Na dworze mróz. Jak wychodzę z psem albo po bułki, czuję jak te minusowe Celsjusze migiem sprawiają, że zimno mi w tyłek, nogi iâ?? no, nie tylko. Oczywiście mógłbym sobie kupić i założyć kalesony, ale mam psychiczną barierę.
Trudno to wyjaśnić. Przez lata myślałem, że już nigdy nie zrozumiem mojej nienawiści do kalesonów, aż nagle mnie olśniło (nagle czyli w sobotę o 10.40 gdy tyłek mi zamarzał w drodze po kiełbasę krakowską w plasterkach). To przez tę nazwę. KALESONY. Pamiętam że od zawsze czerwieniałem na samo hasło ,,kalesony". Dla mnie nazwa tej części garderoby plasowała się wysoko w kategorii obciachowych wyrazów. Gdzieś pomiędzy salcesonem a kalafiorem. Czyli naprawdę wysoko.
Mam wrażenie, że gdyby kalesony nazwać inaczej, nie wiem, może supporty, dżemersy czy mandery (nie pytajcie czemu akurat tak, sam nie wiem, ale przyznajcie, że brzmi lepiej niż KALESONY), to chłopacy chętniej by je nosili. No i jeszcze jedna sugestia - chyba liczę, że czytają tego bloga producenci kalesonów - dlaczego one muszą być białe albo w kolorze starych gaci? Zróbcie niebieskie, w kolorze moro, albo czarne czy w zebrę. Niech to będzie fajny, modny element garderoby a nie wstydliwe - o matko, znowu muszę to napisać - kalesony.
Nie bądźcie obojętni. Zareagujcie, zróbcie coś. Bo jeśli nikt nic nie zrobi w tej sprawie, kolejnemu pokoleniu młodych mężczyzn zimą będzie wszystko przymarzać!
Ale się pośmiałam ...
<<Nie wiem co gorsze zmarznięte nery czy przegrzane jądra?>>
Może jakaś nowa wersja powinna powstać z przodu więcej wycięta?
Moim panom nazwa nie przeszkadza, noszą.
Komentarz
<<Nie wiem co gorsze zmarznięte nery czy przegrzane jądra?>>
Może jakaś nowa wersja powinna powstać z przodu więcej wycięta?
Moim panom nazwa nie przeszkadza, noszą.
P