Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Zgoda na zajęcia "Wychowanie do życia w rodzinie"

edytowano kwietnia 2016 w Polityka
Moje dzieci są dość małe i w dodatku w ed, więc patrzę trochę z boku, ale...
Na marginesie dyskusji o innych aspektach ustawy dotyczącej ochrony życia od poczęcia mało zauważana jest zmiana, którą proponują autorzy ustawy.
Dotychczas obowiązuje mechanizm zgody domniemanej. Jeśli rodzic nie wyrazi sprzeciwu, dziecko chodzi na zajęcia. Autorzy projektu przewidują, że rodzic musiałby wyrazić zgodę na udział dziecka w zajęciach.
Co o tym sądzicie?
Jakie są Wasze doświadczenia z tymi zajęciami?
Czy Wasze dzieci chodziły?
Jak oceniacie nauczycieli?

Komentarz

  • moje chodzą i na tych zajęciach mają np historię matematykę itd,czasem przyjdzie pielęgniarka wtedy klasę dzielą na chłopców i dziewczynki tłumaczy i pokazuje jak np ważne jest samobadanie piersi ,itp z doświadczenia u nas w szkole uważam że te lekcje to nic złego skoro poprawić można kartkówkę czy sprawdzian w gim to z historii lub wos
  • U nas w podstawówce uczyła pani pedagog i było, jak wspominam, bez zastrzeżeń. Było trochę o budowaniu rodziny, o odpowiedzialności za siebie nawzajem, o własnej wartości, o zapobieganiu konfliktów, o dojrzewaniu, o tym jak wygląda ciąża, o tym jak dogadywać się z rodzeństwem, o profilaktyce raka też.
    Gdyby tak wyglądały lekcje we wszystkich szkołach pewnie nie byłoby tematu :) zajęcia jak zajęcia
    Gdy zmieniła się nauczycielka przestałam chodzić i tak już do końca szkoły.

    Ale jak koleżanka opowiadała mi jak w gimnazjum pół semestru były praktyki z naciągania kondoma na plastikowego członka... Porażka po prostu. Jak te dzieci się musiały przy tym czuć?!? Nie wyobraża sobie żeby mojego brata który jest w gimnazjum puszczać na coś takiego. Na szczęście takie zajęcia mu nie grożą.
  • czyli duzo zalezy od nauczyciela
  • Ja wspominam te zajęcia bardzo dobrze.U nas prowadziła je pani bibliotekarka ;) pierwsze zajęcia razem kooedukacyjnie a później osobno.Dzięki nim większość z nas dowiedziała się co to miesiączka,jak używać podpasek, dostaliśmy wyprawkę "miesiaczkowa" .Pani wytłumaczyła nam to czego nie tłumaczymy nam mamy bo w różnych domach różnie bywało.To była podstawówka. W gimnazjum takich lekcji nie mieliśmy a przyznam że by się przydały baaardzo bo 80% mojej żeńskiej części klasy była w gimnazjum w kl 3 już po pierwszym razie wg ich opisow (może dla szpanu?) ale połowa na 100% miała go już za sobą i się z tym nie kryła.Raczej te które nie chciały były wyśmiewane. Dzieciom trzeba wkładać do głów ,rozmawiać,obserwować i być blisko.Jeśli gdzieś czegoś zabraknie będzie ciężko.Urodziłam pierwszego syna z 15 letnia dziewczynka na sali.Widok niezapomniany do końca życia.
  • edytowano kwietnia 2016
    Żadne z moich dzieci nie chodziło, aha starszy syn- krótko,
    do momentu jak kobita dzieciakom w 5 klasie pokazała rysunek z wszystkimi narządami kobiecymi i prosiła o uzupełnienie schematu ze strzałkami, dalej pola do uzupełniania ( była nawet błona dziewicza).

    A tak w ogóle, zajęcia prowadzi młoda, bezdzietna pani biolog
    Nauczycielka próbowała mnie namówić, aby synowie uczęszczali na te zajęcia, odmówiłam.

    Wychodzę z założenia, że najpierw jest relacja rodzice i dziecko, później decyzja czy chcemy w tej materii posiłkować się zajęciami w szkole.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.