Brytyjskie prawo dotyczące aborcji należy do najmniej restrykcyjnych na świecie - zezwala na przerywanie ciąży do 24 tygodnia. Parlamentarzyści uznali jednak, że należy jeszcze bardziej ułatwić kobietom dostęp do aborcji. Już wiosną mieszkanki Wysp będą mogły usuwać ciąże trwające krócej niż dziewięć tygodni w swoich lokalnych przychodniach. Żeby to zrobić, wystarczą dwie wizyty u lekarza rodzinnego, podczas których ciężarna dostanie leki wczesnoporonne.
Z decyzji ministrów niewątpliwie ucieszą się niewierne Brytyjki, które - jak ujawniono ostatnio - masowo przeprowadzają badania na ustalenie ojcostwa. Od wyniku testu uzależniają decyzję o kontynuowaniu ciąży (jeśli ojcem okaże się prawowity małżonek) lub o aborcji (jeśli dziecko spłodził kochanek).
Pamiętam książkę typu "Ciąża i niemowlęctwo dla tatusiów", którą Meter dostał od swoich brytyjskich kolegów z pracy, kiedy urodził się Franek. Była urocza, krok po kroku opisywała etapy rozwoju dziecka od poczęcia. Przy 24 tygodniu, po wyliczeniu wszystkich nowych umiejętności dziecka, obok jego zdjęcia, widniała informacja, że 24 tydzień jest ostatnim momentem na dokonanie aborcji.
Tu już nie ma mowy o zlepku komórek. Jest pełna świadomość wyglądu dziecka, jego stadium rozwoju itd. I co z tego?
Otóż to. Jak pamiętam dyskusje na temat legalności aborcji mniej więcej z okresu przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych (wtedy w Polsce nikomu się chyba jeszcze nie śniło o "aborcjach" przez całe 9 miesięcy), generalnie zwolennicy aborcji mieli jeden argument: to nie jest dziecko, tylko zlepek komórek. O ile w przypadku 3-tygodniowego płodu niektórzy mogą mieć takie wątpliwości, to w przypadku 24-tygodniowego chyba nie ma ŻADNYCH wątpliwości, że to nie jest żaden zlepek. I co? Dalej nie nazywa się tego zabiciem, tylko "usunięciem". Nie ma co, posuwamy się do przodu.:sad:
Komentarz
pełna kontrolka urodzeń
!!!!!!!!!!
Tu już nie ma mowy o zlepku komórek. Jest pełna świadomość wyglądu dziecka, jego stadium rozwoju itd. I co z tego?