Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rodzina to przeżytek?

edytowano grudzień 2008 w Ogólna
Do napisania tej notatki skłonił mnie jeden z internautów, który pisze tak:
cytat:

Jutro zaś - będziemy płaczliwymi babami.
Czy wina jest po męskiej, czy po kobiecej stronie? A może po stronie zboczeńców?
Nie.
Wina jest po stronie braku walki o rodzinę.
Wina jest po stronie braku prawdziwej w tego słowa znaczeniu rodziny.
Wina jest po stronie zaniku podstawowego ludzkiego instynktu.

Widać najwyraźniej, iż negatywnych zmian we wzorcach zachowań ludzi ów internauta dopatruje się w "braku walki o rodzinę".

Otóż tak się zastanawiam, czy w roku 1410 była walka o rodzinę? Albo w 1732? Albo 1130 ? Wydaje się, że wówczas walka o rodzinę była niepotrzebna a rodzina była naturalnym sposobem funkcjonowania ludzi. Dlaczego?

Otóż trwała i niezmienna rodzina jaką znamy z przeszłości, to efekt dostosowania się ludzi do warunków w jakich przyszło im żyć. Jednym z owych warunków albo raczej uwarunkowań była nierówność ról społecznych kobiety i mężczyzny. To mężczyzna miał wiodącą rolę społeczną, zaś kobieta raczej rolę matki i gospodyni domu. Stąd powstawała zależność kobiety od mężczyzny utrwalona i potwierdzona przez religię.

Warto pamiętać, że (w przypadku Polski) przez blisko tysiąc lat, role czy to w społeczeństwie czy to małżeństwie - kobiety i mężczyzny - nie były równe. Warto pamiętać, że obowiązująca przez ten cały czas przysięga małżeńska kościoła katolickiego była inna dla kobiety i inna dla mężczyzny. Kobieta na przykład przyrzekała mężczyźnie posłuszeństwo. W dniu (bodajże) 24 września 1928 roku Kościół Katolicki w Polsce zmienił przysięgę małżeńską dla małżonków, usuwając z niej przyrzeczenie posłuszeństwa jakie kobieta składała mężczyźnie.

Jest zupełnie oczywiste, że jakkolwiek nie można nierówności małżonków uznać za sprawiedliwą, to jednak była ona czynnikiem sprzyjającym trwałości relacji jaką było małżeństwo. Podobnie ma się rzecz w innych grupach ludzkich, gdzie przyjęta hierarchia zapewnia trwałość - patrz sam KK. Trzeba nie lada głupoty, aby myśleć, że można zmienić podstawowe zasady funkcjonowania relacji między ludźmi a ta relacja nie zmieni się co do trwałości czy efektywności. Takie zmiany (np. mniejsza trwałość) to zwykłe następstwa podjętych decyzji co do zasad jakie mają obowiązywać w małżeństwie.

Tak więc dzisiaj po pierwsze kobieta zupełnie swobodnie może odgrywać taką rolę społeczną jak mężczyzna, a przynajmniej w łatwy sposób może funkcjonować w społeczeństwie niezależnie od mężczyzny (dawniej tak nie było). Po drugie w relacji małżonków w miejsce nierówności funkcjonującej tysiąc lat, wprowadzono równość, co w oczywisty sposób zmienia perspektywy trwałości takiej relacji.

Wolność, niezależność, równość sprawiają, że instytucja małżeństwa "do grobowej deski" nie jest już naturalnym sposobem funkcjonowania ludzi tylko anachronizmem utrzymywanym jeszcze przez starszych bądź przez elementy przyzwyczajenia. W obecnych warunkach pary będą się łączyć i rozchodzić w zależności od efektywności relacji między nimi. Relacje toksyczne (małżeństwa w których dochodzi do konfliktów) będą się kończyć zaś ich uczestnicy szukać będą relacji lepszych.

Oczywiście, że dochodzi do tego propaganda sączona przez media. To jednak jedynie czynnik dodatkowy, gdyż zrównane ze sobą i niezależne od siebie osoby, tak długo będą ze sobą jak długo takie przebywanie będzie im niosło zadowolenie i satysfakcję. C'est la vie.

Prawica.net

Komentarz

  • Ja bym świetnie mogła funkcjonować bez mojego męża , nie jestem od niego uzależniona finansowo a mimo to nie zamierzam . Znam też wiele związków , gdzie kobieta jest uzależniona materialnie od mężczyzny i tylko dlatego nie odchodzi , ale związki te łagodnie mówiąc do udanych nie należą. Według mnie powyższe wywody są zbyt dużym uproszczeniem. A rodzina jest dla mnie wielką wartością , żeby nie było wątpliwości.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.