Olszewski: Bandera nie odpowiada za Wołyń
Zbrodnia Stepana Bandery przeciwko państwu polskiemu była tak naprawdę tylko jedna. I ci, co dziś w Polsce chętnie mówią o banderyzmie, najczęściej o niej zapomnieli. Zbrodnią tą był zorganizowany w 1934 r. zamach na polskiego ministra spraw wewnętrznych pułkownika Bronisława Pierackiego. I rzecz znamienna – w procesie winnych, między innymi Banderę, skazano na kary śmierci. Ale żadnego wyroku nie wykonano. Stało się tak, pomimo że minister Pieracki był jednym z najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego. A decyzja o niewykonywaniu wyroku śmierci musiała zapaść za wiedzą, a najpewniej na podstawie decyzji samego Marszałka. I stało się bardzo dobrze. Bo Bandera odegrał potem niezwykle ważną rolę w historii walki Ukraińców o niepodległość.
(...) chciałbym bardzo mocno podkreślić i dać pod rozwagę – ten człowiek nie miał ze zbrodnią wołyńską nic wspólnego.
(...) całą akcję wołyńską przeprowadzano wtedy, gdy Bandera był już uwięziony przez Niemców. Myślę nawet, być może wiele osób się tu obruszy, że gdyby Bandera mógł podejmować wtedy decyzje, to prawdopodobnie do zbrodni na Wołyniu by nie doszło. Po prostu był politykiem myślącym, miał wielki zmysł polityczny i zdawał sobie sprawę z tego, że po Stalingradzie i klęsce Niemców wynik wojny jest już w zasadzie przesądzony, a akt ludobójstwa wobec ludności polskiej mógł służyć tylko jednej stronie – stronie sowieckiej. A na pewno bardzo szkodził sprawie zarówno polskiej, jak i ukraińskiej. I tylko ta trzecia strona może się z tego cieszyć. Bandera by to zrozumiał.
(...) – Czczony jest cały nurt niepodległościowy na Ukrainie. Ukraińska Powstańcza Armia, na co Polacy się oburzają, jest dla Ukraińców tym, czym dla nas Armia Krajowa. Należy pamiętać, że zaraz po niemieckiej agresji na ZSRR w 1941 r. Bandera, będący w sojuszu z III Rzeszą, ogłosił we Lwowie proklamowanie niepodległości Ukrainy. Po roku 1917 to drugi akt, który na forum międzynarodowym stawiał sprawę ukraińską.
(...) dziś na Ukrainie czczony jest nie antypolski, ale antysowiecki nurt w walce UPA.
https://www.se.pl/wiadomosci/polityka/olszewski-bandera-nie-odpowiada-za-woyn-aa-D98u-Cavz-hRhC.html?fbclid=IwAR3amsZPuTKnQD-S5hKmzsnYiJ1WF_BSypYgERf7D9u_05wJ0mb2gOaDW-g
Komentarz
Nota bene - na Podhalu i Podlasiu, takie same zarzuty są wysuwane pod adresem żołnierzy wyklętych.
W Polsce mamy nadal skrajnych faszystów.
A przeczytaj życiorys bandery i porównaj z życiorysami żołnierzy wyklętych może? To że potomkowie komunistów lub ich sympatyków nadal wysuwają zarzuty, to nie jest powód żeby w poważnej dyskusji dokonywać takie porównania.
Flaki mi się przewracały, gdy czytałam ich wpisy. Mam zablokowanych już kilkaset osób, bo nie dość, że szowinizm i skrajny nacjonalizm od nich cuchnie, to jeszcze są wulgarni.
Pioszo na ich tle, to wyższa półka - rusofil, ale nie skrajny nacjonalista.
Dodam jeszcze, że ww napisali mi, iż premier Olszewski był masonem, no i w ogóle nic nie był wart; Polsce szkodził i dobrze, że go odsunęli od władzy.
A Polska ma być dla każdego, kto zechce jej wiernie służyć. Pracować w niej i w razie potrzeby stanąć w walce z agresorem.
Zwykli sąsiedzi.
Tam gdzie nacjonalizm oparty jest o kryterium krwi, patologia nie jest mniejszością.
Narodowcy postulują, żeby wprowadzić zasadę, że kandydaci do Parlamentu mają wykazać swoje pochodzenie do trzeciego pokolenia.
A tak w ogóle, to - w Polsce obowiązuje prawo krwi. To znaczy, że dziecko urodzone na polskiej ziemi, ale którego rodzic nie jest Polakiem, nie staje się polskim obywatelem.
Właśnie dlatego ważna jest wola zostania Polakiem i dlatego nacjonalizm polski opiera się nie o kryterium krwi tylko o tą wolę. Prawdziwym Polakiem jest ten, który dla Polski jest w stanie poświęcić wszystko. I po raz kolejny przytaczam przykład Zdzisława Józefa Czendefu rodowitego Chińczyka urodzonego w Mandżurii, walczącego w Powstaniu Wielkopolskim.