Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Komentarz

  • Mam mieszane odczucia.
    Z jednej strony wielki szacun że im się chce, z drugiej strony to jednak trochę igranie z losem. 

  • Mam nadzieję, że konsultowali to z lekarzem. Przypomniał mi się film o ojcu, który zrobił iron mana z synem z porażeniem.
    Dla mnie wspaniałe są te zdjęcia, na których widać radość dzieci. To chyba nie jest ślepa ambicja.
    Podziękowali 1Bridget
  • uJauJa
    edytowano sierpnia 2019
    Znam tych ludzi, spędziliśmy razem weekend w Karkonoszach. Bardzo sympatyczni, silni, wytrwali, ale też mam mieszane uczucia;)
    Podziękowali 1Gosia5
  • Ja tez ich podziwiam. Za wytrwalosc. Za spelnianie marzeń. 
  • Szczyt naszych możliwości to było Morskie Oko z Wiktorem w wózku rok po śpiączce. I byliśmy z siebie bardzo dumni. To przekracza moje wyobrażenie.
    Podziękowali 2Gosia5 wielorybek
  • Ja podziwiam tę rodzinę. Jesteśmy właśnie w górach z najmłodsza dwójką i tak średnio ciężko wędrujemy. Raczej dla przyjemności i małego wysiłku. Jest sporo rodzin z dziećmi w podobnym wieku i wracają ze szlaku po pół godzinie, bo duszno i się dzieci pocą (zasłyszane dzisiaj).  Tym większy szacunek dla tej cudownej rodzinki.
  • Znam dziewczynę której synek był leżący całe życie nawet ręką nie potrafił ruszyć, umarł w wieku 13lat.
    Ale w ciągu swojego życia miał tyle przygód. Jeździł na nartach ( w specjalnych sankach), pływał z delfinami, zjeżdżał na tyrolce i dużo innych , to wspaniałe jak jego mama wykorzystała jego krótki czas.

    Co do wypraw w góry to podziwiam  tych rodziców  za pasję i że się nie poddają, moje obawy dotyczą sytuacji niezaplanowanych kryzysowych dlatego nie zdecydowałabym się bym się  nawet gdybym była bardzo przygotowana, ale może nasz przypadek jest zbyt trudny. 
    Podziękowali 1Polly
  • ola_g powiedział(a):
    Atak padaczki w gorach... To jedynie budzi moje mieszane uczucia
    Poza tym podziwiam
    Atak padaczki to jedno,  ale jeszcze kontuzja noszącego dziecko, uszkodzenie nosidła, drastyczne załamanie pogody, pogorszenie samopoczucia niepełnosprawnego dziecka.
    Podziękowali 2beatak formatka
  • Ja tak sobie mysle, ze jednak trzeba być troche wariatem. Troche dać na luz, troche wiecej sie pomodlic, troche pomyśleć, ze jakoś to będzie. 
    Nie mam tak chorych dzieci, ale dwóch autystykow, gdzie zalecenie jest, zeby przebywali w znanym sobie środowisku najlepiej, z ustalonym rytmem dnia itd. Jeden mocno sie wkurza, druga bardzo aktywnie próbuje uciekać. A my od lat podróżujemy z nimi i plecakami przez różne kraje azjatyckie. Aktualne jestesmy w Indonezji i nie mam jeszcze pojęcia gdzie pojutrze będziemy spac, ani co robić.
    Rodzina łapie sie za głowę, znajomi nawet ze zdrowymi dziecmi by nie pojechali, „bo strach” (chociaz nie wiadomo czego), tak ogolnie, a już tak na żywioł jechać, to dopiero szaleństwo...
    Ale dzieci i my mamy w tym wielka frajdę. Nie wiem jak to ładnie w słowa ubrac, ale jak sie da, w ramach niewybujalego rozsądku trzeba jak najnormalniej żyć, zeby nie robić z dzieci jeszcze większych kalek niz i tak już sa.

  • Niesamowici ludzie...

  • Dla mnie super i bez uwag. Popłakałam się.. oni są szczęśliwi i ich dzieci tez.. ilu z pełnosprawnymi dziećmi o tym marzy..  świetni ludzie..
    Podziękowali 1Ida
  • My planujemy w tym tygodniu Biskupią Kopę w Opawskich z naszym świrem, jak się uda, to w przyszłym roku jakieś niskie górki :)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.