Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Komórka w szkole - utrapienie rodziców czy nauczycieli?

2»

Komentarz

  • @Cart

    Zabrać telefony na tydzień dla odtrucia.


    @Joanna
    @Bea
    i inni, bo wiele tu osób

    Taki styl bycia. Oni raczej żyją w sieci niż w realu. Spędzanie czasu "wspólne" olega na stałym kontrolowainu fejsa i innych i komentowaniu tego, co tam się pojawia.

    Dlatego zabrałabym telefony na ten tydzień, czy trzy dni, by sami to zauważyli.

  • Tu gdzie żyjemy nie wolno używać telefonów w szkole. Ani na lekcjach, ani na przerwie. W sumie mnie się taki zakaz podoba.
  • Akurat dostałam dziś info o wykładzie na ten temat, który będzie w naszej szkole, zapraszam!:

    "Kto tu rządzi? - Mój syn w świecie używania" - Wykład dla Ojców
    Nauka użytkowania smartfonu nie jest zagadnieniem technicznym, lecz dotyczy charakteru. Tak naprawdę chodzi o to, czy wasz syn będzie panem telefonu, czy telefon będzie panem waszego syna. Nauka właściwego posługiwania się telefonem jest zagadnieniem dotyczącym woli, siły charakteru, dyscypliny, samokontroli, opanowania.

    Gościem specjalnym będzie p. Mikołaj Sowiński ze Stowarzyszenia Twoja Sprawa. Wykład odbędzie się w szkole Żagle, w Międzylesiu – we wtorek, 16 lutego o godzinie 19:00.
  • Hmmm... chętnie bym wysłuchała, co pan Sowiński ma do powiedzenia.
    A, to dla ojców...

    Zaskoczona jestem całą sytuacją w szkole i pewnie widzę ją subiektywnie. Kilka spraw musimy z mężem przemyśleć.
  • Przy okazji: ja sama nie mam smartfona właśnie dlatego, że wiem, że też miałabym stale pokusę sprawdzania, co na forum i co na fejsie. I to rozpraszałoby mnie, osobę starszą już, przecież. Często w domu zauważam u siebie: włączony komputer przeszkadza w sprzątaniu nawet, bo niby jest tylko po to, by nastawiać muzykę, a w rzeczywistości jakoś przykuwa uwagę.
  • Fajny temat wykładu

  • Mój syn nie ma nie tylko smartfona (nie wiem czy to to samo co iphone), ale nawet zwykłego telefonu. W szkole jest sekretariat i można zadzwonić, jak coś ważnego wydarzy. Ale jeździ autobusami szkolnymi, więc nic się nie wydarzy, bo autobus jest niejako przedłużeniem szkoły i szkoła poinformuje o wyjątkowych sytuacjach.
    Najpierw chciał, bo wszyscy mają i używają. Mogę mu kupić taki jak ja mam, powiedziałam, ale nie chce. Czyli telefon mu nie potrzebny jednak.
  • a ja swoim od wypadku daje telefony w ua. Roku wracali szkolnym autobusem ze 2km od domu byl wypadek i te dzieci ktore mialy z czego zadzwonic po rodzicow wrocily moje siedzialy w autobusie 3 godz mimo ze pani opiekujaca miala wlasny tel a dzieci znaja
  • nr ,powiedziala ze z prywatnego tel nie musi rodzicow niczyich zawiadamiac
  • przepraszam za blendy z tel pisze
  • Tu nauczyciele dostają telefony służbowe.
  • u nas nie ma tak fajnie
  • Phi, ja tam przez te 12 lat oraz wszystkie lata studiów obywałam się nawet bez komórki ;;)
  • Mnie było trudno na komórkę namówić, nawet jak już "wszyscy" mieli, ale nie o to.
    Pewnie- gdyby była taka możliwość wówczas- moja mama miałaby mniej siwych włosów, a tak, to często zamartwiała się, gdzie córki, bo dawno po lekcjach, a nie ma - a tyle ważnych spraw było do załatwienia natychmiat i brak możliwości komunikacji, z tego względu, to jednak wygoda.
    I nie znajduję powodu by z komórki rezygnować, bo kiedyś nie było.
    Ps. cały czas piszę o sprzecie do rozmowy bądź sms. Konieczności posiadania internetu w tymże nie widzę.
  • Ps. cały czas piszę o sprzecie do rozmowy bądź sms. Konieczności posiadania internetu w tymże nie widzę.

    Ja też nie.
  • Moja K. też nosi telefon do szkoły. Tylko w szkole jest zakaz używania sprzętu tego typu. Nawet do słuchania muzyki. I na przerwie i w czasie lekcji. Sprzęt takowy zostawiają w szafkach ( mają zamykane na kłódkę) i zabierają jak idą do domu.
  • I to jest dobre rozwiązanie.
  • pracuję w szkole z e-dziennikiem i jest wi-fi tylko zahasłowane. hasło zmieniane co miesiąc a mimo to i tak dzieciaki siedzą na przerwie z nosem w telefonach. Albo mają swój net, albo grają w coś tam. oczywiście jest oficjalny zakaz korzystania z tel na lekcjach, ale wiem, że nie jest przestrzegany powszechnie. Ja na pierwszych zajęciach informuję, że jedyną osobą posiadającą tel na ławce jestem ja (od kiedy średnia dostała jelitówki w przedszkolu a ja nie odbierałam przez dwie godziny telefonu, mam go zawsze ściszonego przy sobie). Mówię o tym dzieciakom szczerze i moje gimbusy (a to trudna dzielnica) rozumieją. nie jest idealnie ale się starają.
  • To u syna w szkole dzieci na lekcji (niektórych) mogą mieć słuchawki na uszach i muzyki słuchać, jak coś malują czy rysują... Nie podoba mi się to strasznie. Syn nie ma telefonu, ale ma mp3 z muzyką.
    Zresztą, nie szanuję tej szkoły, skoro i ona się nie szanuje...
  • My tez mogliśmy miec muzykę w odpowiednich momentach. A nauczycielka byla taka ze wierz mi ze tylko w wyznaczonych momentach sie tej muzy sluchalo a do dzisaj pamiętam każde jej slowo. Ogromnym szacunkiem ja dazylismy.
  • Moja A. (kl. VI) chodzi do szkoły muzycznej.

