Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Po czym poznać na ulicy rodzinę ukraińską?

Po tym że ich dzieciaki nie idą z nosami w telefonach. 
Dlatego ten naród przetrwa a Polski nie.
Podziękowali 1Klarcia
«1

Komentarz

  • Akurat. U znajomych są małe dzieci- caly dzień siedzą w tabletach, które zabrali ze sobą. 
    Podziękowali 1Joannna
  • Dyplomatycznie napiszę, że się nie zgodzę i mam ku temu powody.
  • Moje dzieci nie chodzą z nosami w tel. Tel mają tylko 12 i 14 latek. Dajemy na 10 urodziny. Jesteśmy dość rygorystyczni, często zabieramy. Niestety dzieci nas za to nie lubią i czują się pokrzywdzone.
    Podziękowali 3Elf77 Pipijo Klarcia
  • Telefony z netem i grami funkcjonują mniej niż 10 lat. Jakie będą skutki ciągłego siedzenia w tel,i to od wieku dziecięcego  nie wiemy. Możemy podejrzewać, że tragiczne.
  • W moim miasteczku już z daleka można poznać, że idzie ukraińska mama po tym, że jest otoczona gromadką dzieci i nosi dość duże toboły, a nie jest to trasa do sklepu. Po prostu chodzą do punktu z darami.
    Podziękowali 1Klarcia
  • Córka studentka mówi, że odróżnia po markowych ciuchach, drogich zapachach i aifonach wypasionych. Może akurat zauważa to, czego jej brak.
    Podziękowali 1Elf77
  • Wynika z tego, że najlepiej można się ubrać w punktach z darami.
  • Mnie się wydaje, że problem polega na tym, że co któraś rodzina jest naprawdę potrzebująca. 
    Z jednej strony słychać, że Ukraińcy w większości punktów dostają jedynie "suchą karmę" ( przepraszam za wyrażenie), że brakuje im białka, owoców i warzyw w diecie. Z drugiej często w opisach zbiórek jest zgłaszane zapotrzebowanie na odżywki do włosów i pomadki ochronne ( które to w mojej ocenie nie są artykułami pierwszej potrzeby). I tu coś mi nie pasuje.
    Żal mi oczywiście tych ludzi, ich dzieci, ale jak tu odróżnić naprawdę potrzebujących od tych "w pewnym sensie wykorzystujących" sytuację. Nie sposób, za duże zamieszanie we wszystkim.
    Podziękowali 1Elf77
  • W naszym punkcie są warzywa, owoce, nabiał, wędliny. 
    Niestety rodziny potrafiły przychodzić i dwa razy dziennie, wiec punkt wprowadził coś na styl kartek. 
    Jedyne czego jest nadmiar, to mleka modyfikowane, kaszki, słoiku. Tego mało biora, bo jak mówią, ich dzieci piją normalne mleko. 
    Dawcy darów - prywatne osoby, coraz mniej przynoszą, bo mówią, ze maja dość kiedy widza tych samych ludzi na magazynie i z torbami w galeriach.
    znajomy, który prowadzi punkt telefonów i akcesoriów, mówił wczoraj, ze ma dużo wyższa sprzedaż dzięki Ukraińcom. Określił na 80-20: 80 dobre telefony Iphony, Samsungi (IP od modelu 11 do najnowszego) i Samsungi podobnie, 20 to średnia półka. Dobrze sprzątają się droższe pokrowce typu a’la Gucii i oryginalne dla danego modelu. Wszelkie kijki selfie, stabilizatory (to musiałam sobie aż sprawdzić), uchwyty do aut. 
    Ja tez widzę samochody parkujące pod małym hotelem w mojej dzielnicy i na głównym w mieście. 
    Ja wiem, ze oni przed wojna uciekali, nie przed bieda. 
    Ale ludzie coraz bardziej zniesmaczeni tym, ze to oni siedzą w ogródkach piwnych, łażą po galeriach itd bo jednak u nas większość zakwaterowana w prywatnych domach, mniej w miejscach przez miasto wyznaczonych. 
    I nie są tak bardzo chętni do pracy 

