Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Urlop w klasztorze

edytowano listopad 2008 w Ogólna
Jesteś przemęczony pracą? Chciałbyś odpocząć, odnaleźć w życiu równowagę, ale masz mało czasu? Najlepszą terapię zapewnią ci klasztorne mury.

Wiele klasztorów w Polsce, poza noclegiem, oferuje różne formy wypoczynku czy terapii. â?? Jeżdżę do klasztoru, bo mam potrzebę złapania oddechu â?? mówi Anna, szefowa PR w jednej z międzynarodowych firm reklamowych z Warszawy. Samotna, przepracowana, ciągle w biegu. â?? Nikt nawet nie wie, że przez tydzień siedzę w lesie, przyglądam się liściom i przypominam sobie, że poza pracą liczy się jeszcze życie. Tutaj staram się odnaleźć te najważniejsze wartości.

Leśna terapia

Z szerokiej oferty słynie Pustelnia Złotego Lasu â?? Relaksacyjno-Kontemplacyjne Centrum Terapeutyczne w Rytwianach (woj. świętokrzyskie). Tu nie tylko się odpoczywa. Jeśli ktoś ma potrzebę, wykupuje sobie tydzień programu terapeutycznego z psychologiem (1220 zł), relaksacyjnego z odnową biologiczną (990 zł) czy kontemplacyjnego połączonego z terapią duchową. â?? Przyjeżdżają do nas przede wszystkim ludzie zapracowani. Przeróżnych zawodów â?? mówi ks. Tomasz Lis, kapelan Pustelni. â?? Bywają politycy, ludzie mediów (ostatnio aktorka Alina Janowska, Zbigniew Wodecki, często z mężem przyjeżdża dziennikarka Iwona Schymalla), biznesmeni czy pracownicy ministerstwa. Jednym słowem ci, którzy najbardziej potrzebują spokoju i wyciszenia â?? dodaje.

Klasztorne SPA

W Pustelni Złotego Lasu, której historia sięga roku 1624, kiedy powstał piękny klasztor kamedułów, nie ma w pokojach telewizorów. I nie ma zasięgu żaden telefon komórkowy (co już jest lecznicze â?? śmieje się ks. Lis). Księża proponują porzucenie laptopów i wycieczkę rowerem do lasu. Swoją terapię nazywają SpeS (nawiązując do SPA, czyli salus per aquam â?? zdrowie przez wodę). SpeS to salus per silencium â?? zdrowie przez ciszę.

â?? Zajmujemy się ludźmi, których dopadły współczesne choroby cywilizacyjne, np. pracoholizm czy siecioholizm â?? wylicza ks. Lis. â?? Pokazujemy im, jak w starym piecu piecze się chleb albo jak samemu zrobić garnek. Pomagamy przewartościować swoje życie. Niektórym oferujemy wsparcie duchowe. Nikogo jednak nie zmuszamy do modlitwy â?? jeśli ktoś nie chce bywać na mszy, może zostać w pokoju â?? tłumaczy.

Ciche towarzystwo

Ojciec Mirosław Niewęgłowski, przełożony Centrum Duchowości Klaretyńskiej w Krzydlinie Małej koło Wołowa (woj. dolnośląskie), na siłę też nie chce nikogo nawracać. â?? Przyjeżdżają ludzie z różnymi kłopotami: załamani chorobą, z depresjami, uzależnieniami. I nie pytamy ich, jakiego są wyznania â?? opowiada. Mogą wynająć pokój i odseparować się albo potraktować przyjazd zupełnie turystycznie. Ale jeśli chcą pomocy, zawsze mogą na nią liczyć. â?? Dla każdego jestem takim cichym towarzyszem â?? tłumaczy ojciec Mirosław.