    Pani od fortepianu zdziwiona: "Jak to nie masz komórki? A jakby coś się stało?"

    Moja A.: "Jakby np. była awaria tramwaju, to doszłabym na pętlę autobusową piechotą."

    Logiczne.
  • joanna91 - ale piszesz o liceum, to co innego niż gimnazjum czy szkoła podstawowa.
  • Między 10-latkiem a 16-latkiem jest różnica, choćby w tym, czego wolno, a czego nie. Może jakbym mieszkała w mieście, telefon by się przydawał, ale jak pod szkołą stoi autobus, to nie wiem po co. I tak zakupów po drodze nie zrobi, nigdzie nie pójdzie, bo jest ograniczony tym jednym autobusem. Potem przesiada się w inny autobus, też szkolny i podjeżdża pod dom.
  • Nasz M.jako jedyny nie nosi tel.do szkoły i już nawet mu to nie przeszkadza.
  • Zawsze można postawić ultimatum - do szkoły albo stary telefon który nada się tylko do dzwonienia i smsowania albo wcale ;)
  • Ale to chyba sama komórka nie jest w sobie zła, tylko sposób jej wykorzystania.

    Tak jak pisałam aktualnie w szkole nie ma zakazu ich używania
    Wi-fi nie ma, ale kto teraz mając smartfona nie ma internetu, prawie każdy.
    Choć mój Młody dostał neta w komórce dośc późno- wykupując ofertę u operatowa jakoś pominęłam info, ze ten net to na dwóch tel, Młody zaś myślał, ze celowo nie braliśmy internetu w komórce, a że jak widać ogarnąc się bez tego to się nie upominał :)) wyszło dopiero po kilku miesiącach jak coś tam zmienialiśmy :))

    W gim też nie było zakazu.
    W szkole podstawowej też.
    Moje dziecko miało dośc szybko tel (najzyklejszy aparat, najczęściej w spadku po którymś z nas)
    Nie chodziło o to, aby się wyróżniał od innych mając tel w tak młodym wieku.
    Ważniejsze sprawy załatwiało się przez sekretariat, te mniej ważne osobiście z dzieckiem
    Taką mamy od wielu lat pracę, częste wyjazdy
    Ja wiem, że samodzielność dziecka nie jest uzależnione od posiadania tel
    Bo samodzielne dziecko ogarnie się i wsio co trzeba bez tel
    ale dla mnie kontakt jest ważny, zwłaszcza kiedy jestem dalej od domu.
    Więc nie wyobrażam sobie nie kontaktowac się z dzieckiem zwłaszcza kiedy mamy wyjazd wieeeele km od domu

    Po dziś dzień- choć nie wymagam- moje dziecko melduje, ze właśnie skończyło lekcje.
    Robi to trochę zwłasnej wygody, bo kontaktując się z nami wie gdzie jesteśmy i wie, że jak gdzieś blisko to się z nami zabierze do domu i nie bedzie go czekał powrót " z buta" czy autobusem ;)
    Ale też kiedy mamy wyjazd, zawsze daje znać, ze wstał do szkoły, że jest w drodze do szkoły i potem, ze wraca/wrócił do domu :))

    Czy gra na tel?
    Gra, tak samo jak na kompie
    z tym, ze wie, ze gdyby to całe granie odcisnęo się na ocenach czy zachowaniu to grania nie będzie.
    Póki co przez te wszystkie lata, nie mieliśmy nigdy takiej potrzeby :)
    Uczy się dobrze, nie opuszcza lekcji (wręcz przeciwnie, uważa, ze dzień bez szkoły to dzień straty, takze nie daje się nawet namówić na kontrolowane wagary nawet wtedy kiedy temepratury takie, ze człowiek na basen jedzie, On nie pojedzie z nami i już bo szkoła :)) )
    Mamy taką "umowę", ze jak naprawdę ma totalną niechęć to mozę zrobić sobie lajtowy dzień, noooo szaleje z tym przywilejem, w ub roku dwa razy Mu się zdarzyło z tego skorzystać z tym raz, kiedy wracaliśmy z Kliniki i stwierdził, ze skoro już jesteśmy pod większą galerią to wykorzystamy na zakupy ubraniowe dla Niego, bo i tak wpadłby do szkoły na dwie ostatnie lekcje :D
    Ale jak wspomniałam, problemów prze tel czy komp nie mamy z Nim, na nauce to się nie odbija, nie jest dla Niego priorytetem komp czy tel bo z książką zawsze i tak przegrywają, stąd nasze przyzwolenie na powyższe :)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.