Jak pisze portal Life Site News, na całym świecie rośnie liczba studentów i uczniów, który twierdzą, że nie będą mieć dzieci, dopóki rządy w ich państwach nie rozpoczną walki ze zmianami klimatycznymi.
dobrze, że nie chcą (...) głupoty nie warto rozmnażać.
Z jednej strony racja, ale z drugiej strony to właśnie troska o potomstwo często przywraca ludziom rozsądek. Jak człowiek się poważnie martwi, co do gara włożyć, jak to się mówi, albo czym chatę ogrzać, żeby zimą nie zamarznąć, to wtedy ma w d... czy bezdomne psy są głodne i czy dym z jego pieca nasila efekt szklarniowy. Może właśnie tego im trzeba - biedy i prawdziwych zmartwień. Jak zaznają biedy, to im się odechce głupot. Myślę, że Pan Bóg niedługo okaże miłosierdzie i da im szansę na odzyskanie rozumu...
Bardziej chyba chodzi o to, że jak się ma swoje problemy to się przestaje tworzyć sztuczne, odkąd mam dzieci to tym bardziej mnie obchodzi czym sąsiad i ja palę w piecu, przecież to powoli zabija też moje dzieci, ale nie będę zbierać pieniędzy na leczenie ciężko chorego ślepego 13-letniego psa bez nogi, i nie wymyśliłam tego z tym psem, autentyk.
Mam radykalne stanowisko, dla mnie niemoralne są zbiórki kasy na pieski i kotki gdy ludzie głodują, umierają z braku leków, możliwości leczenia.
Była kiedyś sytuacja ,że Doda piosenkarka napisała że samochód o wartości jakiejś tam odda na fundację którą wybiorą internauci, wygrało schronisko dla zwierząt, na szczęście uznała że dzieci chore na raka są ważniejsze i schronisku dała kilka tysięcy a resztę poszło na leczenie dzieci.
Mam radykalne stanowisko, dla mnie niemoralne są zbiórki kasy na pieski i kotki gdy ludzie głodują, umierają z braku leków, możliwości leczenia.
To, że ktoś wspiera takie akcje nie oznacza, że nie wspiera ludzi.
A w takim myśleniu można pójść o krok dalej - czy moralna jest zbiórka np. na spełnienie jakiegoś marzenia ciężko chorego dziecka, np. lotu balonem czy kursu programowania? To nie prowadzi bezpośrednio do wyleczenia. Czy moralna jest zbiórka na nowy dom, kiedy ktoś może umrzeć, a ktoś tylko nie ma własnego mieszkania? Czy moralne jest rozbudowywanie przykościelnego ogrodu, kiedy parafianie są głodni? Czy moralne jest zbieranie na starszą, chorą terminalnie osobę, kiedy można zbierać na dzieci? Niech każdy we własnym sercu i z pomocą własnego rozumu rozstrzyga czy to jak pomaga jest moralne i dobre.
Mogę dać 1000zł na leczenie chorego dziecka i 100 ja zwierzaki, ale za to 100zł można nakarmić kilkanaście dzieci w Afryce, albo kupić staruszkowi leki. Mam psa i lubię zwierzęta ale wiem jakie są realia życia z ciężko chorym w domu i znam dramaty tych których nie stać na ratowanie zdrowia czy życia bliskiej osoby. Nie ma sytuacji żeby zwierzę było ważniejsze od człowieka. Nawet jeśli jest to spełnienie marzenia dziecka.
Mogę dać 1000zł na leczenie chorego dziecka i 100 ja zwierzaki, ale za to 100zł można nakarmić kilkanaście dzieci w Afryce, albo kupić staruszkowi leki.
Ale mogę też nie dać na nic, bojąc się oceny ludzi, którzy dają sobie prawo do decydowania o tym, który cel jest najważniejszy i który powinnam wesprzeć. Czy mogę dać na spełnianie marzeń dzieci ZAMIAST na leczenie dzieci? Czemu tutaj, prawdopodobnie, jest pełna dowolność? Przecież każdy, na zdrowy rozum, może powiedzieć, że leczenie jest ważniejsze. Co dziecku po kursie malowania, kiedy będzie chore? Czy moralne jest, że kupię sobie płaszcz za tysiąc, skoro mogę za 200, a resztę mogę dać na chore dzieci? Gdzie jest granica wtrącania się innych w nasze wydatki? Mówisz, że za te 100 zł można nakarmić kilkanaście dzieci w Afryce. Czy więc jest moralnym kupowanie naszemu zdrowemu dziecku drogich butów, kurtki, wysyłanie go na kurs językowy? Czy moralne jest jechanie na urlop za granicę, skoro równie dobrze możemy odpocząć przy grillu we własnym ogrodzie? Czy moralne jest mieć dom, skoro zmieścilibyśmy się w mieszkaniu, a zaoszczędzone pieniądze możemy wysłać do Afryki na jedzenie dla dzieci?