    W pewnym zakładzie na wschodzie PL, w którym od lat pracują Ukraińcy, panuje wręcz atmosfera niechęci do nowych. Starzy UA, pracujący i żyjący na codzien w PL wręcz mówią innym- nie pomagajcie, niech sobie sami radzą (o młodych, którzy kogą pracować) 


    Podziękowali 1Elf77
  • > I nie są tak bardzo chętni do pracy 

    Ja obserwuję coś przeciwnego - szukają pracy i zatrudniają się, gdzie się da.
  • In Spe powiedział(a):
    Mnie się wydaje, że problem polega na tym, że co któraś rodzina jest naprawdę potrzebująca. 
    Z jednej strony słychać, że Ukraińcy w większości punktów dostają jedynie "suchą karmę" ( przepraszam za wyrażenie), że brakuje im białka, owoców i warzyw w diecie. Z drugiej często w opisach zbiórek jest zgłaszane zapotrzebowanie na odżywki do włosów i pomadki ochronne ( które to w mojej ocenie nie są artykułami pierwszej potrzeby). I tu coś mi nie pasuje.
    Żal mi oczywiście tych ludzi, ich dzieci, ale jak tu odróżnić naprawdę potrzebujących od tych "w pewnym sensie wykorzystujących" sytuację. Nie sposób, za duże zamieszanie we wszystkim.
    Też mi się tak wydawało, ale poczytałam trochę o perspektywie samych Ukrainek. Odżywki do włosów, które pomogą rozczesać dzieciom splątane po dniach niemycia włosy, czy pomadka ochronna na spękane usta np. po długiej podróży i oczekiwaniu przed granicą na mrozie, to nie są produkty pierwszej potrzeby, ale też i nie "fanaberie". Sami takich rzeczy używamy, czemu odmawiać innym tych potrzeb? Oczywiście są potrzeby bardziej i mniej istotne, ale sama prośba o odżywkę jeszcze nie oznacza moim zdaniem, że ktoś chce wykorzystać sytuację. Po prostu chce poczuć się bardziej komfortowo w tej i tak dalece niekomfortowej sytuacji.
    Podziękowali 4Leli jan_u Cart Klarcia
  • Ja może jestem dziwna, ale jak daje, to swój "standard życia". 
    Podziękowali 1Karolinka
  • malagala powiedział(a):
    Ja może jestem dziwna, ale jak daje, to swój "standard życia". 
    to nie jest dziwne, tak byłoby idealnie
    z tym że jeśli chce się pomóc większej liczbie osób (np. w ośrodku) i ma się do dyspozycji określoną kwotę, trzeba wybierać - kupić w "swoim standardzie", ale mniej, czy więcej produktów o niższej jakości
  • Zależy jaki kto ma standard, lepiej, żeby 10 osób było w obfitości, czy 100 najedzonych i ciepło ubranych.
  • Z tymi odżywkami i pomadkami to słyszałam i rozumiem, że chwilowe zapotrzebowanie mogło być uzasadnione.
    Jednak jeśli to ma być maraton, a nie sprint to wg mnie trzeba liczyć siły na zamiary.
  • W Zwierzyńcu właściciele pensjonatów niektórych mają problem, przyjęli Ukraińców na chwilę i nie mogą się ich pozbyć a sezon się zaczął ...
  • rosita_blanca powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    Ja może jestem dziwna, ale jak daje, to swój "standard życia". 
    to nie jest dziwne, tak byłoby idealnie
    z tym że jeśli chce się pomóc większej liczbie osób (np. w ośrodku) i ma się do dyspozycji określoną kwotę, trzeba wybierać - kupić w "swoim standardzie", ale mniej, czy więcej produktów o niższej jakości
    Wiesz... Staramy się żyć skromnie... A te wybory, o których piszesz, to trochę taki wyrzut sumienia, czy nie rozpuszczamy za dużo kasy na pierdoły. Bo potrzebujący są zawsze. 
  • edytowano maj 2022
    Słyszy się też, że rodziny mieszkające np. we Lwowie wyjeżdżają do Polski, aby swoje lokum wynająć za pieniądze rodakom uciekającym ze wschodu. I siedzą w Polsce na garnuszku, a sami niestety wzbogacają się na na nieszczęściu wewnętrzych uchodźców.
    Ciekawe ile w tym prawdy...?
    A tymczasem w piwnicach , domach dziecka, na wsiach są osoby, które z pewnością rozpaczliwie potrzebują wszelkiej pomocy...
    Eh, trudne to wszystko :'(
    Podziękowali 3Elf77 zbyszek Klarcia
  • rosyjski - bardziej miękki
    ukraiński w porównaniu z rosyjskim bardziej twardy w wymowie, wyrazy podobne do polskich
    Podziękowali 1DaddyPig
  • Czy my udźwigniemy pomoc ukraińcom, kryzys po kowidowy oraz naciski UE na "praworządność" ?
  • edytowano maj 2022
    gromadka dzieci + wózek 
    starsze dzieci   wypasione telefony
    ubranie bardziej przypadkowo dopasowane

