Mam pytanie do Warszawiaków.Chcielismy jechać na beatyfikację Prymasa, spóźniliśmy się i nie mamy miejscówek. Czy jest sens mimo wszystko jechać do stolicy, gdzie ewentualnie, by poczuć klimat wydarzenia?
Mam pytanie do Warszawiaków.Chcielismy jechać na beatyfikację Prymasa, spóźniliśmy się i nie mamy miejscówek. Czy jest sens mimo wszystko jechać do stolicy, gdzie ewentualnie, by poczuć klimat wydarzenia?
To jest też beatyfikacja matki Elżbiety Róży Czackiej. Smutne, że to jest tak często pomijane.
@Wilfrid list biskupów z tej niedzieli fajnie pokazał jak tych dwoje było sobie bliskich. Natomiast w szerszym odbiorze Prymas jest dużo silniejszą "marką".
Parę dni temu mecz na stadionie 58 tys ludzi. Dziś msza 7 tys ludzi. Zamiast w centrum miasta na wiosce w Wilanowie. To nie wymaga komentarza. Sami wchodzimy do katakumb.
"Dzieci i wnuki tych, którzy uwięzili bł. Stefana kardynała Wyszyńskiego próbują dzisiaj wyśmiewać i prowokować dzieci i wnuki tych, którzy modlili się o Jego uwolnienie. Nic się nie zmieniło."
"Kasia Moś wspierała czarne piątki, występowała z błyskawicą, a dziś śpiewa "Chwała Jezusowi". Nie wiem jak ona to łączy, ale na pewno coś tu zgrzyta."
"Dziennikarze GW oburzeni beatyfikacją Wyszyńskiego i tym, kto bierze udział (w otwartych) uroczystościach. Ok. Każdy może się oburzać. Ale gdy robi to środowisko kumpli Maleszki, broniące agentów, SBków i przywódców reżimu, który mordował ile się da.. To jednak robi się niedobrze"
Ale przecież nikt nie robi czegoś z przekonaniem, że jest to złe. Zawsze kieruje się przekonaniem, że czyni dobrze. Nawet zdrada będzie umotywowana zakochaniem, potrzebą przeżycia przygody, czy przekonaniem, że mały skok w bok nikomu się zaszkodził.
Oczywiście nie zrównuję ze sobą wszystkich grzechów. ale dyspozycja psychiczna będzie podobna.
Byliśmy na beatyfikacji kardynała Wyszyńskiego i matki Czackiej w Warszawie. Pogoda nam dopisała. Cudny był wyjazd trzydniowy.
NA Mszy w niedzielę byliśmy w Archikatedrze św Jana Chrzciciela na Starym Mieście.
Niesamowite przeżycie. Po pierwsze, w kościele sporo ludzi, ale spokojnie można podejśc do przodu. Na zewnątrz , kilka metrów obok pędzący świat, który nie ma ochoty się zatrzymać. Sama miałam takie odczucie i mówiłam córce, że troche się czułam jak w Katakumbach.
Po drugie takie odczucie ogromnej wspólnoty ludzi w Kościele. Byliśmy w kosciele z dziećmi. I naokolo ludzie nie uciszali, ale pomagali. Dali ciasteczka, cukierki, kwiatki, aby dzieci wytrzymały. Ja nawet nawiązałam znajomośc w Kościele. :-)
Uroczystośc piekna, przezyliśmy ją duchowo.
Ogólnie dostaliśmy wiele dobra od innych.
PIsałam ostatnio, ze szukałam noclegu w Warszawie.
Warszawa jest droga dla dużej rodziny, a niewiadomo gdzie nie mogłam pójsć, bo córka pinowała nam dzieci w nocy. Byliśmy z męzem na weselu.
Trafiliśmy w końcu do Zgromadzenia Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza. Nocleg drogi, ale szczerze polecam. Mielismy trochę zniżek. :-)Czulismy się jak u rodziny. Mogliśmy wrócić w nocy, chociaż portiernia do 21. Siostra spała z telefonem i nam otworzyła.
Gdy bylismy na weselu siostra nawet trochę posiedziała z naszą gaduła na potierni i jej opowiadała historie biblijne. Przy wyjeździe przyleciała pożegnać się z nami, chociaż miała dyzur w kuchni. Na pewno do nich wrócimy. :-)
Komentarz
Myślę jednak, że nie każdy ma obowiązek poważać wszystkich świętych. Nie martwię się o to.
Ok. Każdy może się oburzać.
Ale gdy robi to środowisko kumpli Maleszki, broniące agentów, SBków i przywódców reżimu, który mordował ile się da..
To jednak robi się niedobrze"
Że grzesznik śpiewa "Chwała Jezusowi"? Ja też jestem grzesznikiem i też śpiewam.
To czemu grzeszą?
Oczywiście nie zrównuję ze sobą wszystkich grzechów. ale dyspozycja psychiczna będzie podobna.
Sumienie może być źle ukształtowane. Ale czy dobrze jest działać wbrew sumieniu?
Wydaje mi się, że naprawdę ciężko jest zgrzeszyć ciężko. Ale to moje prywatne przemyślenia