Zauważyłam, że to dość powszechne, że ludzie dają sobie prawo do mówienia/myślenia/komentowania wyborów INNYCH ludzi w zakresie wydawania pieniędzy. To rozliczanie prowadzi do absurdów, pozwólmy ludziom wydawać zarobione pieniądze w sposób, w jaki chcą bez oceny, że można lepiej.
Mam radykalne stanowisko, dla mnie niemoralne są zbiórki kasy na pieski i kotki gdy ludzie głodują, umierają z braku leków, możliwości leczenia.
Była kiedyś sytuacja ,że Doda piosenkarka napisała że samochód o wartości jakiejś tam odda na fundację którą wybiorą internauci, wygrało schronisko dla zwierząt, na szczęście uznała że dzieci chore na raka są ważniejsze i schronisku dała kilka tysięcy a resztę poszło na leczenie dzieci.
Ale kupowanie sobie sprzętów elektronicznych, fajnych ubrań i jeżdżenie na wakacje już pewnie nie jest dla Ciebie niemoralne, a przecież mogłabyś przeznaczyć te kasę na chore dzieci.
Tu na forum tez były opisywane zbiórki na czyjes wyjazdy czy budowę domu, czemu spełnienie czyjegoś marzenia czy zachcianki jest Ok a przeznaczenie pieniędzy na wyleczenie zwierząt już nie? Tym bardziej ze one mogą zostać przygarnięte i tez spełnić czyjes marzenie. Może nawet chorego dziecka.
Ja nie daje żadnych składek na schroniska. Nie mam nadwyżek finansowych na takim poziomie, żeby zrzucać się na zwierzęta. W ogóle nie mam z tym żadnych problemów moralnych. Jak pod balkonem w upał siedział jakiś pies przybłęda to dostawal od nas jedzenie i picie a po dwóch dniach poszedł pod inny dom.
Ja mówię o własnych wyborach i sytuacji kiedy z dostępnego budżetu decyduje się część przeznaczyć na potrzeby innych. Jeśli mam dokonywać wyborów , za słuszne uważam pomóc człowiekowi a nie zwierzęciu.
Co do spełniania marzeń , no wszystko zależy od wrażliwości darczyńcy ale jest udowdnione nastawienie psychiczne pacjenta ma ogromny wpływ na proces leczenia, przeżywania choroby.
Ale ja nie pisałam o tym, że nadmiar materialny jest dobry!! Napisałam, że nie czuję, żeby bieda kogokolwiek uszlachetniła. A bieda dającą dodatkowy czas dla dzieci jest absurdem.
może byłem w nietypowej sytuacji - pod koniec lat 80-tych wyniesliśmy się na wieś, więc dach nad głową był za darmo a i ciśnienie społeczne, by żyć "jak inni" było minimalne. Do tego bardzo źle znosiłem pracę na etacie., dzieci były zawsze dla mnie na pierwszym miejscu, tak jakoś organicznie, nie było i nie ma dla mnie większej przyjemności, niż byc z małym dzieckiem, pomagać mu, więc może to ubóstwo było tylko wynikiem?
Skoro bieda tak ludziom służy, to co nam szkodzi ulec presji ekologów i zmniejszyć emisję CO2? I w ogóle postawić na ograniczenie rozwoju przemysłu czy infrastruktury, Niech ten prąd zdrożeje, niech drogi zarosną, będziemy biedniejsi i szlachetniejsi, i więcej czasu dla dzieci będziemy mieć. Wilk syty i owca cała. O co te boje?
Po urodzeniu pierwszego dziecka mąż zrezygnował ze zleceń żeby być więcej w domu, przez rok był tylko goły etat męża. Dzięki temu podołaliśmy z opieką, z perspektywy widzę, że nic nie straciliśmy a zyskaliśmy bardzo wiele:czas dla siebie i nowego dziecka, ja dodatkowo ogromne wsparcie.
Komentarz
Czy nie przesądza z rozpaczą
Dziwnie pojmowana cnota.
To bardzo dobre i normalne, że młodzi ludzi są zaangażowani w coś poza koniuszkiem własnego nosa, że mają potrzebę walczyć o lepszy świat.
A co do dwóch ostatnich zdań, bieda i nieszczęście w ogólności nie uszlachetnia.
a w bonusie pozwala np. być więcej z dziećmi, co może okazać się dużo bardziej wartościowe niż zarobione pieniądze
Ja się buntuję przeciwko tezie Wandeala, jakoby najlepiej było, gdyby młodzi ludzie przestali się interesować czymkolwiek poza własnym garnkiem.
