Kiedyś dawno, dawno temu, wędkowałem.
Opłacałem roczny haracz na PZW, ewentualnie na cały obszar P.G.Ryb. i mogłem łowić do woli.
Potem, ze względów rodzinnych, przestałem.
Na wakacje, od bardzo dawna, jeżdżę ze znajomymi na spływy,
i po 89-tym zaczął się z łowieniem problem - PZW podzieliło się na okręgi, a PGR-y zaczęły pobierać opłaty od każdego jeziora oddzielnie,
co praktycznie uniemożliwiło wędkowanie na spływach.
W tym roku, ponieważ jednym z wariantów było wałęsanie sie po Jezioraku, zajrzałem, czyby nie wykupić zezwolenia.
I tu przeżyłem lekki szok - ezwolenie na tydzień łowienia to koszt 140 zł!
Zezwolenie na pobliską Drwęcę, to 7o zł na tydzień!
Tymczasem dochodzą mnie słuchy, że na Litwie, na Łotwie, czy na Białorusi, roczne zezwolenie na łowienie na wszystkich wodach kosztuje poniżej 50-ciu złotych!
Wew związku z powyższym zgłaszam (całkiem poważnie) postulat likwidacji PZW i wszystkich PGRyb, i wprowadzenia jednolitej opłaty za wędkowanie, na obszar całego kraju.
Miłych wakacji!
Komentarz
wędkowanie a moralność
Zgadzam się z p. Adamem Z., że wędkowanie (np jedna wędka/osobę) powinno być bezpłatne - w ten sposób nie da się spowodować jakichkolwiek szkód w zarybieniu. Co innego rybołówstwo - z tych pieniędzy powinno być finansowane zarybianie i "opieka" nad stadami ryb. A kłusownictwo powinna ścigać po prostu policja.
Jest jeszcze jeden problem, wywołany Pańskim tekstem. W ostatnich latach ukształtował się zwyczaj wypuszczania złowionych ryb po wcześniejszym zrobieniu sobie z nimi zdjęcia. Wędkarze zabierający ryby do domu nazywani są pogardliwie "mięsarzami" i traktowani jak barbarzyńcy - w odróżnieniu od postępowych, ekologicznych i cywilizowanych zwolenników fotografii.
Otóż uważam, że jest dokładnie odwrotnie. Człowiek jest drapieżnikiem. By mógł zjeść mięso jakieś zwierzę musi ponieść śmierć. Złowienie ryby wiąże się nie tylko z jej śmiercią, ale także z cierpieniami, bólem, walką. Tak zostało to skonstruowane - zjadana pół-żywcem zebra upolowana przez stado lwów też nie ma lekko.
Rozumiem więc złowienie ryby, zabicie jej i zjedzenie.
Ale złowienie ryby, zadanie jej cierpienia i bólu tylko po to, żeby sobie sprawić frajdę uważam za barbarzyństwo najwyższego sortu, a zwolenników takich selfie ze szczupakiem za sadystów.
pozdrawiam
TBM
Sytuacja tez Go męczy. Placi haracz, a i tak potem musi doplacac.
Jego wnuk, a moj syn zlapal bakcyla i namawia mnie na kartę wędkarska itp ale koszty, koszty, są ogronne.
jezior u nas sporo, ale ryb brak, od kilku lat posucha ogromna
albo kłusownicy, albo pseudozarybianie
tu szwecja
Mój Młody płaciła jakieś grosze lata temu,a w tym roku siostra wyrabiała swojemu synowi (5 l.) i zero opłat
Juz pytalam.
Wykupił "legitymację członka uczestnika" (nie ma jeszcze 14 lat aby zdawać na kartę) za ok 30zł.
BTW - zaczynał na moim sprzęcie z dzieciństwa - sowieckie wędki z bazarku :-)
I chciałby mieć wędkę czy można coś kupić żeby miało sens na spróbowanie a nie wydać fortuny
Nie znam się zupelnie
Zobacz na stronie PZW, moze jakies kolo dla dzieci jest, to mozna podjechac i wszystko Wam pokażą.
K.