Do Krzydliny można przyjechać na tydzień, dwa, miesiąc, a nawet na pół roku. Najtańszy nocleg kosztuje 25 zł. A pokój jednoosobowy z łazienką, mydłem i ręcznikiem (a to już luksus) â?? 60 zł. Jeśli ktoś chce, może też zarobić na niego własną pracą. â?? Mówię tak: pomaluj mi płot albo pozbieraj liście, popracuj, a stres ci przejdzie. Jeśli ludzie mi pomagają, pracując, nie płacą za pobyt â?? zdradza ks. Niewęgłowski.

Rytm klasztornego życia

Na tych, co chcą zwolnić biegu, czekają również klasztory benedyktynów: w podkrakowskim Tyńcu i w Lubiniu (ok. 50 km od Poznania). Ale tutaj panuje duży rygor. Bo każdy, kto zdecyduje się przyjechać do mnichów, musi wejść w rytm ich klasztornego życia. Pobudka o 5.30, o 8 samotne śniadanie i praca (bo wg św. Benedykta bezczynność jest wrogiem duszy), obiad o 12, potem znowu praca, a o 18 kolacja (też w samotności). Cztery razy w ciągu dnia należy udać się z mnichami na wspólną modlitwę. O 21.30 "zamykamy bramy, dom i spuszczamy psy" â?? piszą w regulaminie tzw. Domu Gości. W obu klasztorach obowiązują te same reguły: całkowity zakaz palenia papierosów, cisza nocna od godziny 21 â?? wtedy w klasztorze panuje ścisłe milczenie. W Tyńcu można skorzystać z oferty weekendowych warsztatów kaligrafii, zarządzania, warsztatów antydepresyjnych czy kryzysu w małżeństwie (koszt â?? od 120 do 180 zł plus koszty pobytu â?? 45 zł za dobę). Są także warsztaty dla tych, którzy cierpią na syndrom wypalenia zawodowego. Benedyktyni z Tyńca na rekolekcje zapraszają też polityków i dziennikarzy. Natomiast w Lubiniu od 19 lat działa ośrodek medytacji chrześcijańskiej. Medytacja jest wpisana w rytm dnia, a na pracę przeznacza się 1,5 godziny.

Iza Michalewicz

Źródło: miesięcznik KARIERA, nr 6 (listopad 2008)

Komentarz

  • Pojechałabym sobie z mężem na taki urlop, tylko że on wcale nie ma urlopu, a poza tym bez dzieci jakos już nie umiemy wyjeżdżać.
  • Tylko że ci ludzi przyjeżdzają na kilka dni się wyciszyć a potem znowu wchodzą w szalone tempo wyścigu szczurów ...
  • Natomiast w Lubiniu od 19 lat działa ośrodek medytacji chrześcijańskiej.
    W Dupiu a nie w Lubiniu.
  • Klasztorne SPA - rację chyba miał jeden z papieży, który zastanawiał się nad rozwiązaniem większości zakonów, kiedy to nagminie one odchodziły od reguły ubóstwa i pokory. Dzisiaj też zaczyna się coś niedobrego dziać.
  • Bogdanie, nie zawsze wystarczy przeczytać podtytuły, żeby wiedzieć o czym jest całość.

    Pojechałabym, może ktoś na wymianę spędziłby urlop pełniąc moje obowiązki. Tylko co na to mąż i dzieci?
  • yes, yes, yes! - jak mawiał swego czasu premier... (-;
  • Trochę mnie rozczarowują współczesne zakony i jestem krytycznie nastawiony. Myślę sobie tak: współczesna reguła zakonna wypada słabo i np. zmaganie wielodzietnych jest dużo trudniejsze.

    Zgadzam się z Tobą Magdo - sam bym wybrał się na dobre małżeńskie rekolekcje tylko czy coś jest jeszcze na naprawdę dobrym duchowym poziomie i za niewielkie pieniądze.

