Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!
Oczywiście w tytule niniejszego tekstu nawiązuję wprost do znakomitej książki profesora Andrzeja Nowaka, który określił w ten sposób antypolską politykę państw zachodnich, a zwłaszcza Wielkiej Brytanii prowadzoną w latach 1919-1921, przy czym była to zdaniem autora „pierwsza zdrada Zachodu”. Nie raz miałem okazję wypowiadać się w tym duchu, że używanie tego określenia („zdrada”) dla scharakteryzowania relacji zachodzących między obcymi państwami, które ani w sensie prawnym ani historycznym, ani gospodarczym a nawet religijnym nie są zobligowane do przyzwoitego zachowania, jest nietrafne, gdyż tzw. państwa Zachodu nie są i nie były obowiązane do jakiejkolwiek lojalności wobec Polski; mogą a nawet powinny one działać wbrew naszym interesom (gdy stoimy im na przeszkodzie), czyli obiektywnie nie mogą nas „zdradzić”. Mogą się tego dopuścić małżonkowie związani „świętym węzłem małżeńskim”, żołnierze po złożeniu przysięgi, czy też państwa związane formalnymi sojuszami. Postanowiłem jednak użyć tego określenia jako metafory: „zdrada Zachodu” to inne, gorzkie nazwanie jego wrogości lub nikczemności wobec Polski i Polaków, bo przecież istotą zachowania zdrajcy jest skuteczność w naruszaniu naszych żywotnych interesów: zachowanie zdrajcy jest z istoty wrogie a przede wszystkim podłe i (dla nas) bolesne.
.........
A kiedy nastąpiła „trzecia zdrada Zachodu”? Odpowiedz pada tylko jedna – współcześnie. W ciągu ostatnich trzydziestu lat i trwa do dziś. Przy czym owa „zdrada”, czyli wroga polityka nie ma charakteru militarnego czy terytorialnego (granicznego). Jest to wrogość gospodarcza, bo to jest współcześnie głównym polem konfliktów międzynarodowych. Przez minione trzydzieści lat polityka owego Zachodu wobec Polski i Polaków najbardziej przypomina konsekwentne wyciskanie cytryny. Jej etapy są powszechnie znane:
Oczywiście dla propagandystów i lobbystów działających w interesie beneficjentów jej grabieży minione trzydzieści lat są „złotym wiekiem”: zapominają tylko wskazać dla kogo. Paradoks polega na tym, że mimo a nawet wbrew tej polityce część polskich firm potrafiło zdobywać rynki, wytwarzać towary i usługi i zarabiać, często wbrew wrogiej polityce (zwłaszcza podatkowej) niektórych polskich rządów. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że część polskiej klasy politycznej stanęła w obronie interesu publicznego Polski i jej obywateli, lecz ich działania są przez wrogów uznawane za rządy „autorytarne” i „niedemokratyczne”. Tu w pełni zgoda: obrona polskich interesów jest wręcz dysonansem w świetle obowiązującej poprawności.
Witold Modzelewski