    w zachowaniu ( długie trasy pkp) mocno pilnują dzieci a nie Mamy nos w telefonie a dzieci sobie

     
  • Ja z kolei znam taką historię rodziny: on- został, ona z małym dzieckiem są w Polsce na gościnie u obcych. Niedługo stracą wynajmowane w Ukrainie mieszkanie ze wszystkim co tam zostawili, bo przestaną mieć możliwość płacenia, a właściciel twardo stawia sprawę- albo płacą albo szuka innych chętnych. Więcej serca dla nich mają Polacy niz ich rodak.
    Podziękowali 1Klarcia
  • A Ukraińskie rodziny poznaje tylko po ich języku. Nie widziałam jeszcze Ukrainki z liczną gromadką, zwykle, jedno, dwoje dzieci.
    Podziękowali 1Joannna
  • edytowano maj 2022
    Ja od wielu już słyszałam, że na więcej niż 1 dziecko to w Ukrainie ludzi nie stać. I z tego co widzę, to więcej niz 1 mają ci, którzy wcześniej za pracą do Polski przyjechali. 
  • To tak jak u nas.
  • In Spe powiedział(a):
    Słyszy się też, że rodziny mieszkające np. we Lwowie wyjeżdżają do Polski, aby swoje lokum wynająć za pieniądze rodakom uciekającym ze wschodu. I siedzą w Polsce na garnuszku, a sami niestety wzbogacają się na na nieszczęściu wewnętrzych uchodźców.
    Ciekawe ile w tym prawdy...?
    A tymczasem w piwnicach , domach dziecka, na wsiach są osoby, które z pewnością rozpaczliwie potrzebują wszelkiej pomocy...
    Eh, trudne to wszystko :'(
    Obawiam się, ze to prawda. Nam to powiedział nasz znajomy Ukrainiec, i mówił o swoich bliskich znajomych. 
  • zbyszek powiedział(a):
    To tak jak u nas.
    Ja takich sytuacji nie znam. Historie, że małe dzieci przez ponad rok nie widzą obojga rodziców są dla mnie abstrakcyjne. 
  • To ja może przypomnę, że za komuny funkcjonariusze SB chodzili na pielgrzymki na Jasną Górę. A to coś komuś ukradli, a to zdewastowali, a to kupę zrobili w salonie u poczciwych ludzi, którzy wynieśli pielgrzymom poczęstunek. I tak dorabiali pątnikom "gębę", żeby ich nikt nie chciał przyjmować.

    Nie dajmy się podobnie wkręcać.
    Podziękowali 4malagala Tusia Cart Klarcia
  • Zastanawiam się nie raz ile jest  propagandy.
    I to z każdej strony. 
    Żal i tych do których pomoc nie dociera i tych, którzy są naciągani, a nie wiedzą lub nie chcą tego dostrzec.
    Nie piszę tego z jakąś uszczypliwością.
  • Rząd pozmieniał troszkę w ustawie pomocowej i teraz ludzie - na ogólnopolskiej grupie, dość mocno sklinają rząd, bo wielu ludzi nie uzyska tej pomocy 40 zł a byłby to dla nich choć częściowy zwrot 

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.