Była kiedyś sytuacja ,że Doda piosenkarka napisała że samochód o wartości jakiejś tam odda na fundację którą wybiorą internauci, wygrało schronisko dla zwierząt, na szczęście uznała że dzieci chore na raka są ważniejsze i schronisku dała kilka tysięcy a resztę poszło na leczenie dzieci.
To, że ktoś wspiera takie akcje nie oznacza, że nie wspiera ludzi.
A w takim myśleniu można pójść o krok dalej - czy moralna jest zbiórka np. na spełnienie jakiegoś marzenia ciężko chorego dziecka, np. lotu balonem czy kursu programowania? To nie prowadzi bezpośrednio do wyleczenia. Czy moralna jest zbiórka na nowy dom, kiedy ktoś może umrzeć, a ktoś tylko nie ma własnego mieszkania? Czy moralne jest rozbudowywanie przykościelnego ogrodu, kiedy parafianie są głodni? Czy moralne jest zbieranie na starszą, chorą terminalnie osobę, kiedy można zbierać na dzieci?
Niech każdy we własnym sercu i z pomocą własnego rozumu rozstrzyga czy to jak pomaga jest moralne i dobre.
Mam psa i lubię zwierzęta ale wiem jakie są realia życia z ciężko chorym w domu i znam dramaty tych których nie stać na ratowanie zdrowia czy życia bliskiej osoby. Nie ma sytuacji żeby zwierzę było ważniejsze od człowieka. Nawet jeśli jest to spełnienie marzenia dziecka.
Ale mogę też nie dać na nic, bojąc się oceny ludzi, którzy dają sobie prawo do decydowania o tym, który cel jest najważniejszy i który powinnam wesprzeć. Czy mogę dać na spełnianie marzeń dzieci ZAMIAST na leczenie dzieci? Czemu tutaj, prawdopodobnie, jest pełna dowolność? Przecież każdy, na zdrowy rozum, może powiedzieć, że leczenie jest ważniejsze. Co dziecku po kursie malowania, kiedy będzie chore? Czy moralne jest, że kupię sobie płaszcz za tysiąc, skoro mogę za 200, a resztę mogę dać na chore dzieci? Gdzie jest granica wtrącania się innych w nasze wydatki? Mówisz, że za te 100 zł można nakarmić kilkanaście dzieci w Afryce. Czy więc jest moralnym kupowanie naszemu zdrowemu dziecku drogich butów, kurtki, wysyłanie go na kurs językowy? Czy moralne jest jechanie na urlop za granicę, skoro równie dobrze możemy odpocząć przy grillu we własnym ogrodzie? Czy moralne jest mieć dom, skoro zmieścilibyśmy się w mieszkaniu, a zaoszczędzone pieniądze możemy wysłać do Afryki na jedzenie dla dzieci?
Zauważyłam, że to dość powszechne, że ludzie dają sobie prawo do mówienia/myślenia/komentowania wyborów INNYCH ludzi w zakresie wydawania pieniędzy. To rozliczanie prowadzi do absurdów, pozwólmy ludziom wydawać zarobione pieniądze w sposób, w jaki chcą bez oceny, że można lepiej.
Tu na forum tez były opisywane zbiórki na czyjes wyjazdy czy budowę domu, czemu spełnienie czyjegoś marzenia czy zachcianki jest Ok a przeznaczenie pieniędzy na wyleczenie zwierząt już nie? Tym bardziej ze one mogą zostać przygarnięte i tez spełnić czyjes marzenie. Może nawet chorego dziecka.
Nie mam nadwyżek finansowych na takim poziomie, żeby zrzucać się na zwierzęta.
W ogóle nie mam z tym żadnych problemów moralnych.
Jak pod balkonem w upał siedział jakiś pies przybłęda to dostawal od nas jedzenie i picie a po dwóch dniach poszedł pod inny dom.
Jeśli mam dokonywać wyborów , za słuszne uważam pomóc człowiekowi a nie zwierzęciu.
Co do spełniania marzeń , no wszystko zależy od wrażliwości darczyńcy ale jest udowdnione nastawienie psychiczne pacjenta ma ogromny wpływ na proces leczenia, przeżywania choroby.
Napisałam, że nie czuję, żeby bieda kogokolwiek uszlachetniła. A bieda dającą dodatkowy czas dla dzieci jest absurdem.
A bieda dającą dodatkowy czas dla dzieci jest absurdem.
najważniejsze i najcenniejsze, co możesz dać dzieciom, to Twój czas.
więc może to ubóstwo było tylko wynikiem?
Dzięki temu podołaliśmy z opieką,
z perspektywy widzę, że nic nie straciliśmy a zyskaliśmy bardzo wiele:czas dla siebie i nowego dziecka, ja dodatkowo ogromne wsparcie.