Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Co zrobić z dzieckiem w noc sylwestrową? Odpowiedź dają przedszkola

edytowano grudzień 2008 w Ogólna
By zaszaleć w sylwestrową noc i zapomnieć choć na kilka godzin o dziecku, wystarczy 200-400 zł. Za taką kwotę naszą pociechą zajmą się profesjonaliści - opiekunowie i animatorzy z uprawnieniami pedagogicznymi.

Rodzice muszą tylko dać dziecku piżamkę, szczoteczkę do zębów, ubranie na następny dzień i obuwie na zmianę. Dzieci na pewno nie będą się nudzić. W grupie rówieśników będą mieć zapewnione atrakcje - od nauki tańca po bal piratów.


>> więcej

Komentarz

  • prościej nie zawsze znaczy lepiej :P
  • Sformułowanie jest dość niefortunne, ale wiadomo o co chodzi? Chyba nie widzisz Małgorzato nic złego w wyjściu na Sylwestra bez dzieci?

    Ja osobiście co prawda w tych niecnych celach wykorzystywałam, dziadków lub opiekunki, od jakiegoś zaś czasu wszyscy razem wyjeżdżamy na sylwestra i ew wykorzystujemy, niańkę elektroniczną:bigsmile:
  • Ale jakoś inaczej chyba (teoretyzuję) zostawić dziecko w jego własnym domu pod opieką dziadków czy dobrze znanej, "domowej" niani, niż je wozić wieczorem, w ciemnościach, do przedszkola i tam zostawiać. Atrakcje nie przekonają zmęczonego i skołowanego dziecka, poza tym nieuchronnie przychodzi moment zasypiania... Sama mam odruch ucieczki, jak o tym myślę.
    Ja, swoją drogą, jeszcze nie zostawiłam nigdy Franka w nocy pod opieką kogoś innego niż jego Tata, który i tak jest głównym specjalistą od rytuałów wieczornych.

    Jeszcze jakoś nie pora.
  • ..i fajnie, że można dzieci zostawić, jest jeszcze mały szczególik-jeśli kogoś stać i nie ma nikogo bliskiego to ok! Ja za imprezę sylwestrową, za mnie i Piotra + "koszyczek" płacę 60 zł, jak bym miała do tego doliczyć opieke przedszkolną, to wyszłabym na tym jak zabłocki na mydle:crazy:
    K
  • Dla mnie najpiękniejsze wieczory sylwestrowe to te z dziećmi.
  • My chyba też jesteśmy z podobnej frakcji, jak Bogdan. Jeszcze zdążymy się nabyć bez dzieci, kiedy te dorosną i wyfruną z domu. A teraz, póki są z nami, cieszymy się byciem razem. Tym bardziej, że większość czasu w tygodniu i tak spędzamy oddzielnie.
  • U nas bywało róznie, ale ostatni,kiedy jest juz czwórka, to jednak raczej robimy male przyjecie u siebie w domu, dla nas, dzieci, sasiadow i moze jeszcze jakiegos chetnego.
  • A po co tak się męczyć i wykosztowywać tylko z powodu zmiany daty w kalendarzu? - oto nasze podejście.
  • My podobnie jak Agnieszka. Kładziemy dzieci spać, jeśłi dzieci nie chcą - oglądamy fajerwerki przez okno. Zawsze sylwester wydawał mi się sztuczny ze swoim hukiem. Najpiękniejszy to ten, spędzony na modlitwie i adoracji w kościele.
  • My lecimy na swieta do Szczecina,wracamy wlasnie w Sylwestra(bilety sa b tanie wtedy) i bedziemy razem z dziecmi przyjaciol i nasza Vercia,zrobimy kolacje,znajomi przyniosa ciasto i szampana.U mnie w Irlandii jedynym dniem kiedy mozna puszczac sztuczne ognie,fajerwerki itd to Halloween,wiec nie ma problemu z Sylwestrem(nigdzie w Irlandii nie kupi sie sztucznych ogni legalnie) i dzieci pojda spac normalnie:)
    Na razie uwazam,ze Vercia jest za mala by zostawac z kims na noc,duzo sie wyszalelismy przed Vercia i pewnie zdazymy potem jak juz nie bedzie chciala z nami go spedzac.
  • U nas Domowy Kościół organizuje Sylwestra w salkach przy Kościele. Można przyjść z dziećmi lub bez jak kto woli. My z dziećmi, jedzenie każdy przynosi swoje, potem można się podzielić jak czegos jest więcej, jest muzyka, pięknie udekorowane stoły, zabawki dla dzieci. Na miejscu można zrobić kawę , herbatę. Dzieci się bawią, tańczą, albo śpią w wózku. O północy oglądanie sztucznych ogni. Potem Msza św. Mam nadzieję, że w tym roku też tak bedzie :-) Nam to bardzo odpowiada.
  • Jeżeli dla kogoś to męka, to rzeczywiście nie warto....
    A ja uważam, że dobrze jest się zabawić, jeśli czas po temu :)
    U nas też organizowaliśmy kilka razy Sylwestra ze wspólnotą.....Zegarki przesunęliśmy o dwie godziny, by dzieci miały swoją "północ" o 22 :bigsmile:

    Potem położyliśmy dzieci spać i mieliśmy kilka godzin tańca dla siebie - to może być tak ważne jak jedzenie- pobawić się w miłym gronie i nie zawsze tylko z dziećmi!
    No ale kolacja, modlitwa były wspólne, jak też czas na zabawę z dziećmi - im też się należy!
  • [cite] Maciek:[/cite]My chyba też jesteśmy z podobnej frakcji, jak Bogdan. Jeszcze zdążymy się nabyć bez dzieci, kiedy te dorosną i wyfruną z domu. A teraz, póki są z nami, cieszymy się byciem razem. Tym bardziej, że większość czasu w tygodniu i tak spędzamy oddzielnie.

    Tyle, że mając wiele dzieci może się okazać, że ostatnie wyfrunie z domu jak już nikt siły, a ni chęci nie będzie miał na balowanie...

    Jak pisałam my wyjeżdżamy w tym okresie, ostatnio na narty i sylwester jest tylko dodatkiem Dzieciaki w czasie wieczoru sylwestrowego są z nami i co jakiś czas ubywa kolejny rocznik, a potem też zabawa tylko dla dorosłych. Zresztą my jak mamy możliwość to lubimy sobie sami wychodzić i naprawdę nie widzę w tym nic złego, a wręcz odwrotnie uważam, że to tylko dobrze robi małżeństwu. Oczywiście można siedzieć cały czas w domu i wpatrywać się w śpiące dzieci, ale ja wolę w tym czasie wyskoczyć gdzieś z mężem.
    No ale my jesteśmy typami bardzo towarzyskimi, lubimy kino, teatr, spotkania z przyjaciółmi, czasem też potańczyć itp. Trudno wszędzie ciągnąć dzieci. Staramy się jednak wychodzić dopiero jak spią (wyjątkiem jest teatr)- ale oczywiście mówimy im wcześnie, że wyjdziemy i nie uskuteczniamy ściemniactwa, co wiem, że niektórym się zdarza.

    Wracając do Sylwestra dla mnie to też nie jest jakiś szczególny dzień, dla nas okazaja do wyjazdu.
  • Myślę, że nie ma nic złego w tym, że czterdziestolatek żyje inaczej, niż dwudziestolatek, a sześćdziesięciolatek inaczej, niż czterdziestolatek. Mam nadzieję, że na starość będziemy mieli tyle wnuków, że nawet przez moment nie będziemy się nudzić :cool:

    Co do korzyści z nocnego "wychodzenia" dla małżeństw, to chyba nie jest to jakaś uniwersalna norma, bo wiele małżeństw się przy tej okazji rozpadło. Ale oczywiście nie jest to też nic, z czego by trzeba było się tłumaczyć. Kto lubi i kogo wcześnie senność nie dopada, niech korzysta :bigsmile:

    My na przykład jesteśmy oboje raczej typami skowronków, a nie sów. Dlatego różne przedsięwzięcia towarzyskie, które są planowane późnym wieczorem, przechodzą nam koło nosa. Znacznie lepiej funkcjonujemy rześkim świtem, niż późno w nocy.

    Do kina chodzimy bardzo rzadko, głównie z dziećmi. Niestety światek filmowy jest dość jednoznacznie zadeklarowany za cywilizacją śmierci i jeżeli mam kupując bilet współfinansować kampanię na rzecz "małżeństw gejowskich", to wolę zrezygnować.
  • Chociaż jestem osobą raczej aktywną i towarzyską to w ogóle jakoś nie nęci mnie perspektywa zabawy sylwestrowej bez dzieci. To już raczej wolałabym się porządnie wyspać , bo najmłodsza ząbkuje :smile:No i przy piersi ( mojej). Ale może inaczej bym myślała mając oddanych i zżytych z dziećmi dziadków.
  • >>Tyle, że mając wiele dzieci może się okazać, że ostatnie wyfrunie z domu jak już nikt siły, a ni chęci nie będzie miał na balowanie...<<

    zapomnimy jak to było z balowaniem w pewnym wieku twardy dysk ma wiele luk w pamięci.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.