Moje dzieci są dość małe i w dodatku w ed, więc patrzę trochę z boku, ale...
Na marginesie dyskusji o innych aspektach ustawy dotyczącej ochrony życia od poczęcia mało zauważana jest zmiana, którą proponują autorzy ustawy.
Dotychczas obowiązuje mechanizm zgody domniemanej. Jeśli rodzic nie wyrazi sprzeciwu, dziecko chodzi na zajęcia. Autorzy projektu przewidują, że rodzic musiałby wyrazić zgodę na udział dziecka w zajęciach.
Co o tym sądzicie?
Jakie są Wasze doświadczenia z tymi zajęciami?
Czy Wasze dzieci chodziły?
Jak oceniacie nauczycieli?
Komentarz
Gdyby tak wyglądały lekcje we wszystkich szkołach pewnie nie byłoby tematu zajęcia jak zajęcia
Gdy zmieniła się nauczycielka przestałam chodzić i tak już do końca szkoły.
Ale jak koleżanka opowiadała mi jak w gimnazjum pół semestru były praktyki z naciągania kondoma na plastikowego członka... Porażka po prostu. Jak te dzieci się musiały przy tym czuć?!? Nie wyobraża sobie żeby mojego brata który jest w gimnazjum puszczać na coś takiego. Na szczęście takie zajęcia mu nie grożą.
do momentu jak kobita dzieciakom w 5 klasie pokazała rysunek z wszystkimi narządami kobiecymi i prosiła o uzupełnienie schematu ze strzałkami, dalej pola do uzupełniania ( była nawet błona dziewicza).
A tak w ogóle, zajęcia prowadzi młoda, bezdzietna pani biolog
Nauczycielka próbowała mnie namówić, aby synowie uczęszczali na te zajęcia, odmówiłam.
Wychodzę z założenia, że najpierw jest relacja rodzice i dziecko, później decyzja czy chcemy w tej materii posiłkować się zajęciami w szkole.