    Obawiam się, że zakony chwytają się za działolność rekolekcyjną i szukają w tym źródło dochodu. Przecież benedyktymi z Tyńca przestali uprawiać ziemię bo było to zbyt mało opłacalne. (!!!)
  • my jeździmy na niezłe i niedrogie rekolekcje rodzinne :)
    a co do klasztoru, to mój mąż kilkanaście lat temu miał na pracy magisterskiej projekt klasztoru zamkniętego, więc pojechał do jednego i mieszkał tem tydzieć ( tuż przed ślubem :) ) , by wejść w klimat i zrozumieć od środka...Przyjechał odmieniony i powiedział, że teraz dopiero zrozumiał jaka siła w klasztorach zamkniętych i jak bardzo świat ich potrzebuje....Jeśli chodzi o np rekraację, to jest ona wpisana w reguły tych zakonów - każdy potrzebuje odpoczynku i odskoczni...Równie trudne jest bycie współmałżonkiem i rodzicem jak oddanie się modlitwie i kontenplacji - równie trudne - po prostu inne - i każdy z nas miał wybór...
  • "my jeździmy na niezłe i niedrogie rekolekcje rodzinne :)"

    Szukacie sami , czy należycie do wspólnoty i razem organizujecie?
  • mamy kontakt ze wspólnotą Uczennic Krzyża, bywa że razem organizujemy, bywa, że jedziemy na gotowe
    http://www.dom.icnet.pl/ to strona fundacji, gdzie można poczytać o rekolekcjach
  • [cite] malgorzata:[/cite]a ja jadę jutro do Gdyni, na trzy dnie rekolekcji , do jezuitów
    wyjazd sponsorowany i zaproponowany przez męża:crush:
    była tam kilka razy i zawsze byłam bardzo zadowolona.
  • Szłam zawsze na piechotę, nie wiem, czy znajdzie się dobry dojazd. ale może ktos z Gdyni podpowie.
    Bardzo podoba mi się (poza prowadzonymi zajęciami) dach, na który można wchodzić. Z jednej strony jest miasto, pędzące samochody, a z drugiej las i cisza. Niesamowicie to wygląda, takie zestawienie dwóch światów.
  • no cóż troszkę za późno otworzyłam wątek- do Gdyni mam rzut beretem:neutral:
    K
  • Czytam Was ciągle od czasu do czasu, a zajrzałam dzisiaj specjalnie, aby powiedzieć Małgorzacie, że zrobiła bardzo pozytywne wrażenie w Gdyni :) Były tam dwie bliskie mi osoby ze wspólnoty. Opowiadały o mamie wielodzietnej. Od razu pomyślałam, że to Ty :) Energiczna, zadbana, dzieci oczekiwane, obala wszelkie stereotypy - takie słowa padły :D
  • A może w dobre miejsce :bigsmile: i wymodli sobie męża....
    Ja mojego poznałam na rekolekcjach młodzieżowych, gdzie właściwie pojechałam przez "przypadek" ( bo to były rekolekcje dla licealistów, a ja byłam w VII klasie)....ale proszę jakie owocne rekolekcje - miałam 13 lat i poznałam tam męża- faceta z którym znam się już ponad 20 lat i ponad 11 jesteśmy po ślubie :wink:
  • [cite] malgorzata:[/cite]i pochwal się człowieku , że gdzieś jedziesz, jaki ten świat mały:rolling::rolling:
    Ależ ja w ogóle nie wiedziałam, że Ty tam jedziesz. Po ilości dzieci Ciebie rozpoznałam :bigsmile: A jak doszło jeszcze miasto i imię, to już byłam pewna.
  • Nie, nie, mnie tam nie było, ale może za rok :) Tyle że koleżanki mówiły, że była mam 11-orga dzieci. Od razu wiedziałam, kto. Nawet nie wiedząc, że w ogóle masz jechać :)
    Pozdrawiam :)
  • no wiesz Małgorzata....np w tak wielkim Poznaniu rodzin tzw wielodzietnych ( czyli mających ponad troje jest podobno 1200....ale nie słyszałam ile jest takich co mają 11 - to już raczej wyjątki na skalę kraju :bigsmile:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.