylko np. zrobienia posiłku dla dzieci w niedzielę
Komentarz
Z analogiczną sytuacją mamy do czynienia wówczas, gdy to żona „posługuje się” mężem i traktuje go przedmiotowo. Wydaje się, że w przypadku kobiet instrumentalne traktowanie mężczyzn przybiera nieco subtelniejsze formy. Przeczuwając, że pożądanie seksualne zazwyczaj z większą siłą przejawia się u mężczyzny, kobieta może uczynić ze współżycia seksualnego „monetę przetargową”, narzędzie manipulacji i dominacji.
Gdy kobieta celowo podsyca męską pożądliwość, w niezauważalny dla mężczyzny sposób może nad nim panować. Wówczas posługuje się swoim ciałem do zaspokajania własnych potrzeb, które wcale nie muszą dotyczyć sfery seksualnej. Kobieta może bowiem na tej drodze zabiegać o określone dobra materialne lub emocjonalne. W ten sposób traktuje przedmiotowo zarówno samą siebie, jak i mężczyznę."
http://www.radom.oaza.pl/cnd/229-2012/listopad-2012-numer-121/1852-czystosc-malzenska-jako-dar-z-siebie
Mój mąż mi to wyjaśnił, że pożądanie jest niewłaściwe i przedmiotowe natomiast namiętność w małżeństwie należy pielęgnować
a cytowana autorka ma już swoje lata
inaczej postrzega świat
i nie rozumnie dzisiejszego świata
z całym szacunkiem do jej pracy i osiągnięć nie małych
pożadanie przed wojną to już goła łydka u kobiety )
ludzie mówimy o uczuciach a nie o rzeczach
czy mi się wydaje, że wszyscy psychologowie, filozofowie
widzą odchyły
edit: literówka
ale myślę, że najlepiej wyjasnił to fragment z Jana Pawła cytowany powyżej.
Musi chodzić o coś więcej niż słowa, tylko nie wiemy, o co. Warto by poszukać.
Też mnie zaintrygował ten fragment.
Oczywiście, ze to jest spór o słowa. O pojęcia. I różne ich rozumienie.
Przypuszczam, że wszyscy tutaj myślimy podobnie używając innych słów.
Są dwie różne postawy: pożądanie i miłość pożądania.
opis miłości pożądania:
"Człowiek, osoba ludzka, jest kobietą lub mężczyzną. Płeć,jest także pewnym ograniczeniem, jednostronnością. Mężczyzna potrzebuje wiec kobiety niejako dla: uzupełnienia swojego bytu, ona podobnie potrzebuje mężczyzny. Ta obiektywna, ontyczna potrzeba daje o sobie znać za pośrednictwem popędu seksualnego. Na podłożu tego popędu wyrasta miłość osoby do osoby, x do y. Miłość ta jest miłością pożądania, wypływa, bowiem z potrzeby, a zmierza do znalezienia, dobra, którego brak. Takim dobrem jest kobieta dla mężczyzny a mężczyzna dla kobiety. Ich miłość obiektywnie biorąc jest, więc miłością pożądania."
K. Wojtyła stwierdza zasadniczą różnicę:
"Zachodzi jednak głęboka różnica pomiędzy miłością pożądania (amor concupiscentiae) a samym pożądaniem (concupiscentia), zwłaszcza zmysłowym."
opis pożądania:
"Pożądanie zakłada odczucie zmysłowe; jakiegoś braku, które to przykre odczucie mogłoby zostać usunięte za pośrednictwem określone o dobra. W ten sposób np. mężczyzna może pożądać kobiety y osoba występuje wówczas jako środek do zaspokojenia pożądania, podobnie jak pokarm służy do zaspokajania głodu (porównanie to mocno kuleje). Niemniej to, co się kryje w wyrazie "pożądanie", sugeruje odniesienie o charakterze użytkowym, w danym wypadku przedmiotem takiego odniesienia byłaby osoba drugiej płci."
c.d. o pragnieniu w drugim poście...
A to, że mamy wybaczać 77 razy i skupiać się na własnych grzechach, a nie na wypominaniu grzechów bliźniego to dusza i kwintesencja chrześcijaństwa. Tu się z panią dr zgadzam w 100%.
No ale jeśliby tak się skupiać tylko i wyłącznie na własnych grzechach i na samodoskonaleniu a współmałżonka nie upominać jeśli nie postępuje naprzód w rozwoju duchowym to chyba też źle ... To raczej wzajemne oddalanie się nastąpi ...
Mylę się?
"Miłość pożądania nie, sprowadza się więc do tych samych pożądań. W miłości tej krystalizuje się - tylko obiektywna potrzeba bytu skierowana do drugiego bytu, który jest dla pierwszego dobrem i przedmiotem dążenia. W świadomości tej osoby, która jest podmiotem takiego dążenia, miłość pożądania nie zaznacza się jednak bynajmniej jako samo pożądanie. Miłość ta zaznacza się tylko jako pragnienie dobra dla siebie: "Chcę ciebie, bo ty jesteś dobrem dla mnie". Przedmiot miłości pożądania jest dobrem dla podmiotu: kobieta dla mężczyzny, mężczyzna dla kobiety. I dlatego też miłość jest przeżywana jako pragnienie osoby, a nie, jako samo pożądanie, concupiscentia. Pożądanie idzie w parze z tym pragnieniem, ale raczej utrzymuje się jakby w jego cieniu. Podmiot miłujący ma świadomość jego obecności, wie, że ono jest niejako do jego dyspozycji, ale jeśli pracuje nad swoją miłością do drugiej osoby, nie pozwala samemu pożądaniu przeważyć, nie dopuszcza, aby ono zmajoryzowało to wszystko, co ponad nim zawiera się w jego miłości."
Ładnie napisane ale mało życiowe
Znaczy myślę że kobiety mogą ten stan uniesienia osiągnąć i w nim trwać..tylko nie wiem po co
Znaczna i jasna
Męża i żony
Ja to jednak praktyczna jestem
Chyba nie potrzebowała bym spełniania ukrytych pragnień tylko np. zrobienia posiłku dla dzieci w niedzielę