Listopad 1981. Spadł śnieg. Wyjeżdżam sankami z porodówki w Drawsku Pomorskim. Wprowadzam się do babci na poddasze poniemieckiej kamienicy. Przez kilka lat mieszkamy tam w pięcioro, potem sześcioro w dwóch pokojach, w tym jednym przejściowym. Toaleta w kuchni. Na chrzest rodzice w ostatniej chwili szukają chrzestnych z najbliższej okolicy - właśnie ogłoszono stan wojenny, podróże są zakazane.
Komentarz