Ja miałam właśnie dylemat we Włoszech w czasie mszy, tam całą mszę ludzie siedzieli, my jednak w najważniejszych momentach przyklęknelismy. Jak się zachować, tak jak wszyscy, czy klękać?
Ja tak robię jak mnie uczono. Bez względu na kraj a do wspólnot nie należę więc nie chadzam. Czasem do OD na dni skupienia, ale tam się głównie klęczy.
Byc moze ten ksiądz ma racje, ja mam jednak inne odczucia. Dla mnie postawa klęczącą wyraża wiecej szacunku/ poczucia sakrum/ whatever od stojącej. Troche wymusza pomyślenia nad tym co sie akurat dzieje, dlaczego i przed Kim klękam. I ze AŻ klękam. Cos jak ukłony przed królowa. Skoro między ludźmi istnieją konwencje zachowania, to co dopiero w relacji z Bogiem!
Nie wiem, ale byłam bardzo zdziwiona. Kiedyś byłam w Rzymie, to mszę inaczej wyglądały, we Francji byłam na pięknych mszach, no ale to u Dominikanów. Naprawdę byłam zniesmaczona tą mszą.
Warto poczytać, jak oceniano to w czasach przedsoborowych:
Postawa stojąca.
Mówiliśmy już, że szacunek względem nieskończonego Boga wymaga określonego i stosownego zachowania się. Bóg jest tak wielki, a my wobec Niego tak mali, że świadomość tego faktu ujawnia się nawet zewnętrznie: czyni nas ona małymi, każe nam przyklękać.
Ale szacunek może się ujawnić jeszcze w inny sposób. Dajmy na to, że siedziałeś właśnie, spoczywałeś lub zabawiałeś się rozmową, aż tu przychodzi ktoś wielce szanowny i czcigodny - i zwraca się do ciebie. Cóż byś uczynił wtedy? Zerwałbyś się natychmiast na równe nogi i w wyprostowanej postawie słuchałbyś słów jego lub dawał odpowiedzi. Co to oznacza?
Stanie oznacza przede wszystkim, że bierzemy w karby samych siebie. Zamiast niedbałej, swobodnej postawy siedzącej przybieramy inną, znamionującą karność i opanowanie. Jest to znak, że uważamy, W staniu wyraża się naprężenie i czujność. Jest ono też oznaką gotowości: bo kto stoi, może natychmiast wyruszyć w drogę, może bez zwłoki wykonać polecenie, przystąpić zaraz do roboty, jaką mu wyznaczono.
Ono jest drugą stroną czci w stosunku do Boga. Klęczenie było objawem czci nabożnej, trwającej w spokoju; stanie zaś uzmysławia cześć czujną i czynną. Taką cześć okazuje sługa baczny, żołnierz w zbrojnym rynsztunku. Ona to ujawnia się w staniu.
Wstajemy, gdy rozbrzmiewa radosna nowina: na Ewangelię podczas Mszy świętej. Stoją rodzice chrzestni, gdy w imieniu dziecka składają ślubowanie wiary. Stoją dzieci, gdy podczas pierwszej Komunii świętej ponawiają to ślubowanie chrzestne. Stoją przed ołtarzem oblubieńcy, gdy słowem wierności zawierają związek małżeński (u nas oblubieńcy klęczą na stopniach ołtarza - tłum.) Podobnie dzieje się przy wielu innych czynnościach.
Niekiedy i jednostka silniej odczuwa i wyraża treść swej duszy, gdy modli się stojąco. Pierwsi chrześcijanie czynili to chętnie. Pewno znasz spotykany często w katakumbach wizerunek "oranta", stojącego w dostojnie spływającej szacie z rozpostartymi ramionami. Postać ta stoi swobodnie, pełna jasnego ładu, spokojnie słuchając słowa i gotowa do radosnego czynu.
Czasami człowiek nie może należycie uklęknąć - w klękaniu przeszkadza mu ścisk lub skrępowanie. Wówczas postawa stojąca spełnia cel: daje większą swobodę. Ale stać należy porządnie - na obu stopach, bez szukania podpory; kolana winny być utrzymane równo, nie zaś niedbale przygięte. Całe ciało wyprostowane i opanowane.
A wówczas modlitwa staje się jednocześnie wytężoną i swobodną: w szacunku i w gotowości do czynu.
Komentarz
Jeszcze się z tym nie spotkaliśmy, a byliśmy już w różnych regionach i w różnych Kościołach.
Zadziwilas mnie.
http://msza.net/i/om15_04.html